czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 7



 Jeśli pod tym rozdziałem będzie max. 3 komentarze a nawet 2 to dam następny rozdział

-  Z PERSPEKTYWY SAM –

Obudziło mnie skrzypienie drzwi, tak to ten sam dzwięk na który ja i Harry zawsze zmienialiśmy temat rozmowy kiedy byłam u niego w pokoju. Gemma zawsze była ciekawska. Moje rozmyślenia przerwała Gemma, która wskoczyła na łóżko i skakała po nim i przy okazji po mnie zachowując się jak 5 letnie dziecko.
G- Wstawaj, wstawaj śpiąca królewno
S- Gemma, błagam cię daj mi pospać przecież jest dopiero 9:00
G- Dopiero? Kobieto o 11 podjeżdżają po nas chłopaki, zapomniałaś?
OMG! Zapomniałam, zeskoczyłam jak najszybciej z łóżka zrzucając przy tym Gemme i pobiegłam do łazienki. Ubrałam się w to:



I zaczęłam się pakować. W moim pokoju cały czas siedziała Gemma i się patrzyła.
S- A ty co tak paczysz? Nie pakujesz się?
G- Ja moja droga wstaje wcześnie i już się spakowałam.
S- Mogłam się tego domyśleć, a tak poza tym dlaczego ja się dałam na to namówić!
G- Bo 1) Nie chcesz marnować  końca wakacji 2) Spędzisz czas ze mną i się wyluzujesz przed studiami 3) Poznasz bliżej tych 5 szaleńców, sorry 4, bo Harrego już znasz i po 4) Odnowisz relacje z Harrym. A teraz nie marudź tylko się szykuj, bo za 30 minut będą chłopcy.
Po tym Gemma wyszła z pokoju zostawiając mnie samą.
Byłam już spakowana, ale nie zeszłam na dół. Byłam cały czas w pokoju Hazzy i myślałam czy to dobrze, że z nimi tam jadę. Nagle usłyszałam klakson i trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. I krzyk: Jesteśmy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie mógł należeć do nikogo innego jak tylko do NIEGO. I nagle drzwi do „mojego pokoju” z hukiem się otworzyły, a w nich stała Gemma.
G- Wyłaź!!!!!!!!!!! Chłopcy już są
S- Wiem, że są przecież Hazza ciszej krzyczeć nie może
Wstałam z łóżka, wziełam walizkę i zeszłam na dół.
S- Cześć chłopcy!
L,H- Cześć Sam!
H- Gotowa?
S- Tak, gotowa. A na ile my tam jedziemy?
H- Będziemy tam do końca wakacji. Wrócimy 28 sierpnia, bo 29 Liam ma urodziny i musimy mu je jakoś urządzić.
S- Aha, a apropo gdzie reszta?
L- Pojechali z Liamem i pewnie już są na miejscu. Wy jedziecie z nami. Cieszysz się?
G- Pewnie, że się cieszy
H- No nareszcie, co tak długo? Byłaś w łazience tak długo jak Zayn kiedy układa sobie włosy.
G- Oj zamknij się braciszku. Możemy iść?
Chłopaki wzięli nasze walizki i zanieśli do samochodu. W samochodzie Lou prowadził, Hazza siedział obok niego, a my z Gemmą siedziałyśmy z tyłu. Podczas jazdy Lou puścił radio po czym razem z Hazza zaczęli śpiewać. Musze przyznać, że głosy mają niezłe. Mówie o Lou, bo Harrego już słyszałam. Pamiętam jak u niego w pokoju kiedyś on opierał się o ściane siedząc na łóżku, a ja miałam głowe na jego kolanach i śpiewaliśmy różne piosenki. Najlepiej wychodziła nam piosenka Nelly – Just a dream. Nie zapomne tych czasów.
Po śpiewaniu chłopaki zaczęli się wygłupiać i w ogóle, przez co ja się rozluźniłam i ich jeszcze bardziej ich polubiłam i droga szybko nam minęła.
Gdy dojechaliśmy moim oczom ukazał się przepiękny domek

G- He He masz taką samą minę jak wtedy gdy zobaczyłaś dom chłopaków.
H- Podoba ci się Sam?
S- Żartujesz sobie? On jest przepiękny, nie wiem skąd macie na to kase, ale domek śliczny.
Z- O choćcie do nas, bo Niall wszystko zje a, zaraz bedzimy robić ognisko.
H- Zaraz będziemy, tylko pokażemy dziewczynom pokoje.
Harry zaprowadził nas na góre i pokazał pokoje. Miałam pokój naprzeciwko Harrego, po prawej miałam Gemme, a po lewej Louisa. Pokój wyglądał tak

H- Jak ci się podoba?
S- Śliczny
H- A zapomniał bym. To chyba twoje.. – pokazał mi bransoletke 

 którą kiedyś od niego dostałam, ale wtedy kiedy się pokłóciliśmy zerwałam ją i rzuciłam nią w Harrego.
S- Jejku Harry ty ją jeszcze masz? Przez ciebie mam teraz wyrzuty sumienia, że wtedy tak  zrobiłam.
H- No pewnie, że ją mam. Nie wyrzuciłbym jej nigdy. Zawsze wiedziałem, że kiedyś ci ją oddam. A tym co się wtedy wydarzyło nie przejmuj się, to też była moja wina. Przepraszam.
Może być tak jak dawniej?
S- Nie przepraszaj- wziełam bransoletke, założyłam ją na ręke i z całej siły przytuliłam Harrego
H- To chyba znaczy tak
S- Oczywiście, choć na dół, bo pewnie już rozpalają ognisko – i pociągnęłam Harrego za rękę
Weszliśmy do kuchni w której była Gemma i Louis. Spojrzeli się na nas z pytającym wzrokiem, a ja kompletnie zapomniałam, że trzymamy się z Harrym za ręke. I natychmiast się puściliśmy. Podeszłam do Gemmy, a Harry i Louis poszli rozpalać ognisko, bo Zayn nie mógł dać sobie z tym rady.
G- Widze, że wszystko wróciło do normy
S- Tak i wiesz co?
G- No
S- Ciesze się i brakowało mi was
G- Z pewnością mogę to powiedzieć w liczbie mnogiej: Nam ciebie też – po czym uścisnęłyśmy się i postanowiłyśmy iść do chłopaków na ognisko

- W TYM SAMYM CZASIE Z PERSPEKTYWY CHŁOPAKÓW –

L – Udało się?
H- Tak, nawet nie wiesz jak się ciesze. Nie wyjaśniliśmy sobie wszystkiego, ale uznaliśmy, że o tym zapomnimy i będzie jak dawniej
L- To się ciesze, planujesz coś jeszcze w związku z Sam?
H- Na razie chce tylko aby nasze dawne relacje odżyły, a póżniej się zobaczy
L- Ok, pamiętaj, że jak coś to możesz na mnie liczyć
H- Jasne Louis nie zapomne
L- A teraz choć do Zayna, bo biedak nie może sobie poradzić z tym ogniskiem

L- Zayn jesteś facetem i z rozpaleniem ogniska nie możesz sobie poradzić? Zobacz siedzą tu dwie śliczne dziewczyny, którym jest zimno, a ty ogniska nie możesz rozpalić?
Z- Nie moja wina
L- Jasne, zostaw to ja to zrobię, idź lepiej zobaczyć co z jedzeniem, bo zaraz może go nie być, bo Niall się tam kręci

- Z PERSPEKTYWY SAM –

Siedziałyśmy z Gemmą na ławce przy ognisku i patrzyłyśmy jak Zayn nie daje rady. Zastąpił go Louis, który po ok. 3 min. rozpalił ognisko, ale miał racje, pomimo tego, że jest sierpień i lato to było mi zimno, a miałam na sobie bluzke z krótkim rękawem i nie chciało mi się iść do domu na góre po bluze. Nagle poczułam jak ktoś wkłada mi na ramiona fioletową bluzę..
H- Pomyślałem, że zmarzłaś
S- Oh Harry jak ty mnie dobrze znasz, masz racje zimno mi troche. Dziękuje, ale teraz tobie będzie zimno
H- O mnie się nie martw nie pamiętasz, że jestem gorący??????
Po jego ostatnich słowach wybuchneliśmy śmiechem, a ja założyłam bluze od Harrego. Zawsze ją uwielbiałam, pomimo tego, że była na mnie za duża zawsze mu ją zabierałam jak mi było zimno…


środa, 28 listopada 2012

Rozdział 6



S- Inaczej?
H- To też, ale tak ładniej. Wyładniałaś i się zmieniłaś. Jejku co 5 lat może zrobić z człowiekiem.
N- To wy się znacie?
H- Tak, Samantha to moja dawna przyjaciółka
L- Harry, kupiłeś mi marchew… Mamy w domu dwie śliczne dziewczyny a wy mi nic nie mówicie?
H- Louis, po pierwsze jedna to moja siostra, a po drugie ty masz El.!!
L- Oj no wiem, cześć jestem Louis, hej a ja ciebie gdzież nie widziałem?- powiedział patrząc na mnie –
S – Cześć, jestem Samanta
L- Już pamiętam… to tobie oddałem moje marchewki
H- On oddał co swoje marchewki? Nie no Sam, kłaniam się przed tobą, on nigdy ale to nigdy nikomu nawet swojej dziewczynie nie oddał marchewek
I wszyscy zaczeliśmi się śmiać. Po chwili odezwała się Gemma
G- Harry tu masz klucze….
Z,LI- Jakie klucze? – krzyknęło równocześnie dwóch chłopaków wchodzących do domu
G- Klucze do domku nad jeziorem, przecież macie tak jechać i wykorzystać ostatnie dni wolności
Z- A racja, Harry i Lou coś wspominali.
H- Sam poznaj ostatnich dwóch członków naszej szalonej rodzinki. To Zayn a to Liam.
S- Cześć wam
Z, Li – Cześć
N- Hej!! Słuchajcie mam rewelacyjny pomysł. Może Sam i Gemma pojadą z nami nad jezioro. Bliżej się poznamy…
H- Odnowimy stare relacje
L- Ktoś zrewanżuje się za marchewki…
G- W sumie czemu nie, Sam co o tym myslisz? Kiedy zaczynasz studia?
S- Za dwa tygodnie
Li- No to świetnie, masz jeszcze czas żeby się wyluzować…
G- I wyjaśnić wszystko z Harrym – szepnęła mi na ucho Gemma
- Z PERSPEKTYWY GEMMY-

Mnie osobiście nie chciało się jechać, ale stwierdziłam, że może to być dobry czas na to żeby Sam i Harry wyjaśnili sobie wszystko i żeby między nasza trójką było tak jak kiedyś.
Z- To kiedy jedziemy? Jutro?
WSZYSCY- Może być
L- To o 11 podjedziemy pod was dziewczyny ok.?
G- Jasne, ale teraz to my uciekamy, bo przez was w ogóle nie pójdziemy na zakupy. Nie Sam?
S- Masz racje, troche nam tu zeszło, ale sądze że to winna pana spóźnialskiego..- i spojrzałam na Hazze, który tylko się uśmiechnął pokazując przy tym swoje dołeczki o których zapomniałam przez te 5 lat…
Pożegnałyśmy się z każdym z chłopaków, każdego przytulając.
G- Co o nich sądzisz?
S- Nie są źli, wydają się fajni, ale dopiero poznam ich bliżej jutro
G- Masz racje, na razie nie wydawaj osądu o każdym

- Z PERSPEKTYWY CHŁOPAKÓW-
L- Hej Harry, o co chodziło jak powiedziałeś do Sam, że odnowimy stare relacje? – po tym pytaniu każdy z chłopaków wlepił we mnie swoje paczydła
H- Dobra powiem tylko się tak na mnie nie patrzcie. Znamy się z Sam od urodzenia, ja, Sam i Gemma byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Sam zwierzała mi się z każdego problemu, a ja starałem się jej pomóc. Mieliśmy nawet tajemnice przed Gemmą. Było super do czasu kiedy w naszej szkole nie pojawił się niejaki Max Knight. Sam się w nim zakochała i próbowała go poderwać w czym oczywiście musiałem pomóc jej ja. Kurde jaki ja byłem wtedy głupi, że jej pomagałem, od początku ten gość mi się nie podobał. Udało się i Sam i Max byli parą. Pewnego dnia Sam poprosiła mnie żebym pomógł jej się przygotować na randkę.
N- I co zrobiłeś???- zapytał przejęty Niall
L- Nialler możesz nie przerywać.
N- No co ta historia robi się ciekawsza..
H- Mhmmm… Dacie mi dokończyć?- zapytałem a oni grzecznie pokiwali twierdzaco głowami- Nie poszedłem wtedy do niej, nie chciałem widzieć jak się dla niego szykuje. Ok. godz 19 zadzwonił dzwonek do drzwi, domyśliłem się, że to ona bo była z nim umówiona na 17. Otworzyłem drzwi, i do domu weszła Sam, widziałem, że jest wściekła. Chciałem jej wyjaśnić, ale ona nie dała mi dojść do słowa. Strasznie się wtedy pokłóciliśmy i nie zdążyliśmy pogodzić, bo na drugi dzień wyleciała do Polski.
L- Oj stary, przykro mi, ale jedno wiem na pewno. Ty się wtedy w niej zakochałeś.
Li- Sądze tak samo, a co teraz? Czyjesz do niej to samo?
Z- Bo wiesz jak nie to, ona jest całkiem ładna…
L- Zayn, głupku zamknij się. To co Harry?
H- Wiecie co chłopaki…? Sam nie wiem, przez te 5 lat zdążyłem prawie o niej zapomnieć, ale kiedy ją tu zobaczyłem…, to jak wyładniała i wgl. Kurde nie wiem!!
Li- To jesteś w kropce Harry, ale miejmy nadzieje, że po tym wypadzie wszystko się ułoży i zmieni. I zrozumiesz co do niej czujesz.
N- Nie wiem jak wy, ale mnie tak samo jak Zaynowi ona się spodobała. Polubiłem ją..
L- Kurcze, Niall jak ty coś powiesz…

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 5



Obudziłam się jak na mnie to bardzo wcześnie, bo o 9. Poszłam do łazienki umyłam się, umalowałam i ubrałam w to:


Miałam zejść na dół, ale postanowiłam zadzwonić do Pauli i rodziców. Po ok. godzinie kiedy skończyłam gadać zeszłam do kuchni.
A- O! Nasz śpioch już wstał. Jak się spało?- spytała ciocia
S- Bardzo dobrze dziękuje
G- Sam, jest mała zmiana planów pojedziemy dzisiaj na zakupy. Ok.?
S- Pewnie nawet to mi bardziej pasuje
G- Dobra to ty zjedź śniadanie, a ja pójde na góre się ubrać i jedziemy.
Zjadłam śniadanie i czekałam na Gemme.
G- Już jestem, to co gotowa?
S- Na zakupy Zawsze!!
Wsiadłyśmy do samochodu Gemmy i ruszyłyśmy,,,
G- Po drodze wjedziemy do Harrego, bo musze dać mu kluczyki do domku nad jeziorem ok.?
S- Jasne
Powiedziałam to bez przekonania, bo ostatnią osobą jaką bym chciała teraz widzieć jest Harry.
G- Jesteśmy, idziesz czy czekasz tutaj?
S- Może lepiej zos….
G- No choć, Harry na pewno się ucieszy jak cię zobaczy i będziecie mogli sobie wszystko wyjasnić
S- No dobrze
Wysiadłam z samochodu, a moim oczom ukazał się przepiękny duży dom.
G- No choć, tak wiem dom jest przepiękny, Ciekawe czy Harry cię pozna?
S- Dlaczego tak mówisz?
G- Bo ja nie widziałam cię 3 lata i ledwo co poznałam a on nie widział cię przecież 5 lat.
Gdy to mówiła doszłyśmy właśnie do drzwi. Gemma jak by była u siebie złapała za klamkę i weszła
S- Nie pukasz?
G- A po co? Przecież tu mieszka mój brat. HARRY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyknęła na cały dom
N- Harrego nie ma, powinien wrócić za 15 minut – powiedział ktoś z kuchni- o Gemma to ty! I widze, że kogoś przyprowadziłaś. Cześć jestem Niall – powiedział i mnie przytulił
S- Jestem Samantha
N- Miło cię poznać, zgaduje, że jesteś przyjaciółką Gemmy, chcesz jedną właśnie zrobiłem?- spytał się mnie pokazując talerz z kanapkami
S- Mnie też miło cie poznać, nie dziękuje dopiero jadłam.
G- Tak, Sam to moja dawna przyjaciółka
Gdy to mówiła, ja usłyszałam ten głos z charakterystyczną chrypką
H- Niall już jestem!!! Wiesz ile ja musiałem szukać tych żel…
I nie dokończył, bo zobaczył Gemme i mnie.
H- Gemma, przecież miałaś być o 12.
G- Tak kochany braciszku i byłam. Teraz jest 13.
A my na to z Niallem zaczęliśmy się śmiać.
H- Oj tam każdemu może się zdarzyć. Może przedstawisz mi swoją koleżanke siostrzyczko?- i posłał mi swój znakomity uśmiech, którego nigdy nie zapomne, na co ja się uśmiechnełam
G- Harry? Ty naprawde nie wiesz kto to jest?
H- Nie nie wiem. A powinienem? Takiej ładnej dziewczyny to bym nie zapomniał.
G- Boże!!!! Harry !!!!
S- Wróć 5 lat do tyłu- odezwałam się do niego, nie wiem jakim cudem, bo gdy go zobaczyłam głos uwisł mi w gardle
H- Niech pomyśle… SA…SA….SAMANTHA? To ty? Jak ja mogłem cię nie poznać? Wyglądasz tak…

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 4



<CZYTASZ = KOMENTUJESZ> PROSZE

G- Mamo!!!!!!!!!!!!!!! Jesteśmy!!!!!!!!!
A- Sam!!!!!!!!!!! Kochanie nic ci nie jest. Jak się ciesze, że cię widze. Dawno cię nie widziałam. Opowiadaj co u ciebie słychać?
Ciocia bardzo mocno mnie uściskała. Brakowało mi troche tej rodzinki, nie widziałam ich 3 lata.
G- Mamo… Sam jest zmęczona pokaże jej pokój, odpocznie i może jutro nam wszystko opowie
A- No dobrze, zaprowadz ją do pokoju
Szłam za Gemmą na góre.  Zatrzymałyśmy się przed drzwiami pokoju na samym końcu korytarza, doskonale znam ten pokój….
G- Będziesz mieszkać w pokoju Harrego, on i tak już tu nie mieszka, a zawsze miał największe łóżko i zawsze lubiłaś tu przebywać więc pomyślałam, że nie będziesz miała nic przeciwko
S- Nie coś ty, faktycznie jego pokój zawsze mi się podobał
G- A więc proszę bardzo
Dziewczyna złapała z klamkę i otworzyła drzwi. Moim oczom ukazał się ten niezapomniany pokój Hazzy, a wspomnienia z nim związane powróciły.
G- Zadowolona?
S- No pewnie, że tak.
G- Sam, mam pytanie.
S- Pytaj.
Usiadłyśmy na łóżku.
G- Co się właściwie stało między tobą a Harrym, bo z nim nie widziałaś się 5 lat, a ze mną tylko 3. Zakończyliście tak jakby waszą znajomość 2 lata wcześniej. Co się stało. Harry mi nic nie chciał powiedzieć więc pomyślałam, że od ciebie się dowiem, bo zawsze mnie to ciekawiło.
S- Oj Gemma ty jak zwykle ciekawska. No dobrze powiem ci. 5 lat temu podobał mi się pewiem chłopak Max. Harry oczywiście miał jakieś „ale” co do niego. Poprosiłam go aby mi pomógł w przygotowaniach do randki z Maxem. Umówiliśmy się, że Harry przyjdzie do mnie godzine przed randką i mi pomoże, ale on się nie pojawił. Po spotkaniu poszłam do Harrego zeby się dowiedzieć co się stało, że mnie olał i nie przyszedł, a ten powiedział tylko tyle, że Max nie jest dla mnie i nie miał zamiaru mi pomóc przygotować się do randki i widzieć jak póżniej cierpie przez Maxa . Pokłóciliśmy się jeszcze bardziej. Nie miałam okazij z nim póżniej o tym wszystkich na spokojnie porozmawiać, bo na drugi dzień wyjechałam. I od tego czasu ani nie rozmawialiśmy ani się nie widzieliśmy.
G- Przykro mi, ale Harry póżniej wiele razy pytał się o ciebie, bo wiedział, że mam z tobą kontakt, wiesz?
S- Naprawde?
G- Tak i nie martw się wszystko się ułoży, ale dobra nie będę cię więcej męczyć. Odpocznij a jutro pokaże ci miasto. Dobranoc.
S- Dobranoc i dziękuje Gemma.
Po wyjściu Gemmy z pokoju poszłam wziąć prysznic i przebrałam się w pidżame.
Położyłam się do łóżka, ale pomimo zmęczenia nie mogłam zasnąć. Przez Gemme przypomniałam sobie te czasy kiedy przyjaźniłam się z Harrym. Brakowało mi go na początku, ale póżniej już się przyzwyczaiłam i po mału zapominałam o nim, ale teraz wspomnienia odżyły. 




PS. NIE MOGĘ SIĘ OPRZEĆ I MUSZE DODAĆ TO CUDOWNE ZDJĘCIE ZAYNA
 

Rozdział 3



Moje rozmyślenia znowu przerwał głos z głośników: Prosimy o spokój, musimy awaryjnie lądować w Amsterdamie. Jeszcze raz prosimy o zapięcie pasów i o zachowanie spokoju.
Gdy to usłyszałam poczułam jakby 5 tonowy kamień spad mi z serca. Po ok. 30 minutach byłam już na lotnisku w Amsterdamie.
Postanowiłam zadzwonić do rodziców, Pauli i co najważniejsze cioci Alyson.
Pieniądze od taty się przydały, bo jutro mam inny samolot do Londynu, a musze gdzieś iść spać. Poszłam do hotelu najbliżej lotniska, zapłaciłam za noc , ale za nim poszłam do pokoju postanowiłam pójść do sklepu i kupić coś do jedzenia, bo w hotelu na jedzenie wydałabym fortunę. Postanowiłam kupić Kilka bułek, dżem truskawkowy i kilka marchewek, bo jak się denerwuje zawsze lubię coś pochrapać. Gdy byłam na dziale warzywnym, przy marchewkach zauważyłam, że zostały tylko dwie. W tym samym czasie co ja po marchewki sięgnął też chłopak, który był ubrany w czerwone rurki i białą bluzke w paski.
 L- Przykro mi ślicznotko, ale te marchewki są moje!!
S- A co podpisane są?
L- No pewnie zobacz… Louis Tomlinson – powiedział i pokazał mi wgłębienie w marchewce
S- No chyba  sobie żartujesz
L- Wiesz ja bardzo często żartuje, ale nigdy jeśli ktoś mi chce zabrać marchewki.
S- Człowieku ogarnij się!! Marchewki się nie kończą na tym sklepie, idź do innego, a te dwie oddaj mi – powiedziałam to z wielkim i wymuszonym uśmiechem
L- Nie odpuścisz nie?
S- Ja rzadko kiedy odpuszczam
L- Lubię takie, Jestem Louis
S- A ja Samantha
L- Ładne imię
S- Dziękuje, ale nie podlizuj się i tak nie zabierzesz mi tych marchewek
L- No dobra poddaje się.Moja strata. Wynagrodzisz mi to kiedyś
S- Jak się jeszcze spotkamy to może, a teraz musze już iść, bo jutro mam samolot.
L- Szkoda, fajnie było cię poznać. Jesteś pierwszą osobą której oddałem marchewki…- powiedział to i zrobił smutną minke
S- Oj nie martw się, zaraz kupisz inne, mi też było miło cię spotkać. Do zobaczenia
L- Do zobaczenia! Mam nadzieje.
Gdy wyszłam ze sklepu cały czas myślałam o Louisie, jak można tak szaleć za marchewkami. Ale cóż każdy jest inny. Poszłam w strone hotelu.
Gdy weszłam do pokoju od razu poszłam wziąć kąpiel, bo teraz to tylko jej mi brakowało, aby się rozluźnić po tym dniu pełnym wrażeń.
- NASTEPNY DZIEŃ-
Godz. 7.30, za godzine mam samolot więc poszłam się wykąpać i umalować. Ubrałam się w to:

Na lotnisku stresowałam się bardziej niż w Polsce, ale miałam nadzieje, że szczęśliwe dolecę do Londynu.
Po ok.3 godzinach byłam na lotnisku w Londynie. Tak!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ziemia!!!!!!!!!!!!!!!
Szczęśliwie dotarłam. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa, ale moją radość przerwał krzyk : Sam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odwróciłam się i zobaczyłam Gemme.
S- Gemma!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dobiegłyśmy do siebie i wyściskałyśmy się chyba za wszystkie czasy.
G- Żyjesz!!!!!!!!!!! Sam, mama mi wszystko mówiła. Dobrze, że wszystko się dobrze skończyło i dotarłaś cała i zdrowa. Boże jak ja cię dawno nie widziałam. Stęskniłam się.
S- Ja tak samo Gemma. Strasznie się stęskniłam.
G- Co u ciebie słychać? Opowiadaj… albo nie czekaj pewnie jesteś zmęczona opowiesz mi jutro, a teraz choć pojedziemy do domu, zjemy lody i będziesz mogła odpocząć.  Co ty na to?
S- Jak ty mnie dobrze znasz. Masz rację jestem zmęczona. Choćmy.

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 2

Jade autobusem i jestem coraz bliżej domu. Serce mi wali - to nic nowego, zawsze tak mam gdy sie denerwuje - a teraz tak mam, bo nie wiem co to za wiadomość.
Nareszcie przystanek, od przystanku do domu mam jakieś 3 minuty a teraz myśle, że ide z 20 minut.
Wchodze do domu....
M- Kochanie, jestem w salonie.
S- Już ide mamo
Ide do salonu i coraz bardziej się denerwuje... wiem, że to miała być świetna wiadomość, ale co ja poradze. Już taka jestem - przejmuje się wszystkim
M- Nareszcie jesteś. Może zrobić ci herbaty?
S- Mamo!! Powiedz mi w końcu co to za wiadomość, bo nie wytrzymam.!
M- No już dobrze dobrze, a więc.... JEDZIESZ DO LONDYNU!!!!!!!!!!!!!!!!
S- Słucham?! Co?! Jak to?! Mamo?! Czy ja się przesłyszałam?Mówisz o londynie?
M- No dobrze to może od początku...
Moja mama cały czas się uśmiechała
S- A więc? Mamo!
M- No już już. Nawet w lekkim niepokoju nie można cię potrzymać.Dzisiaj w pracy przypomniałam sobie o tym, że moja przyjaciółka Alyson... pamiętasz ją?
S- Tak pamiętam, dokończ mamo
M- A więc przypomniałam sobie, że ona mieszka w Londynie i jest mi winna przysługe. W czasie przerwy zadzwoniłam do niej i opowiedziałam jej twoją sytuacje. Od razy zaproponowała żebyś u niej zamiszkała.
S- Naprawde???? Mamo?!!!!!!!!!!!!!!!?????? Kocham cie!!!!
Rzuciłam się jej na szyje i wyściskałam
M- To idż się pakuj, bo jutro masz samolot, a i jeszcze jedno mieszka  tylko z Gemmą, bo Harry się wyprowadził i mieszka z kolegami. Jutro na lotnisku w Londynie wyjdzie po ciebie Gemma. Dobrze?
S- Tak dobrze mamo. Ide się pakować.
Zaraz po wejściu do pokoju zadzwoniłam do Pauli i opowiedziałam jej wszystko. Cieszyła się równie mocno jak ja, ciesze się też z innego powodu. Tego, że Harry nie mieszka z ciocią Alyson. Nie widziałam go od 5 lat i nie wiem co się u niego dzieje , ale pamiętam, że od zawsze się w nim podkochiwałam. To były czasy.... Dobra spakowana i teraz tylko trzeba iść spać. Jutro czeka mnie dzień pełen wrażeń.
- NASTEPNEGO DNIA
T- Wstawaj kochanie za godzine masz samolot!!!
S- Już schodze tato!!!
Tata nie wiedział, że nie śpie od 2 godzin. Za bardzo jestem podekscytowana.Ubrana w to:
        Umalowana i wyszykowana zeszłam na dół gdzie czekali rodzice.
M- No to jedziemy

- NA LOTNISKU-
Podróż zajęła nam 30 minut więc już jesteśmy na lotnisku. Żegnam się ze wszystkimi czyli rodzicami i Paulą. 
T- Wzywają cię na pokład. Uważaj na siebie i pamiętaj że cię kochamy
S- Wiem tato mówisz to już chyba z 100 raz.
Pożegnałam się jeszcze raz, wzięłam torbe i poszłam na pokład.
- SAMOLOT-
 Stewardessa- Proszę zapiąć pasy, właśnie startujemy
Zrobiłam to co kazali, włożyłam słuchawki do uszu i zasnęłam.Obudził mnie głos z głośników: Prosze zapiąć jak najszybciej pasy.
Lądujemy? Tak szybko?
G- Prosimy wszystkich o zachowanie spokoju. Ptak uderzył w silnik, tracimy bardzo szybko wysokość....
ŻE CO? Tracimy wysokość??? To już koniec??? 

 .................................................................................................................................



PS. Prosze dodajcie jakieś komentarze, bo nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta