- LOUIS -
- Ej, ej , ej, ej dawaj tą szklankę - powiedziałem i zabrałem Zaynowi kolejną dawkę alkoholu z dłoni - co za dużo to nie zdrowo, pamiętaj. Ty już masz zdecydowanie za dużo stary, ledwo trzymasz się na nogach - i jak na zawołanie, Zayn stracił równowagę i prawię przewrócił się na zimię, na szczęście Liam pomógł mi go utrzymać.
- Lou, chyba czas zabrać ich do domu, patrz tylko na Nialla, tańczy kankana na stole. Kompletna kompromitaja. Dobrze, że Harry poszedł. Nie miałbym siły żeby i jego dzwigać i ciągnąć do domu.
- Masz rację. Zróbmy tak: Zadzwonię po taksówkę i wyprowadzę Zayna, a ty spróbuj jakoś przekonać Nialla żeby zszedł ze stołu, o patrz! Teraz tańczy makarene - Liam spojrzał na mnie ze strachem w oczach, po czym pobiegł w stronę blondaska. Oni to mają słabe głowy. Po niecałych dwóch godzinach są już wstawieni, ja nie zdążyłem wypić 4 drinka, a tych już trzeba do domu odwozić. Zadzwoniłem po 2 taksówki i wyszedłem z Zaynem z klubu.
- LIAM-
Po prostu nie wierze. Jak można się tak schlać przez 2 godziny?! To jest nie do pomyślenia. Podeszłem do stołu na którym tańczył Nialler.
- Niall! Złaź z tamtąd jak najszybciej
- Ne ce
- Niall, do cholery!!!!!!!!!! Jesteś upity, zapity i w ogóle. Złaź!!!!!!!!!!!!! - Blondyn w ogóle nie reagował na to co mówię. Zaczął tym razem tańczyć kaczuszki do piosenki Rihanny - Pon de replay, ale to szczegół. Miałem gorszy problem, jak go z tamtąd ściągnąć?
- Niall złaź, albo ściągnę cię siłą!
- Tatusiu, ale ja się dobrze bawię, zostaw mnie - zaczął mówić jakby był 7 latkiem. Nie miałem innego wyboru. Wszedłem na stół na którym tańczył Niall, przerzuciłem go przez ramię i skierowałem się w stronę wyjścia. Już widzę te nagłówki w jutrzejszych gazetach.
- LOUIS -
Po ok. 30 minutach byliśmy już w domu, byłem ciekaw jak bawi się Styles, ale nie miałem czasu o nim myśleć. Miałem większy, dużo większy problem, który waży ok. 90 kg, ma 175cm i właśnie obślinia mi ramię.

- Fuuuuuuuuuj, Zayn stary, ja rozumiem że jesteś spity , ale zachowuj się może, co? - Zapłaciłem kierowcy i wyciągnąłem Malika z auta. Wszedłem do domu i zaprowadziłem spitego mulata do jego pokoju. Ja ledwo
go niosłem i wytrzymywałem smród alkoholu, a ten se spokojnie chrapał. I miej tu przyjaciół człowieku. Nic ci nie pomogą, tylko obślinią ramię. Ległem na kanapie w salonie i przymknąłem oczy by odpocząć, w tym samym czasie kiedy ja odpoczywałem, Liam wnosił spitego Nialla. Jemu chociaż szczęście dopisało. Blondasek od wyjścia z klubu spał i się nie ślinił jak ten tam na górze. Kiedy już prawie oddałem się w krainę snów przypomniało mi się o Stylesie. Może już wrócił? Skierowałem się na góre, do jego pokoju. Harry spał a swoim łóżku. Jedyną rzeczą dziwną było to, że po 1) był w ubraniu i po 2) tak szybko wrócił? No cóż może laska nie była chętna albo Styles nie miał ochoty na zabawę. Postanowiłem, że jutro o tym z nim pogadam, poszedłem do swojego pokoju i odpłynąłem w krainę marzeń i snów.
Rano obudziłem się dosyć póżno, ale nie ma się co dziwić. Wieczór miałem dość męczący. Zszedłem do kuchni, a przez widok jaki tam zastałem tarzałem się ze śmiechu na podłodze. Niall i Zayn siedzieli na przeciwko siebie, każdy z nich miał obok siebie ok 5 butelek wody. Wyglądali jak trupy, oboje bladzi i w ogóle. Nie nadawali się do życia. Całe szczęście, że spotkanie z Paulem mamy dopiero o 16, może uda im się wyglądać jak ludzie i powrócić do życia.
- Hahahah, wyglądacie jak trupy!!!!!!!!!!! Wczoraj była suuuuuuper zabawa, co nie Niall? - podeszłem do niego i uderzyłem do lekko w plecy.
- Spadaj!!!!!!!!! - warknął na mnie Niall
- Co jest Nialler? Przecież była fajna zabawa, MAKARENA!!!!!!!!! - krzyknąłem i zacząłem tańczyć makarene, za co dostałem butelką po głowie od Liama
- Daj im spokój, widzisz jak wyglądają? Mają już nauczkę, choć raz Louis zachowaj się jak na 21 latka przystało co"?
( BŁAGAM WAS!! TERAZ WŁĄCZCIE TĄ PIOSENKĘ I SŁUCHAJCIE JĄ CAŁĄ DLA LEPSZEGO NASTROJU
Piosenka SŁUCHAJCIE JEJ CAŁEJ
I MOŻE WEŹCIE KILKA CHUSTECZEK :) )
- Dobrze tato!!! A tak zmieniając temat, widział ktoś może Harrego?
- Szczerze mówiąc to odkąt tu jesteśmy to go nie widziałem - powiedział Zayn
- No nie gadajcie, że jeszcze śpi? Wiem, że lubi sobie pospać, ale bez przesady. Trzeba mu pomóc się obudzić - powiedziałem i skierowałem się z stronę pokoju Harrego po drodze zaopatrując się we 2 butelki wody.
- Styles!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wstawaj, już czas kotom mleka dać!!! - zaczął już krzyczeć na korytarzu, żadnej reakcji. Wszedłem więc do jego królestwa.
- Harry no! Nie wygłupiaj się!!!!!!!!!! - Zacząłem coraz głośniej krzyczeć, odsłoniłem rolety w pokoju, wziąłem butelki z wodą - Przykro mi stary, ale jestem zmuszony to zrobić. - Wylałem na niego całą zawartość butelek i nic, żadnej reakcij. - Kurde, co jest?!
- Harry, stary no, nie wygłupiaj się. - zacząłem skakać po jego łóżku
- To nie jest śmieszne Styles - nic, żadnej reakcji po raz kolejny. Zacząłem nim potrząsać
- Harry!!!!!!!!!!! Błagam cię, obudź się, nie rób mi tego, Harry!!!!!!!!!!!!! - krzyczałem i płakałem, to nie może być prawda. Wybiegłem z jego pokoju i wleciałem do kuchni cały zapłakany
- Harry.... on.... chyba.... nie żyje!!!!!!!!!!!!!!!
- CO?!!!!!!!!! - wszyscy pobiegliśmy na górę, każdy z chłopaków, starał się obudzić Harrego, ale nic to nie dawało.
- A to co?- powiedział Niall trzymając w rękach butelke whisky.
- Styles, ty idioto!!!!!!! Jak mogłeś nam to zrobić, błagam cię Harry, nie odchoć

- Proszę się odsunąć - powiedział do mnie sanitariusz. Nagle w pokoju było pełno czerwonych kamizelek.
- Lou, uspokój się. Wszystko będzie dobrze zobaczysz - Liam próbował mnie uspokoić, ale na nic, dalej łkałem. Tym razem mocząc mu koszulkę.
- Nie będzie dobrze, ten idiota chciał się zabić!!!!!! - zacząłem krzyczeć i spojrzałem na chłopaków, każdy z nich stał i płakał. Patrzyliśmy jak sanitariusze, których wezwał Zayn, próbują odratować Harrego. Patrzyliśmy jak na naszych oczach nasz przyjaciel umiera.
Zespół ratowników zaczął kierować się w stronę wyjścia, jeden z nich stanął obok mnie i powiedział:
- Przykro mi, ale nie widzę żadnej nadziej na uratowanie życia, ale zabierzemy go do szpitala i będziemy robić wszystko co w naszej mocy. - powiedział i wyszedł, a ja po raz kolejny wybuchłem płaczem. Osunąłem się po ścianie i płakałem, przez zapłakane oczy widziałem jak karetka z moim przyjacielem odjeżdża.
- NIALL -
Jak zdefiniować śmierć? Śmierć to zjawisko nieodwracalnego ustania wszystkich czynności życiowych organizmu, powodująca u bliskich cierpienie. A nadzieja? Oczekiwanie spełnienia się czegoś pożądanego, ufność, że się to spełni, urzeczywistni. Lekarz powiedział, że nie widzi żadnej nadziej, ale każdy z nas ją ma. Ma nadzieje, ze Harry przeżyje, że uda nam się go wyrwać, że szponów śmierci. Trzymamy się powiedzenia: Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Nie możemy odpuścić, nie możemy przejść do porządku dziennego zostawiając naszego przyjaciela. Musimy wierzyć, mieć nadzieje, że się uda, a jak nie? To słowo dla nas od dzisiaj nie istnieje. Musi się udać, jesteśmy gotowi oddać wszystko, żeby Harry powrócił do nas żywy.
----------------------------------------------------------------------------
Cześć!!! Jak wam się podoba? Zrobiło się smutno i dramatycznie co nie? Szczerze mówiąc to pisząc ten rozdział sama płakałam. Wyobraziłam sobie jakby to było gdyby Harry naprawdę walczył o życie. Nie wiem czy wywołam to samo u was, ale mam nadzieję. Komentujcie i piszcie, czy wam się podoba. Przepraszam, że tak dłogo musiałyście czekać , al miałam zastój z wyobrażnią i pomysłami, ale chyba wszystko wraca do normy. Na bloga Zaynie i Harrym nowy rozdział pojawi się jutro. Pozdrawiam :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ