piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 19

- Z PERSPEKTYWY SAM -

Kiedy otworzyłam oczy, pierwsze co poczułam to mocny ból głowy, więc znów je zamknęłam. Kiedy ból trochę ustąpił zorientowałam się, że nie jestem w swoim pokoju, nie spałam w swoim łóżku i mam na sobie wczorajsze ubranie. Natychmiast przypomniały mi się wydarzenia z wczorajszego dnia. Znowu zachciało mi sie płakać więc z powrotem zamknęłam oczy i wtuliłam się w kołdre pod którą spałam. Usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają, obróciłam się lekko i zobaczyłam Harrego.
S- Harry - powiedziałam po cichu.
H- Sam? Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. Już wychodzę, śpij dalej.
S- Nie, nie obudziłeś mnie. Prosze zostań, nie chce być sama.
H- Jasne, że zostane. Płakałaś? - ja tylko pokiwałam twierdząco głową i kiedy usiadł na łóżku wtuliłam się w niego.
H- Ciii, nie płacz już, wszystko się ułoży. Jestem przy tobie.
Najlepsze w Harrym było to, że nie wiedział co się stało, a i tak mnie pokrzepiał i nie próbował na siłe się tego dowiedzieć. Kochałam to w nim, zawsze wiedział co powiedzieć i zawsze, no prawie, był przy mnie. Postanowiłam, że opowiem mu o wszystkim co się wydarzyło.
S- Harry, dziękuje ci za to, że jesteś. Pomimo wszystko, jesteś przy mnie. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, jeśli chcesz opowiem ci wszystko - oparłam się o ścianę, a nogi podkurczyłam, Harry usiadł na łóżku po turecku i słuchał uważnie. Widać było po nim, że mocno się wkurzył jak powiedziałam mu w jakiej sytuacji zastałam Maxa.
S- Harry, tylko błagam cię nie mów tylko " A nie mówiłem". Wiem, byłam i jestem totalną idiotką. Nie wierzyłam w to co mówiłeś, przepraszam - Harry na moje słowa zaśmiał się i przytulił, a w moich oczach znów zbierały się łzy.
H- Nie zamierzałem tak powiedzieć, a ty nie jesteś idiotką. Jesteś kochaną, miłą i przyjacielską osobą, którą Max postanowił wykorzystać. Jesteś młoda więc miałaś prawo się zakochać,a to że mnie nie słuchałaś to no cóż, taka jest kolej rzeczy. Ejjjj, zabrzmiałem właśnie jak mój tata. - po tych słowach oboje wybuchneliśmy śmiechem - Zawsze pamiętaj, że masz mnie, Gemme, chłopaków, Paule noi rodziców. Zawsze ci pomożemy - i znów się przytuliliśmy. W jego ramionach czułam się bezpieczna i byłam pewna, że nic mi nie grozi.
H- Lepiej?
S- Lepiej, dziękuje Harry.
H- To jak lepiej, to ubieraj się, zejdź na śniadanie, bo pewnie jesteś głodna i porywam cię.
S- Skąd masz moje ciuchy?
H- Zadzwoniłem do Pauli, żeby ci przywiozła jak będzie do nas jechać.
S- Aha, a dokąd jedziemy?
H- Nie mogę ci powiedzieć, niespodzianka, a z tego co wiem niespodzianek się nie zdradza.
S- Dobra niech cie będzie, a teraz wyjdz, bo chcę się przebrać.
I Harry wyszedł z pokoju, a ja wzięłam ubranie i poszłam do łazienki.


- Z PERSPEKTYWY HARREGO -

Ciesze się, że Sam czuje się już lepiej. Nie lubie widzieć jak jakaś dziewczyna płacze, a zwłaszcza ona. Kiedy schodziłem schodami zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć.
T- Cześć kochanie! - i mnie pocałowała i przytuliła - to jak idziemy?
H- Ale gdzie?
T- Nie pamiętasz? Harruś, miałeś mnie zabrać do najdroższej restauracji w okolicy - to by wyjaśniało to, że była ubrana mega elegancko.
H- A no tak!! Przepraszam cię Taylor, ale nie mogę.
T- Jak to nie możesz!!?
H- Przyjaciółka mnie potrzebuje, a przecież wiesz że ja nigdy nie zostawiam przyjaciół w potrzebie.
T- Czyli mam rozumieć, że wolisz  spędzać czas z tą wywłoką?
H- Nie waż się tak o niej mówić! Nie znasz jej!
T- Cierpliwie znosiłam to, że wolałeś czasami spędzać czas z tymi przygłupami, a mnie zestawiałeś na dalszy plan, ale tej wywłoki nie przetrwam. To ja powinnam być najważniejsza w twoim życiu. Jestem twoją dziewczyną do cholery jasnej!!!
H- Komunikat z ostatniej chwili kochanie, już nie jesteś moją dziewczyną!
T- Ale jak to Harry?
H- Normalnie, mam ci to przeliterwać? Zry-wam z to-bą. Zrozumiałaś? A teraz wyjdź, bo mam na dzisiaj inne plany.
O dziwo, nie czułem się źle, że z nią zerwałem. Nawet poczułem jakby jakiś ciężar ze mnie spadł. Poszedłem do salonu i czekałem na Sam. Chłopaków nie było, bo pojechali do Nandos razem z Paulą więc w domu panował spokój. Oczywiście nie pojechali sami siebie, musiałem ich wypchnąć z domu. Dlaczego? Bo wiem, że Sam potrzebowała spokoju, a z nimi nie da się mieć spokoju. Nagle usłyszałem:
S- Kto to był? Strasznie krzyczał.
H- To? A nikt, tylko dostawca pizzy. Krzyczał, bo dałem mu za dużo reszty.Gotowa?
S- Jasne, tylko trochę się boje gdzie jedziemy, bo znając ciebie...
H- Oj daj spokój, będzie fajnie, zobaczysz. Zaufaj mi.
I pojechaliśmy...


- Z PERSPEKTYWY SAM -

Kiedy wysiedliśmy z auta, wiedziałam tylko, że jesteśmy poza miastem. Kiesy szliśmy wyznaczoną ścieżką ukazał mi się nagle duży budynek, przypominający pałac na pierwszy rzut oka.
S- Harry, gdzie jesteśmy?
H- Zaraz się dowiesz, choć. - i pociągnął mnie za rękę, co było dziwne Harry przez cały czas się tajemniczo uśmiechał. Zaczęłam się bać.
Kiedy weszliśmy do środka wszystko się wyjaśniło. Harry przywióżł mnie do stadniny koni. Zaraz, zaraz co?!!!!!!!!!
S- Konie? Harry, ty chyba oszalałeś?
H- Dlaczego?
S- Ja się boje tych stworzeń, ja nie umiem jeżdzić konno.
H- Właśnie dzisiaj się nauczysz. Jazda konna to super zabawa, a pozatym konie wyczuwają nastrój człowieka. Poczujesz się lepiej, a pozatym jako jedyna będziesz miała zaszczyt zobaczyć jak Harry Styles spada z konia. Ja też nie umiem jeżdźić.
S- Tak, to będzie bezcenny widok.
H- To choć, musimy się przebrać i wybrać konie.
Weszliśmy do przeogromnej stajni, myślałam, że ona nigdy się nie skończy.

Najpierw musieliśmy wybrać sobie konie,a póżniej dostaliśmy stroje.
Kiedy już byliśmy gotowi, wyszliśmy na wielki plac gdzie czekały na nas konie. Bałam się jak cholera, ale widziałam jedno: Tego dnia napewno nigdy nie zapomne.

Koń Harrego

Mój koń.

.................................................................................................................................
Witam! Co sądzicie o nowym rozdziale?
Przepraszam, że jest do kitu, ale nie miałam natchnienia. Piszcie komentarze.
5 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ 
PS. Zapraszam na mojego drugiego bloga

2 komentarze: