sobota, 25 maja 2013

Rozdział 31

- SAM -

Postanowiłam, że poczekam do końca koncertu, było to dla mnie cholernie trudne, ale udało mi się. Wytrwałam. Jak? To proste, bardzo rzadko patrzyłam się na scenę, a czasami nawet wychodziłam. Razem z Amy mamy miejsca Vip, więc dlaczego mam tego nie wykorzystać, prawda? Ostatnia piosenka, ostatnie słowa i pożegnanie zespołu z fanami - koncert dobiegł końca. Amy wiedziała, że jest coś nie tak, wiele razy podczas trwania koncertu pytała się co się stało i czy czasami nie chcę wyjść, ale ja nie miałam siły żeby to wszystko jej opowiedzieć, a dlaczego nie wyszłam i nie poszłam do domu? Chciałam pokazać, że nie jestem słaba, poza tym za chwilę pokaże im wszystkim jak bardzo mnie zranili. Poszłyśmy z Amy za kulisy, musiałyśmy trochę poczekać, w sumie to dobrze. Przez ten czas opanowałam łzy płynące z moich oczu i wyglądałam tak jak by nic się nie stało. Nadeszła nasza kolej, głęboki wdech, opanowanie. Amy chwyciła za klamkę pomieszczenia w którym przebywali chłopcy i weszłyśmy. Pierwsza Amy, po niej ja. Kiedy mnie zobaczyli, w ich oczach zauważyłam strach,a  radość, która panowała w pokoju całkowicie wyparowała. Wszyscy jak na zawołanie podnieśli się z kanap na których siedzieli, Amy była trochę zaskoczona, ale przypatrywała się całej tej sytuacji w uwagą. Kiedy na nich spojrzałam, słowa, które miałam do nich powiedzieć całkowicie zniknęły z mojej głowy, ale postanowiłam zrobić coś co na pewno zapamiętają. Pierwszy? Harry, Podeszłam do niego,on bezgłośnie wypowiedział moje imię, chciał coś powiedzieć, ale ja. zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam go w twarz, drugi? Niall. Mój wielki, kochany przyjaciel, on dostał tak samo. A reszta? Podzielili los swoich kolegów. Podchodziłam do każdego i każdy z nich dostawał. Byłam zbyt wściekła żeby mieć dla nich litość, nie jestem w stanie zrobić tak żeby czuli się tak samo jak ja, ale chociaż w pewnym stopniu muszą poczuć mój ból, złapałam Amy za rękę i podeszłam do drzwi, krzyknęłam tylko, że ich nienawidzę i opuściłam to pomieszczenie jak i hale.

- HARRY -

Fani są po prostu rewelacyjni, kocham wychodzić na scenę i patrzeć na ich wszystkich, na te wszystkie fanki, plakaty i inne rzeczy. Słuchać jak wykrzykują nasze imiona i śpiewają razem z nami piosenki - to
wspaniałe uczucie. Jak zawsze kiedy stoję na scenie zacząłem patrzeć na każdą fankę na widowni, oczywiście na tyle na ile pozwalał mi mój wzrok. Nagle, mój wzrok skupił się na jednej osobie -Sam. Co on a tu do jasnej cholery robi, ja się pytam? Widziałam jak w jej oczach gromadzą się łzy, co ja czułam? Strach. Wiedziałem już, że wszystko straciłem, osoba, którą kocham się o wszystkim dowiedziała. Po raz drugi ją zraniłem, okłamałem, oszukałem. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu.
- Stary, wszystko w porządku? - zapytał sie mnie Louis
- Tak, w porządku
- Na pewno? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
- Na pewno, nie martw się.
Lou odszedł, a ja starałem się choć na chwilę, na czas konceru zapomnieć o obecności Samanthy. Udało się, zapomniałam, nie zwracałem uwagi. Całkowicie zatraciłem sie w muzyce, w śpiewaniu w wygłupach na scenie, ale nie na długo. Po koncercie nadszedł czas na spotkanie z fanami. Poszliśmy do specjalnie przygotowanego pomieszczenia, w którym stały 2 kanapy, stolik, na którym były markery, nasze zdjęcia, plakaty na autografy. Nasz ochroniarz powiedział, że za drzwiami stoją ostatnie dwie dziewczyny, po nich koniec i możemy wracać do domu. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, bo zapewniam was, że nie tylko ja jestem zmęczony i nie tylko mnie bolą place, dłonie od trzymania markerów i dawania autografów. Wszyscy się cieszyliśmy, ale nie wiedzieliśmy, że najgorsze ma właśnie nadejść. Każdy z nas usiadł na kanapie i czekaliśmy, kiedy drzwi się otworzyły pierwsza weszła niska, szczupła brunetka, a za nią Sam. Co?! Stop,, wróć, że Sam? Tutaj? Nie tylko ja byłem tym zaskoczony, widziałem to po minach chłopaków. Wstałem z kanapy, a w moje ślady poszli pozostali. Wiedziałem już, że to spotkanie nie będzie do najmilszych należało. Samantha podeszłą do mnie, chciałem wszystko jej wyjaśnić, lecz za nim to zrobiłem poczułem ból na policzku, a póżniej pieczenie. Dostałem, należało mi sie. To samo zrobiła z resztą chłopaków, widziałam jak na każdym policzku pozostaje czerwony ślad. Zanim wyszła z pomieszczenia wykrzyczał tylko, że nas nienawidzi i z płaczem opuściła nasze pomieszczenie. Chciałem za nią wybiec, ale zatrzymał mnie Lou.
- Daj jej na razie spokój, chcesz jeszcze bardziej dostać?
- Ale, ona nic nie rozumie, ja jej muszę wszystko wyjaśnić
- Daj jej czas, musi się ze wszystkim pogodzić, przemyśleć, przespać. Jutro z nią pogadasz. Powinieneś ją
zrozumieć
Nic nie odpowiedziałem, usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach, nie płakałem, nie chciałem pokazać chłopakom, że płaczę. Niall wręcz przeciwnie, popłakał się. Nie dziwie mu się, byli przyjaciółmi, a czasami jak to mówią zdrada przyjaciela jest gorsza niż chłopaka. Zayn i Liam ukucnęli przy Niallu i go pocieszali.  Wróciliśmy do domu, każdy z nas poszedł do swojego pokoju i żaden nic się nie odzywał. Dopiero tutaj, w moim pokoju, mogłem uwolnić emocje....

- NIALL -

Siedziałem na łóżku i nie wiedziałem co ze sobą zrobić, zraniliśmy ją to pewne. Trzeba bylo jej już dawno to powiedzieć i nie słuchać Harrego. To on zabronił nam o czymkolwiek mówić Sam. Chciał ją chronić, ale ja
przypuszczam, że po prostu bał się. Bał sie, że on sobie z tym nie poradzi i odejdzie. A teraz? Wszystko stracone. Nie wiem jak Harry, ale ja zamierzam jutro do niej pojechać i choćbym miał dostać drugi raz to muszę jej to wyjaśnić.
Poranne wstawanie nigdy mi nie wychodziło, ale tym razem było inaczej. Trzymała mnie nadzieją, że porozmawiam z Sam, możemy nie być już przyjaciółmi, ale będę szczęśliwy gdyby choćby mi wybaczyła. Wiem, że może to za szybko, ale jestem jak to mówią w gorącej wodzie kąpany i muszę z nią to jak najszybciej wyjaśnić. Ubrałem się, wziąłem kluczyki od auta i poszedłem do garażu.

- SAM -

W mojej głowie panował totalny mętlik, nie wiedziałam już co robię dobrze, a co źle. Kiedy dotarłyśmy do domu, nie powstrzymywałam już dużej łez i pozwoliłam, by swobodnie płynęły. Pobiegłam na górę do pokoju i rzuciłam się łóżko kryjąc twarz w poduszce. Poczułam jak materac się ugina - Amy. Podniosłam sie i z całej siły się w nią wtuliłam. Nic nie mówiła, wiedziała, że w potrzebna mi jest cisza. Pozwoliła mi się wypłakać. Kiedy po ok 10 minutach się uspokoiłam, obje się przebrałyśmy, zeszłyśmy na dół, zrobiłyśmy
gorącą czekoladę i usiadłyśmy na kanapie w salonie. Wiedziałam, że Amy nic z tego nie rozumie więc musiałam jej wszystko od początku wyjaśnić. Przez cały czas z uwagą mnie słuchała, pod koniec kiedy znów się rozpłakałam, przytuliła mnie. Siedziałyśmy w salonie jeszcze jakąś godzinę po czym poszłyśmy spać.
- Rano-
Kiedy się obudziłam strasznie bolały mnie oczy i głowa, ale takie są skutki nocnego płakania. Kiedy weszłam do łazienki, zobaczyłam wrak człowieka. Nie miałam na nic siły. Po chwili usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają i o framugę łazienki opiera się Amy.
- Wyglądasz koszmarnie
- Wiem, nie musisz mi tego mówić
- Musisz coś z tym zrobić
- W sensie? Nie rozumiem, z czym zrobić?
- Chodzi mi oto, żebyś pokazała im, że jesteś silna i bez nich tez dasz sobie rade. Niech zrozumieją jak bardzo cie zranili, a Harry niech zobaczy jaką fajną laskę stracił.
- Nie mam na to siły Amy
- To ja znajdź, choć pomogę ci. - wyciągnęła mnie za rękę z łazienki - gdzie masz te rzeczy co od nich dostałaś?
- Po co ci one?
- Chce coś ci pokazać, to gdzie ona są?
Kazałam jej usiąść, a sama poszłam i zbierałam z pokoju wszystkie rzeczy jakie od nich kiedykolwiek dostałam, czyli np. aparat, naszyjnik od Harrego i wiele innych rzeczy.
- Proszę, to one.
Amy poszła do kuchni po czym przyniosła wielki worek na śmieci, włożyła te wszystkie rzeczy do worka i zeszła na dół, zaciekawiona poszłam za nią. Wyszła przed dom i stanęła obok kosz na śmieci, gestem ręki zawołała mnie. Podeszłam
- Proszę - podała mi worek
- Po co mi to?
- Wrzuć teraz te wszystkie rzeczy do kosza na śmieci
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, chcesz im pokazać, że dasz sobie doskonale radę bez nich?
- No tak
- To wrzucaj
Wrzuciłam.
- Jestem z ciebie dumna, to był pierwszy krok do nowej ciebie - powiedziała po czym mnie przytuliła - a teraz ubieraj się i jedziemy.
- Gdzie?
- No jak to gdzie? Do centrum handlowego. musisz pokazać Harremu, jaką laskę stracił.

......................................................................................................................................................
Hej! W końcu powstał nowy rozdział. Jak wam się podoba? Jak sądzicie, Sam dobrze zrobiła? Jak wy byście zachowały się w takiej sytuacji?  Podoba się? Piszcie w komentarzach, zapraszam też do ankiet na boku dotyczące nowego opowiadania. Bardzo was proszę o komentarze, jak jest ich dużo, to człowiek lepiej sie czuje i lepsze rozdziały wychodzą motywują do lepszej pracy,proszę.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

czwartek, 23 maja 2013

Nowy rozdział i nowe opowiadanie ?

Chciałabym was poinformować, że nowy rozdział ukaże się dopiero w weekend, ale mam nadzieję, że wytrwacie. Mam pewną sprawę: To opowiadanie niedługo będzie dobiegało końca i w związku z tym mam do was pytanie. Czy chcecie, abym po tym opowiadaniu zaczęła pisać nowe?
Historia mówiła by o dziewczynie, która ma 19 lat, handluje narkotykami i bierze udział w nielegalnych wyścigach samochodowych. Ona jest główną dowodzącą w gangu o nazwie Red Devils. To gang, kóry wygrywa każdy wyścig, każdy boi się podpaść jego członkom. Niall, Liam, Zayn, Harry i Louis to młodzi policjanci, którzy dostają swoje nowe zlecenie - złapać najbardziej cwaną dziewczynę jaką zna policja z Wielkiej Brytanii, nikt nie może jej złapać, dlatego potrzebny jest im Plan B. . Tylko jest jeden warunek - zero uczuć, nie wolno im się zakochać. Mają działać potajemnie, aby nikt tego nie odkrył. Czysta gra aktorska...

I co? Co sądzicie? Podoba wam się? Chcecie, żebym pisała to opowiadanie po tym? Tylko mam jeden problem: Który z chłopaków ma być drugim głównym bohaterem? Zayn czy Louis? Odpowiedzcie w komentarzach, i weźcie udział w ankietach na boku. Dziękuje

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 30

- TYDZIEŃ PÓŹNIEJ -

Minął tydzień, dokładnie tydzień odkąd pogodziłam się z Harrym. Mimo tego wszystkiego nadal gdzieś tam w okolicach sercach czuje ból na samą myśl o tej pindzie i Harrym. Nie jest tak łatwo zapomnieć, zwłaszcza takiego czynu. Przez ten tydzień całkiem dużo się zmieniło i wydarzyło. Co takiego? Przyjechała do mnie moja kuzynka, chciałam ją przedstawić chłopakom, ale za każdym razem kiedy próbuje się z nimi umówić mówią, że nie mogą bo są zajęci i gdzieś jadą, albo co. Czasami gadam z nimi przez telefon, ale zazwyczaj tylko krótką chwile. Wiedzą, że przyjechała moja kuzynka i wiele razy przepraszali mnie, że nie mają czasu. To dziwne, ale na szczęście Amy nie jest osobą, która lubi siedzieć. Jej jest wszędzie pełno, jest pełna energii i z nią nie da się nudzić i siedzieć bezczynnie.
Dzisiaj rano obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu, a konkretnie z kuchni. Zwlekłam się z łóżka, ubrałam i zeszłam na dół w miejsce skąd dochodziła muzyka.
Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam moją kochaną kuzynkę, która tańczyła wokół blatu z łyżką w ręce. Kiedy mnie zobaczyła przestała tańczyć, uśmiechnęła się do mnie, podeszła i przytuliła. Nie musiałam zbytnio się wysilać żeby wiedzieć do jakiej piosenki tańczyła. Była to piosenka jej ulubionego zespołu, a nazywała się "LIVE WHILE WE'RE YOUNG". Skąd to wiem? Spiker to powiedział. Usiadłyśmy naprzeciwko siebie przy blacie kuchennym i zaczęłyśmy jeść. Amy przez cały ten czas uśmiechała się do mnie. Uśmiech ani na chwile nie schodził jej z twarzy. Dobra to jest trochę dziwne.
S- Dobra co jest?
A- Ale co?
S- Przecież dobrze wiem, że coś kombinujesz
A- To ty nie wiesz jaki dzisiaj jest dzień
S- Nie za bardzo
A- Sam, no błagam cię. Czekała na ten dzień całe moje życie
S- Aaaaaa, już wiem. Dzisiaj jest koncert tych One Direction tak?
A- Tak!!! I nie zapominaj, że obiecałaś, że ze mną na niego pójdziesz
S- Jak obiecałam to nie mam innego wyjścia.
A- To bierz kluczyki i jedziemy
S- Ale gdzie?
A- Do sklepu, trzeba kupić jakieś ciuchy na koncert. Nie pójdziemy przecież tam w zwykłych ciuchach.
Nie miałam innego wyjścia, więc wzięłam kluczyki i pojechałyśmy.

- NIALL -

Li- Chłopaki, jeszcze raz. Skupcie się do cholery jasnej!!!
Słyszę to zdanie chyba już z 50 raz. Jesteśmy właśnie z chłopakami na O2 Arena i ćwiczymy przed dzisiejszym koncertem. Nogi mi odpadają i same idą w kierunku krzeseł. Nie moja wina, że jest rano, a ja już nie mam siły. Ćwiczymy do tego koncertu już od kilkunastu dni, przez co zaniedbujemy trochę innym ważnych rzeczy, a Harry zaniedbuje  Sam, ale to nie nasza wina, taka nasza praca. Ciekaw jestem jaką Harry wciśnie ścieme Sam jak będziemy jechać w trasę, przecież ona nadal nie wie, że my to One Direction.
Lou- Niall, słyszysz mnie? Haloo
N- Tak Lou słyszę cię, nie musisz mi się drzeć nad uchem!!!!!!!!!!!!!!
Lou- Ja się nie dre!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
H- Chłopaki, już spokój!!! Niall idź do Zayna, wy dzisiaj odczytujecie pytania z twittera.
Zayn, Zayn, Zayn po tym co zobaczyłem tydzień temu w parku, nie mam ochoty przebywać z Zaynem w jednym pomieszczeniu. Wiem, że to pewnie nie jego wina, ale co ja mam na to poradzić. Mógł do nas przyjść, powiedzieć nam, na pewno byśmy mu pomogli, ale on nie. Woli sam sobie z tym radzić i chodzić co kilka dni do parku po to samo. Ale no co, to mój przyjaciel, muszę udawać, że nic nie widziałem i chociaż trochę starać się mu pomóc nawet jeśli nie będzie chciał. Wiem! Na początek z nim o tym pogadam, ale zacznę bardzo delikatnie, nie prosto z mostu. Może... Wiem!!! Może powiem tak: " Hej Zayn, ładna dziś pogoda prawda? "  Co myślicie, nie, chyba się nie nadaje. Musze wymyślić coś innego.

- SAM-

Chodziłyśmy z Amy po sklepach dobre 3 godziny, aż w końcu znalazłyśmy wystrzałowe i odpowiednie ciuchy na koncert. Amy chciała założyć jakąś koszulke z nimi, ale odradziłam jej to. Kiedy wróciłyśmy do domu byłyśmy całkowicie wykończone. Postawiłyśmy zakupy w holu a same ległyśmy na kanapie z kubkiem coca- coli z ręce i Simpsonami w Tv. Kiedy seans serialowo - kreskówkowy się skończył spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 15.00
Za 4 godziny zaczyna się koncert, ja się tym nie przejełam, ale Amy zaczęła latać po całym domu i się szykować, bo jak ona to powiedziała: " Mój mąż nie może mnie tak zobaczyć!" Okey, nie kapuje, ale dobra.Kiedy były 2 godziny do koncertu zaczęłam szykować się ja. Zajęło mi to godzinę.
Wzięłam telefon i kluczyki z blatu i poszłyśmy o auta. Nie miałam gdzie stanąć więc byłam zmuszona zaparkować trochę dalej od areny. Kiedy w końcu dotarłyśmy, moim oczom ukazały się setki jak nie miliony
dziewczyn ubrane w koszulki z napisem One Direction i zapewne zdjęciem tych chłopaków, Chciałam się przyjrzeć ich zdjęciu na koszulce jednej dziewczyny, bo szczerze mówiąc idę na ich koncert, ale nie wiem jak wyglądają, ale przeszkodziła mi w tym Amy. Popchnęła mnie odrobinę do przodu, i takim oto sposobem znalazłyśmy się przy ochroniarzu. Wystarczy się trochę przepchnąć jak to mówi Amy. Kiedy weszłam do środka moim oczom ukazała się ogromna Arena. Tak wielkiego obiektu to ja nigdy nie widziałam. Poszłyśmy na swoje miejsca. Miałyśmy miejsca w 4 rzędzie od sceny. Szkoda, że nie wzięłam stoperów, bo coś czuje, że będzie głośno. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy przyglądać się wszystkim dziewczynom i arenie. Kiedy nadeszła godzina 19 na scenie wszedł jakiś facet i zaczął coś mówić. Nic nie zrozumiałam, bo dziewczyny nagle zaczęły piszczeć ( w tym Amy) , ale po chwili kiedy on zszedł, w całej arenie zrobiło się ciemno, a na ekranie pojawiło się odliczanie: 5 4 3 2 1 i nagle na scenę wpadło 5 chłopaków.
Musiałam się odrobinę skulić, bo obok mnie była dziewczyna, która piszczała jakby jej traktor na tyłek najechał, ale kiedy udało mi się przyzwyczaić
do pisków i hałasu,spojrzałam na występujących chłopaków i zaniemówiłam. Poczułam jak nogi robią mi się jak z waty, a po chwili poczułam jakby moje serce przeszył sztylet.  Nie wiedziałam co zrobić. Stałam tam jak głupia i patrzyłam się jakby byli duchami.W moim oczach zaczęły gromadzić się łzy, stałam i nadal patrzyłam na scenę na której występowali Liam, Zayn, Louis, Niall i Harry. Moi najlepsi przyjaciele, oszukali
mnie, okłamali. Zrobili ze mnie idiotkę, kretynkę. Osoby, którym wierzyłam, zwierzałam się i które kochałam nie były tymi za które się podawali. To wszystko było fikcją. Przez chwilę myślałam, że to jakiś koszmar, a tak naprawdę na scenie nie stoją oni tylko kto inny, ale dziewczyna, która zaczęła krzyczeć: " Harry, kocham cię, wyjdz za mnie", spowodowała, że powróciłam i zrozumiałam, że to się dzieje naprawdę. Patrzyłam na każdego po kolei, mój wzrok zatrzymał się na Harrym. Człowieku, którego kochałam. Którego obdarzyłam miłością, prawdziwą miłością płynącą w głębi serca. Nagle on spojrzał w stronę naszego rzędu. Widziałam, że patrzy na każdą dziewczynę i uśmiecha się do niej, nagle jego wzrok zatrzymał się na mnie, a radość w jego oczach ustąpiła miejsca szoku i strachu. Patrzyłam na niego oczami pełnymi łez, smutku i bólu, chciałam żeby poczuł się jak ja.. Po raz kolejny mnie zranił, skrzywdził. Nienawidzę go, nienawidzę ich.....



........................................................................................................................................................
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Rozdział sięgnął dna, ale to naprawdę. Lepiej się o nim w ogóle nie wypowiadać. Nie udało mi się napisać go tak jak chciałam. Przepraszam



sobota, 4 maja 2013

Rozdział 29

- SAM -

Ekran zrobił się całkowicie czarny i słychać było tylko głos, czyiś głos, wydaje mi się, że skądś go znam...
Lou- Panie i Panowie, chłopcy i dziewczęta, zebraliśmy się tu, aby.....Au! A to za co?
N- To nie ta kwestie baranie, daj mi to. Ja będe mówić. Moi drodzy przyjaciele, pewnie w tej chwili nie wiedzcie o co nam chodzi. Otóż: Jesteście naszymi przyjaciółmi i bardzo zależy nam na tym, żebyście się pogodzili. Moja droga Sam, według mnie, au!, przepraszam według nas powinnaś dać Harremu się wytłumaczyć. Ufamy mu i damy sobie ręce uciąć, że on nie chciał zrobić tego co zrobił....
Kiedy już wiedziałam kto to mówi, nie chciałam dalej słuchać, spojrzałam się na osobę siedzącą obok mnie i nagle zapaliły się lekko światła, takie jak wtedy kiedy film się zaczyna i wiedziałam, że tą osobą jest Harry. Wstałam i zaczęłam kierować się do drzwi, kiedy już miałam łapać za klamkę poczułam jak łapie mnie za nadgarstek i obraca w swoją stronę.
H- Proszę, daj mi szanse. Daj się wytłumaczyć, Sam.
Patrzył na mnie oczami pełnymi łez i cały czas trzymał mnie za rękę, chciał spleść nasze dłonie, ale zanim to zrobił ja wyrwałam ręke z jego uścisku i usiadłam na krześle w rzędzie.
S- A więc słucham, mów.
Starałam się aby mówić pewnym siebie głosem, ale nie mogłam opanować emocij. Jedna moja część nienawidzi go, a druga pragnie. Tęsknie za nim. Za jego pocałunkami, bezpieczeństwem jakie mi dawał, za jego głosem, dotykiem. Chcę poczuć jego miękkie usta na swoich, wtulić się w niego jak w misia, ale nie mogę. Za bardzo mnie zranił.
H- Wiem, że mnie teraz nienawidzisz. Chcesz żebym zniknął z twojego życia, w porządku. Kiedy wszystko ci powiem, odejdę i już więcej mnie nie zobaczyć. Chcę tylko wszystko ci powiedzieć. Nic nie pamiętam z tamtej nocy, kiedy się obudziłem byłem w pokoju Taylor. Sam ja nic nie pamiętam, nie wiem czy poszedłem z nią dobrowolnie czy mi coś dała. Nie pamiętam nic, nic nie wiem. Wiem tylko to, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza, to ciebie kocham i fakt, że mnie teraz nienawidzisz rozwala mnie od środka, ale nie dziwię się. Po tym co zrobiłem. Ale powinnaś wiedzieć, że jeśli byłbym świadomy nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego. Kocham cię, kocham cię już od dawna, od kilku lat, dopiero teraz zdobyłem się na odwagę i ci to wyznałem. Kocham cię i nigdy się to nie zmieni. Powiedziałem ci wszystko. A teraz żegnaj, pamiętaj, że cię kocham.
Harry skierował się w stronę drzwi, a ja co? Ja płakałam, a w mojej głowie był całkowity mętlik. Koniec. Skończyło się, skończył się mój związek, moja przyjaźń. Jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam głos: Na co czekasz? Leć za nim, no już!!!!!!
Louis zawsze wie co powiedzieć. Wybiegłam z sali na korytarz, ale Harrego ani śladu, nagle go zauważyłam. Jeszcze kilka chwil, a wyjdzie z kina i moja szansa przepadnie. Biegłam ile miałam sił w nogach, zrzuciłam szpilki i biegłam dalej.
S- Harry poczekaj!!!! - krzyknęłam w jego stronę, od się odwrócił, a ja z całej siły się do niego przytuliłam - Ja też cię kocham, nie mogę przestać. Nigdy więcej nie zrób mi czegoś takiego.
H- Nigdy więcej, kochanie. Kocham cię
Staliśmy z Harrym na korytarzu przytulając się aż nagle z jednej sali wyszli Niall i Lou, Uśmiechnięci od ucha do ucha i przybijający sobie piątki.
Lou- Nasze zakochańce znowu razem. Trzeba urządzić impreze co nie Niall?
N- Ja sądzę, że oni chcą spędzić wieczór razem - i zaczęli kierować się do wyjścia. Niall się odwrócił, a ja bezgłośnie wypowiedziałam " Dziękuje". Wiedział co powiedziałam, bo się uśmiechnął.
Odwróciłam się w stronę Harrego, który cały czas się na mnie patrzył, po chwili poczułam jego usta na swoich. Pocałunek z początku był delikatny, a póżniej robił się coraz bardziej namiętny. Kiedy zabrakło nam powietrza i oderwaliśmy się od siebie, Harry uśmiechnął się do mnie, przytulił i pocałować w czoło.
H- Znowu razem, choć do domu. - i skierowaliśmy się do auta.


- NIALL -

Udało się, Harry i Sam znów są razem. Nic tak nie dodaje energii jak widok szczęśliwych przyjaciół, ale fajnie jest pomagać innym się godzić. Zapomina się wtedy o osobistych problemach, pomagam w sprawach miłosnych moim przyjaciołom podczas kiedy mój związek stoi pod znakiem zapytania. Ostatnio coraz częściej kłócimy się z Paulą. Kocham ją, ale zaczęła robić się strasznie podejrzliwa i irytująca. Nasza ostatnia rozmowa skype trwała 5 minut. Dlaczego? Bo Paula zaczęła gadać o tym, że ją zdradzam rzekomo z jakąś blondynką . Nie wytrzymałem i się rozłączyłem, wiem , że to było głupie, ale  jeszcze trochę i oszaleje. W następnym tygodniu mamy próby do koncertu, więc bede wysłuchiwał kolejnych kazań, że mam wyłączony telefon. Dziwi mnie trochę to, że ani ona ani Sam nie wiedzą kim jesteśmy, trochę się boję tego jaka będzie reakcja jak to odkryją, ale wole o tym nie myśleć. Nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz " Paula", rozłączyłem się, wziąłem mój aparat i poszedłem na dwór. Robienie zdjęć mnie wycisza. Szedłem po parku i robiłem zdjęcia, kiedy zobaczyłem coś czego nie powinienem.

............................................................................................................................
Witam! Jak wam się podoba nowy rozdział? Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam zbytnio pomysłu na akcje w tym rozdziale więc napisałam tylko tyle, ale ważne, że coś jest. Zaczynając pisać to opowiadanie sądziłam, że nie będzie długie skończy się tak na 30 rozdziałach, ale tak szybko się nie skończy. Będzie jeszcze trochę trwać. Co wy na to? Wolicie jak będzie długie czy żeby było krótkie? Mam zamiar namieszać jeszcze w życiu Sam i Harrego.
Proszę was o szczere komentarze, to motywuje do dalszego pisania.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ