sobota, 30 marca 2013

Rozdział 25

-SAM-

 Harry zabrał mnie nad jezioro. Był tam już rozłożony koc i jedzenie. Spędziliśmy cały dzień razem. Co było dziwne, Harry postanowił, że nikt nam nie może przeszkadzać, więc sam wyłączył telefon i kazał zrobić mi to samo. Nie powiem, że mi się to nie podobało, ale było to dziwne. Harry usiadł na koc, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Rozmawialiśmy jak to się mówi o wszystkim i o niczym. Aż w końcu temat zszedł na urodziny Lou. Zaczeliśmy obgadywać chłopaków, śmiać się, wygłupiać i karmić się nawzajem. W pewnym momencie Harry poszedł do auta. Wrócił z gitara w ręce. WTF? Gitara? Harry? Od kiedy on gra?
S- Harry? Od kiedy grasz na gitarze? Dlaczego ja o tym nie wiem?
H- Kochanie, jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, a co do gry na gitarze to Niall mnie ostatnio uczył. A
teraz usiądz wygodnie, a ja ci coś zagram.
Harry zaczął grać i.... śpiewać. Po raz drugi w tym dniu WTF? Nie wiedziałam, że Harry śpiewa. Okazuje się, że nie wiem bardzo dużo o moim chłopaku. Muszę to nadrobić. Śpiewał piosenkę Justina Biebera - Together Forever. Głos miał wspaniały. Cudownie się czułam kiedy śpiewał. Nie wiem dlaczego wybrał akurat ta piosenkę, która mówi o wybaczeniu i zdradzie, ale sam fakt się liczy. Nie zastanawiałam się nad tekstem, postanowiłam wczuwać się bardziej w głos Hazzy.
- KILKA DNI PÓŻNIEJ -

Od dwóch dni nie mogę się dodzwonić do Harrego. Nie wiem co się dzieje, nie daje żadnych oznak życia, a ja zaczynam się bać. Właśnie siedzę w salonie przed TV , bo nic innego nie można robić. Na dworze zimno i pada śnieg z deszczem. Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć. Kiedy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się przemoknięty Hazza, który płakał. Zaraz, zaraz PŁAKAŁ? Wciągnęłam go do środka....
S- Boże Harry, poczekaj tu, zaraz ci przyniose jakieś ciuchy i zrobię ci ciepłą herbate.... - juz miałam iść do kuchni kiedy Harry złapał mnie za nadgarstek -
H- Nigdzie teraz nie pójdziesz. Muszę ci coś powiedzieć
S- Zaraz mi powiesz, a teraz musisz się przebrać, bo się przeziębisz, idź usiądź a ja zaraz wracam - znowu zaczęłam nawijać jak katarynka
H- Nie!!!!!!! Siadaj - pokazał mi palcem na kanape - muszę ci coś powiedzieć, bo.... nie wytrzymam.
Posłusznie usiadłam na kanapie, jeszcze nigdy nie widziałam takiego wściekłego(?) i smutnego Harrego.
Usiadł obok mnie na kanapie i złapał mnie za rękę. Łzy leciały mu po policzkach, a ja nie wiedziałam co mam robić.
H- Sam, bo chodzi oto, że ja zrobiłem coś czego bardzo żałuje. To nigdy nie powinno się wydarzyć. Chodzi oto, że... - nie dane mu było dokończyć, bo przerwał dzwonek do drzwi, słyszałam jak tylko Harry klnie pod nosem i poszłam otworzyć. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam w nich....

......................................................................................................................................................
Hejooo! Kolejny rozdział i kolejna wtopa. Znowu się nie udał, ale co ja mam zrobić. Harry już miał powiedzieć Sam, ale coś a raczej ktoś mu przerwał. Jak myślicie kto jest tym tajemniczym gościem?
Jak zareaguje Sam? Przepraszam, że taki krótki, ale weny na niego nie miałam.  Zauważyłam, że coraz mnie osób komentuje, mam w związku z tym pytanie: Ktoś to jeszcze w ogóle czyta?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Zapraszam na 1 rozdział opowiadania o Liamie http://1d-foreverandalways.blogspot.com/

2 komentarze:

  1. Super! Prosze niech oni już sie nie kłócą i będą szczęśliwi ! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie przyjdzie panna Swift. Ugh...Jak ja jej nie cierpię w Twoim opowiadaniu.(W realu też jej nie lubie, ale nic do niej nie mam). Harry, czy teraz czy później powie Sam o zdradzie. Ciekawe jak dziewczyna zareaguje. Mam nadzieję, że będzie na końcu HAPPY END. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń