środa, 30 stycznia 2013

DRUGI BLOG - Zapraszam, bo warto

Zapraszam was na mojego drugiego bloga
Now that you can't have me, you suddenly want me

Będzie to nowe opowiadanie o chłopakach z One Direction.
Głównymi bohaterkami będą dwie siostry, które przenoszą się do nowej szkoły, w której rządzi elita czyli piątka najpopularniejszych chłopaków. Każdy z nich zawsze dostaje to co chce i żadna dziewczyna nie może im się oprzeć, ale czy na pewno każda???
Zayn i Harry będą starali się poderwać nowe dziewczyny, one za to, będą traktować ich jak powietrze.
W gre wejdzie zakład między chłopakami i niezbyt miła przeszłość naszych bohaterek. To tak w dużym skrócie. Mam nadzieje, że nie wyjawiałam za dużo i nie zniechęciałam was do czytania. Jak potoczy się historia?? Jeśli będziecie czytać na pewno się dowiecie. Historia będzie w 100% ciekawa, ponieważ mimo wątku miłosnego będzie również kryminalny. Warto czytać.
Dzisiaj dodam bohaterów i prolog.
Jak wam się podoba? Kto będzie czytał?

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 18 :(

Tydzień póżniej....

Minął tydzień, dokładnie tydzień odkąt nie widziałam się z moimi przyjaciółmi. Czy tęsknie? Oczywiście, że tak. Najbardziej chyba za Harrym, pomimo tego, że tak mnie zranił - był i jest nadal moim najlepszym przyjacielem. Pomimo tego, że tak tęsknie nie mogłabym do niego zadzwonić. Jestem na niego wściekła za to co mi powiedział. Ludzie mają racje, że słowa mogą zranić bardziej niż czyny. Od tygodnia mój rozkład dnia wygląda tak samo, czyli: uczelnia, obiad, spotkanie z Maxem, troche nauki i spać. Genialny rozkład dnia, wiem. Dzisiaj jest sobota, godzina 16, a ja nie mam co robić. Siedze właśnie na łóżku. Nie mogę się spotkać z Maxem, bo jest chory. Chociaż... Czemu by nie pojechać do niego i nie zrobić mu niespodzianki. Jako mój chłopak powiniem się ucieszyć, że ma tak opiekuńczą dziewczyne. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Umalowałam się, ubrałam, wzięłam kluczyki do auta i pojechałam.
Kiedy podjechałam pod dom, postanowiłam, że zapukam. Kiedy chciałam to zrobić zauważyłam, że drzwi są niedomknięte. Postanowiłam wejść do środka. Kiedy weszłam usłyszłam z góry jakieś śmiechy. Pomyślałam, że może koledzy do niego przyszli. Myliłam się... Kiedy wchodziłam po schodach śmiechy ucichły i nastąpiła cisza. Doszłam do drzwi Maxa, otworzyłam je, a to co tam zobaczyłam nigdy nie wyjdzie mi z głowy. Max całował się, nie nawet nie całował się on dobierał się do dziewczyny, która leżała na jego łóżku i nie protestowała. Moje oczy momentalnie się zaszkliły powiedziałam tylko: Ty dupku!!!!!!!!!!!!! Jak mogłeś, a ja co ufałam. Nienawidze cię!!!!!!!!!!!!!! i wybiegłam. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Dojechałam do miejsce, które pokazał mi Harry, mówił, że przychodzi tu w smutnych i złych momentach mojego życia. Nawet nie wiem dlaczego tam pojechałam. Moje ręce tak jakby same kierowały kierownicą w to miejsce. Miał racje, to miejsce jest magiczne. Żadnych ludzi, zero pytań w stylu może pomóc. Nie! Tego potrzebowałam, chociaż czułam, że jeszcze czegoś mi brakuje.
Usiadłam pod drzewem, podkuliłam nogi pod siebie i rozpłakałam się na dobre. Myślałam nad wszystkim co do tej pory mnie spotkało. Teraz dopiero zobaczyłam, że to co mówił Harry to prawda. Dlaczego mu nie wierzyłam?! Idiotka!!!! Siedziałam tak myśląc i płacząc już chyba z godzine. Postanowiłam wrócić do domu i tam dokończyć moje rozmyślania i wylewanie łez. Poszłam do auta, chciałam zapalić a on nic. Zbrakło benzyny, jakby tego było mało zaczął padać deszcz!! No pięknie!!!!!!!! Cała zapłakana, rozmazana od płaczu, mokra od deszczu nie wiem co zrobić. Postanowiłam do kogoś zadzwonić po pomoc. Zadzwoniłam do Nialla. Cholera!!!!!!!!!! Nie odpiera!!!!!! Po co mu ten pochrzaniony telefon!!!!!!!!!?  Pik Pik!!!!!!!!! No pieknie!!!!! Jeszcze bateria mi pada, gorzej być nie może. Dobra ostatnia szansa, ostatni numer, ostatni raz. Nawet nie wiem kiedy i jak wykręciłam numer do Harrego. Odbierz błagam, odbierz. Jest!!! Odebrał.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu.
Już miałam mu powiedzieć gdzie jestem kiedy..... cisza. Ta cholerna bateria się wyładowała. No po prostu cudownie!!! I jak on mnie teraz znajdzie? Tylko on mi został, teraz to mi tylko cud pomoże. Wróciłam pod moje drzewo i znów zaczęłam płakać. Dlaczego mnie to spotyka??????!!!!!!!!!

- Z PERSPEKTYWY HARREGO -

Siedziałem sobie przebrany już w piżame w moim pokoju, przeglądając tweetera i odpisując fanom, kiedy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu. -  Samantha? Całkowicie byłem zaskoczony tym, że dzwoni. Kiedy usłyszałem, że płacze wiedziałem, że coś musiało się stać, a ja zawsze nienawidziłem kiedy ona płakała. Chciałem się dowiedzieć, gdzie jest, ale połączenie zostało nagle przerwane. Wtedy wiedziałem, że coś musiało się stać. Próbowałem domyślić się gdzie może być. Napewno nie była w domu, bo słyszałem deszcz. Myślałem, myślałem aż w końcu: WIEM!!!!!!! Zerwałem się z łóżka i nie ważne że miałem na sobie piżame, wziąłem bluzę, kluczyki i wybiegłem z domu.
Samantha mogłabyć tylko w jednym miejscu...
Kiedy byłem na miejscu, a droga zajęła mi jakieś 15 minut, bo było to poza miastem zobaczyłem samochód Sam. Eureka!!!!!!!!! Wysiadłem jak najszybciej z samochodu i pobiegłem do mojego ulubionego miejsca, które jej pokazałem. Teraz już chyba naszego. Zacząłem się rozglądać i... jest!!!!!!!!!! Zauważyłem ją, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ale kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie natychmiast zszedł mi z twarzy. Siedziała skulona pod drzewem i płakała.
H- Sam? Znalałem cię. Już jestem. Co się stało? - i ją przytuliłem, a ona rozpłakała się jeszcze bardziej.
Próbowała coś powiedzieć, ale ja jej przerwałem : Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. -  i przytuliłem ją jeszcze mocniej na co ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Znałem ją i wiedziałęm, że teraz nie jest dobry moment na opowiadanie co stało. Teraz najważniejsze jest to żeby wiedziała, że z nią jestem i ma moje wsparcie. Kiedy już przestałą płakać powiedziałem: Choć, pojedziesz ze mną, bo nie zostawię cię teraz samej , a po samochód wrócimy jutro- dałem jej swoją bluzę i usłyszałem jak mówi: dziękuje, że jesteś i znów się we mnie wtula. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotną. Przez całą drogę Sam była nieobecna i znów trochę się popłakała, kiedy dojechaliśmy zauważyłem, że śpi. Postanowiłem jej nie budzić. Odpiąłem jej pas, lekko otworzyłem drzwi z jej strony. Delikatnie wyjąłem ją z samochodu, wziąłem na ręce, żeby jej nie obudzić i wniosłem do domu. Kiedy przechodziłem przez salon czułem wzrok chłopaków na sobie, a no tak zapomniałem im powiedzieć, że wychodze. Ups... Zaniosłęm ją do swojego pokoju, bo był najbliżej i zszedłem na dół, do salonu. Musiałem przygotować się na przesłuchanie...

- Z PERSPEKTYWY SAM -

Siedziałam tak pod drzewem i płakałam kiedy nagle poczułam jak ktoś mnie przytula i usłyszałam ten głos, którego mi brakowało. Chciałam już spytać jak mnie znalazł, ale on mi przerwał i powiedział: Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. - strasznie się cieszyłam, że jest przy mnie, czułam sie przy nim bezpieczna. On mnie rozumiał nawet lepiej niż Paula. Ciesze sie, że nie pytał co się stało i nie domagał sie, żebym mu powiedziała. Tego potrzebowałam, bliskości mojego przyjaciela i ciszy. Powiedział, że pojedziemy do niego, bo nie chce mnie zostawić samej. Cieszę się, że to zaproponował, bo nie chciałam być teraz sama, zdołałam tylko powiedzieć: Dziękuje, ze jesteś.
Kiedy jechaliśmy do domu, myślałam po raz kolejny o tym co mnie spotkało, o Maxie i o Harrym. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

...............................................................................................................................................
Witam was serdecznie!!!!!!!!!!!!!! Oto jest nowy rozdział. Co sądzicie? Mnie osobiście bardzo sie podoba, chciałabym żeby spotkało mnie to co Sam. No może nie zdrada chłopaka, ale to co Harry dla niej zrobił. I przepraszam, że znowu tak długo ale SZKOŁA.
A wy co sądzicie? Podoba się?

5 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 17



ROZDZIAŁ 17

Oni najzwyczajniej w świecie się całowali. Tak jakby nikogo wokół ich nie było. Sorry, to on ją całował, a ona na to pozwalała. Jak można całować się w miejscu publicznym??!! Ale to zdanie chyba za głośno pomyślałem a wręcz powiedziałem na głos, bo staruszka, która przechodziła obok z wnuczkiem spojrzała się na mnie jak na wariata i powiedziała: Takie czasy.
Ja nie wiem w jakim ja świecie żyje, ludzie całują się w miejscach publicznych, a ludzie nawet staruszki nic z tym nie robią. Krew marchewkowa mnie zalewa….

- Z PERSPEKTYWY SAM –

Od czasu pójścia do wesołego miasteczka minął tydzień. Nie widziałam się przez ten czas z chłopakami więc postanowiłam dzisiaj ich odwiedzić, a Paula za to spędzała u nich prawie każdy dzień – najwięcej czasu z Niallem oczywiście. Ubrałam się i już miałam wychodzić kiedy zadzwonił do mnie telefon.

Dzwonił Max:
- Cześć kochanie, może spotkalibyśmy się dzisiaj?
S- Wiesz co Max bardzo chętnie, ale chciałam odwiedzić chłopaków czyli Harrego, Louisa, Niall, Liama, Zayna. Dawno ich nie widziałam, a są moimi przyjaciółmi i trochę się stęskniłam.
M- Czyli wolisz tą bande kretynów, ode mnie?
S- Max, to nie tak i nie obrażaj ich. To moi przyjaciele im też musze poświęcać czas, a z tobą spotykam się prawie codziennie.
M- No dobrze, idź ale ja tak łatwo nie odpuszcze.
S- Dobrze kochanie, zdzwonimy się póżniej, pa
Po rozmowie z Maxem trochę się bałam, że znowu będzie na mnie krzyczał, że się z nimi zadaje, ale na szczęście tak nie było. Pojechałam do chłopaków. Bardzo się ucieszyli z moich odwiedzin, chyba najbardziej Niall i Harry. Z czego się bardzo ciesze. Było wszystko bardzo fajnie i zabawnie do czasu kiedy….. nie zadzwonił mój telefon.
Max- Kochanie, mam problem. Jesteś mi potrzebna, natychmiast.
S- Max, ale co się stało? Teraz nie mogę.
M- To nie jest rozmowa na telefon, masz do mnie przyjechać, teraz!!
S- Dobrze, już jadę.
……..
S- Chłopaki, jest bardzo fajnie, ale muszę już iść.
H- Coś się stało? Kto dzwonił?
S- Dzwonił Max, musze do niego jechać, coś się stało i mnie potrzebuje.
H- Coś się stało? Ty chyba żartujesz? On ściemnia, to widać. Znowu nie chce żebyś spędzała z nami a zwłaszcza ze mną czas.
S- O co ci chodzi Harry? Max to mój chłopak, więc jeżeli mnie potrzebuje to do niego jade.
H- Max to ostatni dupek, robi wszystko żeby cię od nas odciągnąć. On cię skrzywdzi i oszukuje na każdym kroku. Sam przejrzyj na oczy. Jesteś na każde jego zawołanie - jak jakieś zwierze. Nie byłaś u nas już tydzień, bo każdą wolną chwile spędzasz z tym dupkiem, a jak choć na chwile cie przy nim nie będzie to już dzwoni i opowiada bajeczke, że coś się stało i musisz przyjechać. Nie pamiętasz jak to było kiedyś?
S- Harry uspokój się, znowu zaczynasz. Nie mów mi z kim mam się spotykać. Jestem dorosła.!! Jesteś po prostu zazdrosny, że ja okazuje uczucia swojemu chłopakowi i jestem przy nim kiedy mnie potrzebuje, bo tobie widocznie ta twoja dziunia Taylor nie okazuje uczuć.
H- No oczywiście, wszystko zawsze ważniejsze od przyjaciół. I nie masz prawa wjeżdżać na Taylor. Jeśli do niego pojedziesz i nie zostaniesz to nie masz po co tu wracać.!!
S- Że co proszę?
H- To co słyszysz.
S- Dobrze jak chcesz!! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
I wyszłam. Po drodze oczywiście się popłakałam. Jak on mógł mnie tak potraktować? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Nie mogłam powstrzymać łez lecących mi z oczu. Nie myślałam, że Harry może mnie tak skrzywdzić, ufałam mu .Ale to nie był ostatni problem dzisiejszego dnia…

......................................................................................................................
Przepraszam za 
1) za to że jest taki mega krótki, ale pisałam go na  szybko
2) że tak długo, ale nie miałam czasu i weny. Za dużo sprawdzianów i nie miałam czasu
3) za jakiekolwiek błędy
Co sądzicie o zachowaniu Harrego? Co się dalej wydarzy? I co sądzicie o kłótni, udała mi się?
A i dziękuje za Liebster Award, dodam jutro.

4 KOMENTARZE TO DODAM NASTĘPNY

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 16



Kiedy wróciłam do domu była godzina 22, ale to nie przeszkadzało Pauli, żeby rzucić się na mnie z pytaniami. Rzucała we mnie pytaniami niczym karabin maszynowy. Usiadłyśmy w salonie i musiałam opowiedzieć jej całą randkę. Kiedy skończyłam opowiadać i odpowiadać na pytania była już 1 w nocy więc postanowiłyśmy iść spać. Jutro nie ide na uczelnie więc nie przejmowałam się zbytnio tym, że ide tak póżno spać. Na jutro miałam zaplanowane tylko spotkanie z Maxem moim chłopakiem – jejku jak to ładnie brzmi.
Obudziłam się o 9. Zeszłam na dół do kuchni, ale na stole stało już śniadanie i karteczka:

Poszłam do chłopaków, a nie chciałam cię budzić. Miłej i udanej randki.
PS. Mam nadzieje, ze śniadanie będzie ci smakować

                                                                                Paula

Śniadanie było przepyszne, jak zwykle. Poszłam na góre się ubrać, bo była już 11, a byłam umówiona na 12 z Maxem.




- Z PERSPEKTYWY CHŁOPAKÓW I PAULI –

L- Nudzi mi się!!!!!!!!!!!!!!! Poróbmy coś!!!!!!!!!!!!!!
N- Mnie się chce jeść.
Li- Niall, jadłeś 15 minut temu…
N- Noi co z tego? Jestem głodny!
H- Hej, a może pójdziemy na gokardy?
Wszyscy- Jesteśmy za!!!
H- A może zadzwonimy po Samanthe? Dawno jej nie widzieliśmy
P- Miała dzisiaj się z kimś spotkać, ale można zapytać.
N- To ja zadzwonię.
……………
S- Tak słucham?
N- Hej Sam z tej strony Niall
S- Cześć Niall, stało się coś?
N- Nic tylko, pomyśleliśmy, że może chciałabyś pójść z nami na gokardy? Dawno się nie widzieliśmy?
S- Wiesz co, bardzo chętnie, ale...poczekaj chwile….a mogłabym kogoś wziąć?
N- Jasne, że tak. Im nas więcej tym weselej.
S- No dobra, to gdzie i o której?
N- Może przyjdziesz do nas za godzine?
S- Jasne, to do zobaczenia
Po rozmowie z Samantha, powiedziałem reszcie, że Sam przyjdzie, ale z kimś.
Po upływie godziny usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chciałem otworzyć, ale Paula powiedziała, że lepiej będzie jak ona to zrobi.

- Z PERSPEKTYWY SAM –

Podczas randki z Maxem zadzwonił do mnie Niall i spytał się czy nie poszłabym nimi na gokardy. Bardzo bym chciała, ale byłam przecież z Maxem. Chciaż czemu nie pójść razem z nimi.
S- Max nie chciał byś póść ze mną i moimi znajomymi na gokardy?
M- Chciałem ten dzień spędzić z tobą, ale co tam. Niech będzie
Max się zgodził tylko pozostał jeden problem – Harry. Przecież jak on go zobaczy to krew marchewkowa – jak by to powiedział Louis – go zaleje. Zadzwoniliśmy do drzwi, szczerze mówiąc trochę się bałam, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Otworzyła Paula:
P- Hej, już jesteście. Wejdźcie
Weszliśmy do salonu…
N- Sam!!!!!!!!!!!!!!!! Jak ja cię dawno nie widziałem!!!!!!!!!!!
Doleciał do mnie i zaczął mnie ściskać. Przedstawiłam Maxa, wszyscy zareagowali pozytywnie, może Harry im nic nie powiedział. Harry!!! Właśnie!!! Gdzie o jest?
S- Ej, gdzie jest Harry?
L- Poszedł na chwile na górę, ale zaraz powinien zejść.
I w tym momencie usłyszeliśmy kroki po schodach, a mój żołądek zaczął wywijać koziołki.

- Z PESPEKTYWY HARREGO –

Kiedy schodziłem po schodach usłyszałem głos Samanthy, co znaczyło, że już jest i co spowodowało znaczną poprawe mojego humoru. Nareszcie ją zobacze, ale kiedy już zszedłem na dół mój wspaniały humor prysł jak bańka mydlana i osiągnął poziom poniżej zera.
S- Harry, cześć!! – podeszła do mnie, uścisnęła i dała buzi w policzek – pamiętasz Maxa?
H- Jasne, że pamiętam jak bym mógł go zapomnieć. – powiedziałem przez zaciśnięte zęby.- czyli to on z nami pojedzie?
S- Tak , Max to mój chłopak, chyba się nie gniewasz? Chłopaki nie mają nic przeciwko.
Że co proszę?!!!!!!!!????? Max, ten dupek i debil jest jej chłopakiem.?! Nie wierze, jak ona mogła się zgodzić zostań jejgo dziewczyną? I dlaczego chłopaki tak normalnie go przyjęli, przecież tyle im o nim opowiedziałem. Wiedzą jaki on jest. Ona nie może z nim być, to się źle skończy, i będzie przez niego cierpieć, a ja mu tego nie daruje jak ją zrani.
N- To co idziemy?

Po ok. 30 minutach byliśmy na miejscu. Było nas parzyście więc nikt nie był sam. Wszyscy podobierali się w pary. Sam była z tym palantem, Paula z Niallem – powiem, że chyba coś się między nimi kroi, Liam z Zaynem, a ja z Louisem. Szczerze mówiąc po tym czego się dowiedziałem nie miałem ochoty na zabawe, ale jeśli ma się przy sobie takiego Louisa to nie można zrezygnować, bo on na siłe będzie chciał cię rozbawić, a ponieważ jest moim przyjacielem wiedział że jest coś nie tak.
L- Hej Harry, co jest? To przez tego Maxa?
H- Lou, jak ty mnie dobrze znasz. Tak chodzi o Maxa. Pamiętasz jak opowiadałem wam o tym chłopaku przez którego pokłóciłem się z Sam?
L- Tak pamiętam, a co to ma wspólnego?
H- Bo tym chłopakiem był Max
L- Nie pierdziel!
H- Naprawde Lou, i ja wiem, że on ją skrzywdzi. Znam go i wiem, że udaje tylko takiego miłego, a naprawde jest całkiem inny.
Lou- Wiesz co Harry gdyby ktoś inny mi to mówił nie uwierzyłbym, ale ponieważ jesteś moim przyjacielem to ci w 100% wierze. Ale nie możesz nic zrobić, co znowu pokłócisz się z Sam? To znowu może skończyć się tak samo jak wcześniej.
H- Wiem i dlatego nie mam zamiaru mówić Sam co o tym wszystkim myśle. Gdybym jej powiedział zapewne bym ją stracił, a nie chce jej stracić po raz kolejny. Ale nie mam pojęcia co mam robić.
L- Harry, bądź przy niej. Jeśli będzie coś nie tak to wtedy zareagujesz, a jak na razie bądź przyjacielem.
H- To będzie trudne, bo za każdym razem jak go widze mam ochote mu przywalić w  tą jego powykrzywianą buźke.
Gadaliśmy tak przez całą naszą kolejke, po tym nadszedł czas na zamiane partnera. O dziwo, przyszła do mnie Sam. Nie powiem, bo w środku skakałem z radości. To był czas na to by pokazać Sam, że jestem jej przyjacielem. Chociaż sam nie wiem dlaczego tak na nią reaguje, przecież jest tylko moją przyjaciółką, a ja mam Taylor. Nie wiem co się ze mną dzieje.
Po jeździe z Samanthą postanowiłem pójść do jakiegoś sklepu po coś do picia. Gdy byłem przy sklepie doszedł do mnie ten karaluch, którego chciałbym zgnieść na miejscu.
M- Siema Haroldzie!!! Co u ciebie słychać? Dawno nie gadaliśmy
H- Spadaj Max, nie mam ochoty marnować mojego głosu na rozmowe z toba.
M- No oczywiście, pan gwiazda musi uwarzać na swój głosik. Wiesz co z ciebie taki piosenkarz jak ze słonia mrówka. Pedał z ciebie i tyle.
H- Zamknij się Max, co ty możesz wiedzieć.
M- Wiesz co, może się z dziwisz, ale wiem bardzo dużo i mam ci coś ważnego do przekazania.
W tym momencie Max przysunął się do mnie i przybliżył swoją pięść do mojej twarzy
M- Masz się odpieprzyć od Samanthy, zrozumiano???!!! Ona jest moja!!!!!!!
H- Bo co mi zrobisz? Ona nie jest twoją własnością a ja będę robił to co chce.
M- Właśnie, że ona jest moja i radze ci zrobić to co ci mówie, bo może to się źle dla ciebie skończyć.
H- Co grozisz mi?
M- Nie , ja tylko ostrzegam
Poszedł, a ja? Stałem wściekły, ze złości kopnąłem w śmietnik. Postanowiłem wrócić do reszty i nie myśleć o tym co mi powiedział tan palant.
L- Harry nareszcie jesteś, gdzieś ty był?
H- Byłem się napić,To co teraz robimy?
Li- Może pójdziemy do wesołego miasteczka? Jest zaraz za rogiem?
Wszyscy się zgodzili więc poszliśmy a ja miałem okazje powiedzieć o wszystkim Louisowi.
Kiedy byliśmy na miejscu pierwszą atrakcją było diabelski młyn, a póżniej rollercoaster. Po tych dwóch atrakcjach Sam i Max zniknęli mi z oczu, ale kiedy ich znalazłem myślałem, że wyjde z się siebie i stanę obok…


......................................................................................................................................................
Przepraszam, że ten rozdział jest do dupy, ale nie miałam weny. I zauważyłam również, że jest coraz mniej komentarzy co mnie bardziej przybiło. Prosze was dodajcie jakieś komentarze, jak będzie przynajmniej 4 to dodam nowy rozdział. I jeszcze raz przepraszam, a i jak myślicie co mógł zobaczyć Harry? Co się dalej wydarzy?

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 15

ROZDZIAŁ TEN DEDYKUJE MOJEJ KOCHANEJ PAULINCE - DZIĘKUJE ŻE POMAGASZ MI TWORZYĆ I MASZ TAKĄ WYOBRAŻNIE

.....................................................................................................................................





- Z PERSPEKTYWY SAM-

S- Co tak krzyczycie? Kłócicie się?
P- My się wcale nie kłócimy, my tylko wymieniamy poglądy co do prezentu dla Nialla.
S- Jasne, a ja chodze z Bieberem.
H- Ale to prawda, Paula radzi kupić Niallerowi coś do jedzenia, a ja proponuje coś trwalszego, bo jedzenia zapewne po kilku minutach nie będzie, bo je zje, i jedzenie będzie na imprezie.
S- To dlaczego tak krzyczycie?
P- Nie wiesz, że ja zawsze podnosze głos jak chce przekonać kogoś do swoich racij.
S- Dobra niech wam będzie, jedziemy?
P,H – No pewnie
Pojechaliśmy co centrum handlowego. Spędziliśmy w nim 3 godziny, ale opłaciło się –kupiliśmy super prezenty. Dla nas 3 godzinne chodzenie po sklepach to normalka, ale dla Harrego to męczarnia. Pod koniec to już ledwo chodził na nogach. Kiedy wróciliśmy do domów – ja z Paulą do swojego, a Harry do swojego – była godzina 17. Impreza zaczynała się na 19 więc miałyśmy mało czasu na przygotowanie się, ale nie ma rzeczy niemożliwych.
Zapakowałyśmy ładnie prezenty dla Nialla, umalowałyśmy się i ubrałyśmy. Ja założyłam tą sukienke:

Paula miała to:

O godz. 18.30 postanowiłyśmy pojechać do chłopaków, ponieważ impreza odbywała się u nich w domu. Zajęciem jubilata tym razem zajął się Liam. Gdy weszłyśmy do domu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ilość alkoholu. Było go mnóstwo… Ja rozumiem, że są to urodziny i impreza, ale helooo jest środa, środek tygodnia. Przywitałyśmy się z chłopakami i czekaliśmy na jubilata. Postanowiłam dzisiaj unikać trochę Harrego, po ostatnich urodzinach, ale nie będzie to chyba trudne, ponieważ była tutaj Taylor, jego wielka pomyłka. UPS… przepraszam jego dziewczyna. Równo o 19 zjawił się Liam z Niallem i zaczęła się impreza.


- NASTĘPNEGO DNIA –

Wstałam dzisiaj bez problemu, co jest bardzo dziwne, ponieważ 1) byłam wczoraj na imprezie i 2) wróciłam o 3 w nocy. Ale może wstałam dzisiaj bez problemu, bo ide na randke z Maxam którą nie mogę się doczekać. Ubrałam się, lekko umalowałam, wziełam torbę i zeszłam do kuchni gdzie czekała na mnie Paula

. Byłam tak zszokowana, że mało co nie spadłam ze schodów.
S- A ty już wstałaś? Dobrze się czujesz? – podeszłam do niej i położyłam rękę na czole
P- Sam przestań, czuje się bardzo dobrze.
S- To co ty robisz w środę, o godzinie 7 rano w kuchni!??? Ty zawsze wstajesz o 12, nawet kiedy idziesz do szkoły
P- Liam do mnie dzwonił żebym mu pomogła ogarnąć ich dom, bo podobnież wygląda jak po przejściu tornada, a ty jakie masz plany na dziś?
S- Ja idę na uczenie, a póżniej na randkę z Maxem
P- To już dziś? Zapomniałam, więc życze udanej randki, bo pewnie trochę zejdzie mi u chłopaków.
S- Dzięki, a jak będziesz u chłopaków to napisz mi jak się czują i wyglądają. Ok.?
P- Jasne, a teraz nie żebym cię wyganiała, ale lepiej już idź, bo się spóźnisz.
S- No tak, to ja lece, Pa

- W DOMU CHŁOPAKÓW, Z PERSPEKTYWY LIAMA –

Boże jaki tu syf. A jak na razie jestem tylko w kuchni. OMG!!!! Salon wygląda jeszcze gorzej. NIE!!!!!!!!!!!! Ja sam tego nie sprzątne, a przecież na tych pijaków nie ma co liczyć, bo tak: Niall to jubilat więc jego nie wypada, Zayn wypił wczoraj najwięcej więc nie będzie z nim kontaktu do godz 14 jak się obudzi, Harry śpi razem z Grrrr panią maszkarą czyli Taylor, nie wiem co on w niej widzi, a Louis? Właśnie Louis! Gdzie on jest? W pokoju, salonie, na podłodze, w łazience go nie ma. Zadzwonie do niego. On zawsze nosi przy sobie telefon.
L- Hallo?
Li- Louis, gdzie ty jesteś?
L- Liam?
Li- Nie święty mikołaj do jasnej cholery, pewnie że ja.
L- Nie krzycz tak
Li- Gdzie jesteś?
L- Mam ci szczerze odpowiedzieć?
Li- Nie kłamać, pewnie, że tak
L- To nie wiem
Li- Jak to nie wiesz? Louis nie żartuj tylko gadaj gdzie jesteś.
L- Ale ja naprawde Liam nie wiem gdzie jestem, chociaż czekaj… auuuu.
Li- Co się stało?
L- Patyk wbił mi się w oko
Li- Jaki patyk?
L- Dobra Liam ja chyba wiem gdzie jestem zaraz będę w domu.
Co z nienormalni ludzie!! I ja z nimi mieszkam? Nie!! Ja sam nie dam rady z tym wszystkim, dzwonie po kogoś, tylko po kogo?
Sam jest na uczelni, Gemmawyjechała do swojego narzeczonego, Daniele ma próbe…. Paula!!
Ona jest wolna, więc mi pomoże.

- Z PERSPEKTYWY LOUISA –

Śpie sobie w najlepsze, na mojej mięciutkiej pościeli a tu telefon mi dzwoni -   - Nie widze kto, bo mam zamazane. Louis kochanie nie trzeba było tyle pić. - pomyślałem
L- Hallo?
Li- Louis, gdzie ty jesteś?
Ja tu spokojnie pytam się Hallo, a tu mi wrzeszczy do telefon taki Liam. Zero taktu, zero zrozumienia dla osoby na kacu.
L- Liam?
Li- Nie święty mikołaj do jasnej cholery, pewnie że ja.
L- Nie krzycz tak
Li- Gdzie jesteś?
L- Mam ci szczerze odpowiedzieć?
Li- Nie kłamać, pewnie, że tak
L- To nie wiem
Li- Jak to nie wiesz? Louis nie żartuj tylko gadaj gdzie jesteś.
L- Ale ja naprawde Liam nie wiem gdzie jestem, chociaż czekaj… auuuu.
Li- Co się stało?
L- Patyk wbił mi się w oko
Li- Jaki patyk?
L- Dobra Liam ja chyba wiem gdzie jestem zaraz będę w domu.
Byłema , a raczej leżałem…. Nie no wstyd mi mówić. Rozumiecie to? Ja, Louis Tomlinson boje się powiedzieć gdzie się obudziłem po imprezie No dobra…skoro tak prosicie. W budzie dla psa u naszych sąsiadów. Co dziwne w tej budzie było pełno gałęzi… Proszę się nie śmiać, bo to nie jest śmieszne, no dobra może trochę jest
Ale jak ja się tam znalazłem nie mam paskowego i marchewkowego pojęcia. Musze się tego dowiedzieć, a jak na razie to zasuwać do domu, bo po 1) dostanie mi się od „ tatusia” a po 2) nie chce żeby mnie sąsiedzi zobaczyli i po 3) musze zjeść kilka marchewek ma kaca, podobnież bardzo dobrze na niego działają.

- Z PERSPEKTYWY SAMANTHY –

Zajęcia minęły bardzo szybko, przez cały dzień na uczelni nie widział się z Maxem. On napisał mi tylko żebym na 18 była gotowa. Zapomniałam, ze on dzisiaj kończy póżniej. Wróciłam autobusem do domu, ponieważ Gemma wyjechała na 2 miesiące do swojego narzeczonego, a co za tym idzie zabrała samochód, ciocia jest w pracy, a Paula u chłopaków i wróci dopiero wieczorem. Mam nadzieje, że nie powie chłopakom o Maxie.
Wyszykowałam się na spotkanie i czekałam aż Max po mnie przyjdzie.


Równo o 18 przyjechał po mnie Max i pojechaliśmy nad jezioro. Gdy miałam wysiadać z auta Max zawiązał mi opaske na oczy.
S- Max co ty robisz? Po co to?
M- To ma być niespodzianka tak? Więc nie możesz nic widzieć, nie martw się zaufaj mi.
S- No dobrze
Wysiedliliśmy i szłam z Maxem, który prowadził mnie za ręke jakieś 5 minut.
M- Jesteśmy na miejscu, możesz zdjęć opaske.
 Krajobraz zapierał dech w piersiach. To miejsce było przepiękne, nigdy nie widziałam piękniejszego miejsca. Było cudownie, tuż przy brzegu leżał koc a na nim mnóstwo smakołyków itp.
M- I jak ci się podoba? Mam nadzieje, że niespodzianka się udała.
S- Max tu jest przepięknie – i go bardzo mocno przytuliłam
M- Ciesze się, że ci się podoba, a teraz choć na koc.
Usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, śmiać się i wygłupiać. W pewnym momencie nastała cisza, którą po chwili przerwał Max.
M- Pamiętasz jak się przyjaźniliśmy?
S- Pewnie, że pamiętam
M- Chciałbym wrócić trochę do tamtych czasów. Sam muszę ci coś powiedzieć.
Po twoim wyjeżdzie bardzo za toba tęskniłem i zdałem sobie sprawę, że się w tobie zakochałem. I nadal czuje to samo, chciałbym cię spytać czy zostałabyś moją dziewczyną?
Jejku kompletnie mnie zamurowało, nie wiedziałam co odpowiedzieć, czułam coś do niego, ale czułam też coś do Harrego, pierwszy obraz jaki mi się wyświetlił w głowie po zadaniu przez niego pytania to Harry, ale następny to Harry całujący się z tą tlenioną blondyną więc…
S- Zgadzam się, ja też się w tobie zakochałam.
Po tych słowach Max przybliżył się do mnie i pocałowaliśmy się. Dalsza część randki minęła bardzo przyjemnie, przytulanie się, całowanie i wygłupy. Ok. godziny 20 pojechaliśmy do Maxa a  ok. godz, 22 Max odwiózł mnie do domu. Ale pomimo tego, że się zgodziłam nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, ale co tam raz się żyje…
..............................................................................................................................................................



Hej!! Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie jak się potoczy dalej historia?
Jak spędziliście  sylwestra? Udał się?

CZYTASZ= KOMENTUJESZ           

POZDRAWIAM....:)

Teraz na deser krótkie imaginy ( nie są mojego autorstwa, ale sądzę że warto się pośmiać)



1.
Wybrałaś się ze swoimi pięcioma przyjaciółmi na biwak do lasu .
Pech chciał , że tej nocy była burza .
Niestety , mieliście tylko 3 namioty , więc musieliście podzielić się po 2 osoby w jednym :
Lou i Hazza
Liam i Niall
Ty i Zayn .
Bałaś się burzy - Leżałaś odwrócona plecami do Zayn'a i trzęsłaś się ze strachu i zimna .
Nagle poczułaś na swojej talii czyjąś dłoń , która mocno cię do siebie przyciągała . Znalazłaś się tak blosko Zayn'a , że na plecach czułaś ciepło Jego ciała .
Przytulił Cię i szepnął :
   - Spokojnie , nie bój się . Jestem tu z Tobą . Przytul się do mnie i spróbuj zasnąć - obudź mnie , jeśli nie będziesz mogła spać .
Tak też zrobiłaś . Obróciłaś się do Niego przodem , pocałował Cię w policzek i przytulił . Czułaś się bezpieczna .


6.
Jesteś z Hazzą w ZOO .
Podchodzicie do klatki z Lwami .
   H: Kotki !


 8.
Siedzisz na Twitterze .
Do pokoju wchodzi chory Liam i "przytulając" poduszkę do swojej piersi pyta :
   -Skarbie , obejrzysz ze mną Toy Story ? Jestem taki samotny tam na dole ...

9.
Wchodzisz do salonu .
Na kanapie siedzi Lou i jedząc marchewkę , głaszcze Kevina i ogląda TV .
   -Lou , mógłbyś zapiąć mi sukienkę ?
Stanęłaś przed Nim tyłem i odgarnęłaś włosy .
   -Nie .
   -Czemu ?
   -Bo nie .
   -Ale ...
   -[T.I.] , gdzie idziesz ?
   -Yyy ... Nigdzie .
   -Mhm ...
   -Pójdziesz ze mną na spacer Loui ?
   -Czemu nie ...
   -To zapnij mi tę cholerną sukienkę !