wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 30

- TYDZIEŃ PÓŹNIEJ -

Minął tydzień, dokładnie tydzień odkąd pogodziłam się z Harrym. Mimo tego wszystkiego nadal gdzieś tam w okolicach sercach czuje ból na samą myśl o tej pindzie i Harrym. Nie jest tak łatwo zapomnieć, zwłaszcza takiego czynu. Przez ten tydzień całkiem dużo się zmieniło i wydarzyło. Co takiego? Przyjechała do mnie moja kuzynka, chciałam ją przedstawić chłopakom, ale za każdym razem kiedy próbuje się z nimi umówić mówią, że nie mogą bo są zajęci i gdzieś jadą, albo co. Czasami gadam z nimi przez telefon, ale zazwyczaj tylko krótką chwile. Wiedzą, że przyjechała moja kuzynka i wiele razy przepraszali mnie, że nie mają czasu. To dziwne, ale na szczęście Amy nie jest osobą, która lubi siedzieć. Jej jest wszędzie pełno, jest pełna energii i z nią nie da się nudzić i siedzieć bezczynnie.
Dzisiaj rano obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu, a konkretnie z kuchni. Zwlekłam się z łóżka, ubrałam i zeszłam na dół w miejsce skąd dochodziła muzyka.
Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam moją kochaną kuzynkę, która tańczyła wokół blatu z łyżką w ręce. Kiedy mnie zobaczyła przestała tańczyć, uśmiechnęła się do mnie, podeszła i przytuliła. Nie musiałam zbytnio się wysilać żeby wiedzieć do jakiej piosenki tańczyła. Była to piosenka jej ulubionego zespołu, a nazywała się "LIVE WHILE WE'RE YOUNG". Skąd to wiem? Spiker to powiedział. Usiadłyśmy naprzeciwko siebie przy blacie kuchennym i zaczęłyśmy jeść. Amy przez cały ten czas uśmiechała się do mnie. Uśmiech ani na chwile nie schodził jej z twarzy. Dobra to jest trochę dziwne.
S- Dobra co jest?
A- Ale co?
S- Przecież dobrze wiem, że coś kombinujesz
A- To ty nie wiesz jaki dzisiaj jest dzień
S- Nie za bardzo
A- Sam, no błagam cię. Czekała na ten dzień całe moje życie
S- Aaaaaa, już wiem. Dzisiaj jest koncert tych One Direction tak?
A- Tak!!! I nie zapominaj, że obiecałaś, że ze mną na niego pójdziesz
S- Jak obiecałam to nie mam innego wyjścia.
A- To bierz kluczyki i jedziemy
S- Ale gdzie?
A- Do sklepu, trzeba kupić jakieś ciuchy na koncert. Nie pójdziemy przecież tam w zwykłych ciuchach.
Nie miałam innego wyjścia, więc wzięłam kluczyki i pojechałyśmy.

- NIALL -

Li- Chłopaki, jeszcze raz. Skupcie się do cholery jasnej!!!
Słyszę to zdanie chyba już z 50 raz. Jesteśmy właśnie z chłopakami na O2 Arena i ćwiczymy przed dzisiejszym koncertem. Nogi mi odpadają i same idą w kierunku krzeseł. Nie moja wina, że jest rano, a ja już nie mam siły. Ćwiczymy do tego koncertu już od kilkunastu dni, przez co zaniedbujemy trochę innym ważnych rzeczy, a Harry zaniedbuje  Sam, ale to nie nasza wina, taka nasza praca. Ciekaw jestem jaką Harry wciśnie ścieme Sam jak będziemy jechać w trasę, przecież ona nadal nie wie, że my to One Direction.
Lou- Niall, słyszysz mnie? Haloo
N- Tak Lou słyszę cię, nie musisz mi się drzeć nad uchem!!!!!!!!!!!!!!
Lou- Ja się nie dre!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
H- Chłopaki, już spokój!!! Niall idź do Zayna, wy dzisiaj odczytujecie pytania z twittera.
Zayn, Zayn, Zayn po tym co zobaczyłem tydzień temu w parku, nie mam ochoty przebywać z Zaynem w jednym pomieszczeniu. Wiem, że to pewnie nie jego wina, ale co ja mam na to poradzić. Mógł do nas przyjść, powiedzieć nam, na pewno byśmy mu pomogli, ale on nie. Woli sam sobie z tym radzić i chodzić co kilka dni do parku po to samo. Ale no co, to mój przyjaciel, muszę udawać, że nic nie widziałem i chociaż trochę starać się mu pomóc nawet jeśli nie będzie chciał. Wiem! Na początek z nim o tym pogadam, ale zacznę bardzo delikatnie, nie prosto z mostu. Może... Wiem!!! Może powiem tak: " Hej Zayn, ładna dziś pogoda prawda? "  Co myślicie, nie, chyba się nie nadaje. Musze wymyślić coś innego.

- SAM-

Chodziłyśmy z Amy po sklepach dobre 3 godziny, aż w końcu znalazłyśmy wystrzałowe i odpowiednie ciuchy na koncert. Amy chciała założyć jakąś koszulke z nimi, ale odradziłam jej to. Kiedy wróciłyśmy do domu byłyśmy całkowicie wykończone. Postawiłyśmy zakupy w holu a same ległyśmy na kanapie z kubkiem coca- coli z ręce i Simpsonami w Tv. Kiedy seans serialowo - kreskówkowy się skończył spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 15.00
Za 4 godziny zaczyna się koncert, ja się tym nie przejełam, ale Amy zaczęła latać po całym domu i się szykować, bo jak ona to powiedziała: " Mój mąż nie może mnie tak zobaczyć!" Okey, nie kapuje, ale dobra.Kiedy były 2 godziny do koncertu zaczęłam szykować się ja. Zajęło mi to godzinę.
Wzięłam telefon i kluczyki z blatu i poszłyśmy o auta. Nie miałam gdzie stanąć więc byłam zmuszona zaparkować trochę dalej od areny. Kiedy w końcu dotarłyśmy, moim oczom ukazały się setki jak nie miliony
dziewczyn ubrane w koszulki z napisem One Direction i zapewne zdjęciem tych chłopaków, Chciałam się przyjrzeć ich zdjęciu na koszulce jednej dziewczyny, bo szczerze mówiąc idę na ich koncert, ale nie wiem jak wyglądają, ale przeszkodziła mi w tym Amy. Popchnęła mnie odrobinę do przodu, i takim oto sposobem znalazłyśmy się przy ochroniarzu. Wystarczy się trochę przepchnąć jak to mówi Amy. Kiedy weszłam do środka moim oczom ukazała się ogromna Arena. Tak wielkiego obiektu to ja nigdy nie widziałam. Poszłyśmy na swoje miejsca. Miałyśmy miejsca w 4 rzędzie od sceny. Szkoda, że nie wzięłam stoperów, bo coś czuje, że będzie głośno. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy przyglądać się wszystkim dziewczynom i arenie. Kiedy nadeszła godzina 19 na scenie wszedł jakiś facet i zaczął coś mówić. Nic nie zrozumiałam, bo dziewczyny nagle zaczęły piszczeć ( w tym Amy) , ale po chwili kiedy on zszedł, w całej arenie zrobiło się ciemno, a na ekranie pojawiło się odliczanie: 5 4 3 2 1 i nagle na scenę wpadło 5 chłopaków.
Musiałam się odrobinę skulić, bo obok mnie była dziewczyna, która piszczała jakby jej traktor na tyłek najechał, ale kiedy udało mi się przyzwyczaić
do pisków i hałasu,spojrzałam na występujących chłopaków i zaniemówiłam. Poczułam jak nogi robią mi się jak z waty, a po chwili poczułam jakby moje serce przeszył sztylet.  Nie wiedziałam co zrobić. Stałam tam jak głupia i patrzyłam się jakby byli duchami.W moim oczach zaczęły gromadzić się łzy, stałam i nadal patrzyłam na scenę na której występowali Liam, Zayn, Louis, Niall i Harry. Moi najlepsi przyjaciele, oszukali
mnie, okłamali. Zrobili ze mnie idiotkę, kretynkę. Osoby, którym wierzyłam, zwierzałam się i które kochałam nie były tymi za które się podawali. To wszystko było fikcją. Przez chwilę myślałam, że to jakiś koszmar, a tak naprawdę na scenie nie stoją oni tylko kto inny, ale dziewczyna, która zaczęła krzyczeć: " Harry, kocham cię, wyjdz za mnie", spowodowała, że powróciłam i zrozumiałam, że to się dzieje naprawdę. Patrzyłam na każdego po kolei, mój wzrok zatrzymał się na Harrym. Człowieku, którego kochałam. Którego obdarzyłam miłością, prawdziwą miłością płynącą w głębi serca. Nagle on spojrzał w stronę naszego rzędu. Widziałam, że patrzy na każdą dziewczynę i uśmiecha się do niej, nagle jego wzrok zatrzymał się na mnie, a radość w jego oczach ustąpiła miejsca szoku i strachu. Patrzyłam na niego oczami pełnymi łez, smutku i bólu, chciałam żeby poczuł się jak ja.. Po raz kolejny mnie zranił, skrzywdził. Nienawidzę go, nienawidzę ich.....



........................................................................................................................................................
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Rozdział sięgnął dna, ale to naprawdę. Lepiej się o nim w ogóle nie wypowiadać. Nie udało mi się napisać go tak jak chciałam. Przepraszam



4 komentarze:

  1. JEJKU JEJKU JEJKU!!!!!!!! Naprawdę nie wiem co powiedzieć!!! I love you, your blog and your story!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam, kiedy następny? Codziennie sprawdzam czy nie do dałaś kolejnego postu... PLEASE zrób to już nie długo :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. mi się bardo podoba piszesz świetnie i masz talent

    OdpowiedzUsuń