Zapraszam was na mojego drugiego bloga
Now that you can't have me, you suddenly want me
Będzie to nowe opowiadanie o chłopakach z One Direction.
Głównymi bohaterkami będą dwie siostry, które przenoszą się do nowej szkoły, w której rządzi elita czyli piątka najpopularniejszych chłopaków. Każdy z nich zawsze dostaje to co chce i żadna dziewczyna nie może im się oprzeć, ale czy na pewno każda???
Zayn i Harry będą starali się poderwać nowe dziewczyny, one za to, będą traktować ich jak powietrze.
W gre wejdzie zakład między chłopakami i niezbyt miła przeszłość naszych bohaterek. To tak w dużym skrócie. Mam nadzieje, że nie wyjawiałam za dużo i nie zniechęciałam was do czytania. Jak potoczy się historia?? Jeśli będziecie czytać na pewno się dowiecie. Historia będzie w 100% ciekawa, ponieważ mimo wątku miłosnego będzie również kryminalny. Warto czytać.
Dzisiaj dodam bohaterów i prolog.
Jak wam się podoba? Kto będzie czytał?
środa, 30 stycznia 2013
piątek, 25 stycznia 2013
Rozdział 18 :(
Tydzień póżniej....
Minął tydzień, dokładnie tydzień odkąt nie widziałam się z moimi przyjaciółmi. Czy tęsknie? Oczywiście, że tak. Najbardziej chyba za Harrym, pomimo tego, że tak mnie zranił - był i jest nadal moim najlepszym przyjacielem. Pomimo tego, że tak tęsknie nie mogłabym do niego zadzwonić. Jestem na niego wściekła za to co mi powiedział. Ludzie mają racje, że słowa mogą zranić bardziej niż czyny. Od tygodnia mój rozkład dnia wygląda tak samo, czyli: uczelnia, obiad, spotkanie z Maxem, troche nauki i spać. Genialny rozkład dnia, wiem. Dzisiaj jest sobota, godzina 16, a ja nie mam co robić. Siedze właśnie na łóżku. Nie mogę się spotkać z Maxem, bo jest chory. Chociaż... Czemu by nie pojechać do niego i nie zrobić mu niespodzianki. Jako mój chłopak powiniem się ucieszyć, że ma tak opiekuńczą dziewczyne. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Umalowałam się, ubrałam, wzięłam kluczyki do auta i pojechałam.
Kiedy podjechałam pod dom, postanowiłam, że zapukam. Kiedy chciałam to zrobić zauważyłam, że drzwi są niedomknięte. Postanowiłam wejść do środka. Kiedy weszłam usłyszłam z góry jakieś śmiechy. Pomyślałam, że może koledzy do niego przyszli. Myliłam się... Kiedy wchodziłam po schodach śmiechy ucichły i nastąpiła cisza. Doszłam do drzwi Maxa, otworzyłam je, a to co tam zobaczyłam nigdy nie wyjdzie mi z głowy. Max całował się, nie nawet nie całował się on dobierał się do dziewczyny, która leżała na jego łóżku i nie protestowała. Moje oczy momentalnie się zaszkliły powiedziałam tylko: Ty dupku!!!!!!!!!!!!! Jak mogłeś, a ja co ufałam. Nienawidze cię!!!!!!!!!!!!!! i wybiegłam. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Dojechałam do miejsce, które pokazał mi Harry, mówił, że przychodzi tu w smutnych i złych momentach mojego życia. Nawet nie wiem dlaczego tam pojechałam. Moje ręce tak jakby same kierowały kierownicą w to miejsce. Miał racje, to miejsce jest magiczne. Żadnych ludzi, zero pytań w stylu może pomóc. Nie! Tego potrzebowałam, chociaż czułam, że jeszcze czegoś mi brakuje.
Usiadłam pod drzewem, podkuliłam nogi pod siebie i rozpłakałam się na dobre. Myślałam nad wszystkim co do tej pory mnie spotkało. Teraz dopiero zobaczyłam, że to co mówił Harry to prawda. Dlaczego mu nie wierzyłam?! Idiotka!!!! Siedziałam tak myśląc i płacząc już chyba z godzine. Postanowiłam wrócić do domu i tam dokończyć moje rozmyślania i wylewanie łez. Poszłam do auta, chciałam zapalić a on nic. Zbrakło benzyny, jakby tego było mało zaczął padać deszcz!! No pięknie!!!!!!!! Cała zapłakana, rozmazana od płaczu, mokra od deszczu nie wiem co zrobić. Postanowiłam do kogoś zadzwonić po pomoc. Zadzwoniłam do Nialla. Cholera!!!!!!!!!! Nie odpiera!!!!!! Po co mu ten pochrzaniony telefon!!!!!!!!!? Pik Pik!!!!!!!!! No pieknie!!!!! Jeszcze bateria mi pada, gorzej być nie może. Dobra ostatnia szansa, ostatni numer, ostatni raz. Nawet nie wiem kiedy i jak wykręciłam numer do Harrego. Odbierz błagam, odbierz. Jest!!! Odebrał.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu.
Już miałam mu powiedzieć gdzie jestem kiedy..... cisza. Ta cholerna bateria się wyładowała. No po prostu cudownie!!! I jak on mnie teraz znajdzie? Tylko on mi został, teraz to mi tylko cud pomoże. Wróciłam pod moje drzewo i znów zaczęłam płakać. Dlaczego mnie to spotyka??????!!!!!!!!!
- Z PERSPEKTYWY HARREGO -
Siedziałem sobie przebrany już w piżame w moim pokoju, przeglądając tweetera i odpisując fanom, kiedy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu. - Samantha? Całkowicie byłem zaskoczony tym, że dzwoni. Kiedy usłyszałem, że płacze wiedziałem, że coś musiało się stać, a ja zawsze nienawidziłem kiedy ona płakała. Chciałem się dowiedzieć, gdzie jest, ale połączenie zostało nagle przerwane. Wtedy wiedziałem, że coś musiało się stać. Próbowałem domyślić się gdzie może być. Napewno nie była w domu, bo słyszałem deszcz. Myślałem, myślałem aż w końcu: WIEM!!!!!!! Zerwałem się z łóżka i nie ważne że miałem na sobie piżame, wziąłem bluzę, kluczyki i wybiegłem z domu.
Samantha mogłabyć tylko w jednym miejscu...
Kiedy byłem na miejscu, a droga zajęła mi jakieś 15 minut, bo było to poza miastem zobaczyłem samochód Sam. Eureka!!!!!!!!! Wysiadłem jak najszybciej z samochodu i pobiegłem do mojego ulubionego miejsca, które jej pokazałem. Teraz już chyba naszego. Zacząłem się rozglądać i... jest!!!!!!!!!! Zauważyłem ją, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ale kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie natychmiast zszedł mi z twarzy. Siedziała skulona pod drzewem i płakała.
H- Sam? Znalałem cię. Już jestem. Co się stało? - i ją przytuliłem, a ona rozpłakała się jeszcze bardziej.
Próbowała coś powiedzieć, ale ja jej przerwałem : Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. - i przytuliłem ją jeszcze mocniej na co ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Znałem ją i wiedziałęm, że teraz nie jest dobry moment na opowiadanie co stało. Teraz najważniejsze jest to żeby wiedziała, że z nią jestem i ma moje wsparcie. Kiedy już przestałą płakać powiedziałem: Choć, pojedziesz ze mną, bo nie zostawię cię teraz samej , a po samochód wrócimy jutro- dałem jej swoją bluzę i usłyszałem jak mówi: dziękuje, że jesteś i znów się we mnie wtula. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotną. Przez całą drogę Sam była nieobecna i znów trochę się popłakała, kiedy dojechaliśmy zauważyłem, że śpi. Postanowiłem jej nie budzić. Odpiąłem jej pas, lekko otworzyłem drzwi z jej strony. Delikatnie wyjąłem ją z samochodu, wziąłem na ręce, żeby jej nie obudzić i wniosłem do domu. Kiedy przechodziłem przez salon czułem wzrok chłopaków na sobie, a no tak zapomniałem im powiedzieć, że wychodze. Ups... Zaniosłęm ją do swojego pokoju, bo był najbliżej i zszedłem na dół, do salonu. Musiałem przygotować się na przesłuchanie...
- Z PERSPEKTYWY SAM -
Siedziałam tak pod drzewem i płakałam kiedy nagle poczułam jak ktoś mnie przytula i usłyszałam ten głos, którego mi brakowało. Chciałam już spytać jak mnie znalazł, ale on mi przerwał i powiedział: Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. - strasznie się cieszyłam, że jest przy mnie, czułam sie przy nim bezpieczna. On mnie rozumiał nawet lepiej niż Paula. Ciesze sie, że nie pytał co się stało i nie domagał sie, żebym mu powiedziała. Tego potrzebowałam, bliskości mojego przyjaciela i ciszy. Powiedział, że pojedziemy do niego, bo nie chce mnie zostawić samej. Cieszę się, że to zaproponował, bo nie chciałam być teraz sama, zdołałam tylko powiedzieć: Dziękuje, ze jesteś.
Kiedy jechaliśmy do domu, myślałam po raz kolejny o tym co mnie spotkało, o Maxie i o Harrym. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
...............................................................................................................................................
Witam was serdecznie!!!!!!!!!!!!!! Oto jest nowy rozdział. Co sądzicie? Mnie osobiście bardzo sie podoba, chciałabym żeby spotkało mnie to co Sam. No może nie zdrada chłopaka, ale to co Harry dla niej zrobił. I przepraszam, że znowu tak długo ale SZKOŁA.
A wy co sądzicie? Podoba się?
5 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
Minął tydzień, dokładnie tydzień odkąt nie widziałam się z moimi przyjaciółmi. Czy tęsknie? Oczywiście, że tak. Najbardziej chyba za Harrym, pomimo tego, że tak mnie zranił - był i jest nadal moim najlepszym przyjacielem. Pomimo tego, że tak tęsknie nie mogłabym do niego zadzwonić. Jestem na niego wściekła za to co mi powiedział. Ludzie mają racje, że słowa mogą zranić bardziej niż czyny. Od tygodnia mój rozkład dnia wygląda tak samo, czyli: uczelnia, obiad, spotkanie z Maxem, troche nauki i spać. Genialny rozkład dnia, wiem. Dzisiaj jest sobota, godzina 16, a ja nie mam co robić. Siedze właśnie na łóżku. Nie mogę się spotkać z Maxem, bo jest chory. Chociaż... Czemu by nie pojechać do niego i nie zrobić mu niespodzianki. Jako mój chłopak powiniem się ucieszyć, że ma tak opiekuńczą dziewczyne. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Umalowałam się, ubrałam, wzięłam kluczyki do auta i pojechałam.
Kiedy podjechałam pod dom, postanowiłam, że zapukam. Kiedy chciałam to zrobić zauważyłam, że drzwi są niedomknięte. Postanowiłam wejść do środka. Kiedy weszłam usłyszłam z góry jakieś śmiechy. Pomyślałam, że może koledzy do niego przyszli. Myliłam się... Kiedy wchodziłam po schodach śmiechy ucichły i nastąpiła cisza. Doszłam do drzwi Maxa, otworzyłam je, a to co tam zobaczyłam nigdy nie wyjdzie mi z głowy. Max całował się, nie nawet nie całował się on dobierał się do dziewczyny, która leżała na jego łóżku i nie protestowała. Moje oczy momentalnie się zaszkliły powiedziałam tylko: Ty dupku!!!!!!!!!!!!! Jak mogłeś, a ja co ufałam. Nienawidze cię!!!!!!!!!!!!!! i wybiegłam. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Dojechałam do miejsce, które pokazał mi Harry, mówił, że przychodzi tu w smutnych i złych momentach mojego życia. Nawet nie wiem dlaczego tam pojechałam. Moje ręce tak jakby same kierowały kierownicą w to miejsce. Miał racje, to miejsce jest magiczne. Żadnych ludzi, zero pytań w stylu może pomóc. Nie! Tego potrzebowałam, chociaż czułam, że jeszcze czegoś mi brakuje.
Usiadłam pod drzewem, podkuliłam nogi pod siebie i rozpłakałam się na dobre. Myślałam nad wszystkim co do tej pory mnie spotkało. Teraz dopiero zobaczyłam, że to co mówił Harry to prawda. Dlaczego mu nie wierzyłam?! Idiotka!!!! Siedziałam tak myśląc i płacząc już chyba z godzine. Postanowiłam wrócić do domu i tam dokończyć moje rozmyślania i wylewanie łez. Poszłam do auta, chciałam zapalić a on nic. Zbrakło benzyny, jakby tego było mało zaczął padać deszcz!! No pięknie!!!!!!!! Cała zapłakana, rozmazana od płaczu, mokra od deszczu nie wiem co zrobić. Postanowiłam do kogoś zadzwonić po pomoc. Zadzwoniłam do Nialla. Cholera!!!!!!!!!! Nie odpiera!!!!!! Po co mu ten pochrzaniony telefon!!!!!!!!!? Pik Pik!!!!!!!!! No pieknie!!!!! Jeszcze bateria mi pada, gorzej być nie może. Dobra ostatnia szansa, ostatni numer, ostatni raz. Nawet nie wiem kiedy i jak wykręciłam numer do Harrego. Odbierz błagam, odbierz. Jest!!! Odebrał.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu.
Już miałam mu powiedzieć gdzie jestem kiedy..... cisza. Ta cholerna bateria się wyładowała. No po prostu cudownie!!! I jak on mnie teraz znajdzie? Tylko on mi został, teraz to mi tylko cud pomoże. Wróciłam pod moje drzewo i znów zaczęłam płakać. Dlaczego mnie to spotyka??????!!!!!!!!!
- Z PERSPEKTYWY HARREGO -
Siedziałem sobie przebrany już w piżame w moim pokoju, przeglądając tweetera i odpisując fanom, kiedy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu. - Samantha? Całkowicie byłem zaskoczony tym, że dzwoni. Kiedy usłyszałem, że płacze wiedziałem, że coś musiało się stać, a ja zawsze nienawidziłem kiedy ona płakała. Chciałem się dowiedzieć, gdzie jest, ale połączenie zostało nagle przerwane. Wtedy wiedziałem, że coś musiało się stać. Próbowałem domyślić się gdzie może być. Napewno nie była w domu, bo słyszałem deszcz. Myślałem, myślałem aż w końcu: WIEM!!!!!!! Zerwałem się z łóżka i nie ważne że miałem na sobie piżame, wziąłem bluzę, kluczyki i wybiegłem z domu.
Samantha mogłabyć tylko w jednym miejscu...
Kiedy byłem na miejscu, a droga zajęła mi jakieś 15 minut, bo było to poza miastem zobaczyłem samochód Sam. Eureka!!!!!!!!! Wysiadłem jak najszybciej z samochodu i pobiegłem do mojego ulubionego miejsca, które jej pokazałem. Teraz już chyba naszego. Zacząłem się rozglądać i... jest!!!!!!!!!! Zauważyłem ją, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ale kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie natychmiast zszedł mi z twarzy. Siedziała skulona pod drzewem i płakała.
H- Sam? Znalałem cię. Już jestem. Co się stało? - i ją przytuliłem, a ona rozpłakała się jeszcze bardziej.
Próbowała coś powiedzieć, ale ja jej przerwałem : Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. - i przytuliłem ją jeszcze mocniej na co ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Znałem ją i wiedziałęm, że teraz nie jest dobry moment na opowiadanie co stało. Teraz najważniejsze jest to żeby wiedziała, że z nią jestem i ma moje wsparcie. Kiedy już przestałą płakać powiedziałem: Choć, pojedziesz ze mną, bo nie zostawię cię teraz samej , a po samochód wrócimy jutro- dałem jej swoją bluzę i usłyszałem jak mówi: dziękuje, że jesteś i znów się we mnie wtula. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotną. Przez całą drogę Sam była nieobecna i znów trochę się popłakała, kiedy dojechaliśmy zauważyłem, że śpi. Postanowiłem jej nie budzić. Odpiąłem jej pas, lekko otworzyłem drzwi z jej strony. Delikatnie wyjąłem ją z samochodu, wziąłem na ręce, żeby jej nie obudzić i wniosłem do domu. Kiedy przechodziłem przez salon czułem wzrok chłopaków na sobie, a no tak zapomniałem im powiedzieć, że wychodze. Ups... Zaniosłęm ją do swojego pokoju, bo był najbliżej i zszedłem na dół, do salonu. Musiałem przygotować się na przesłuchanie...
- Z PERSPEKTYWY SAM -
Siedziałam tak pod drzewem i płakałam kiedy nagle poczułam jak ktoś mnie przytula i usłyszałam ten głos, którego mi brakowało. Chciałam już spytać jak mnie znalazł, ale on mi przerwał i powiedział: Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. - strasznie się cieszyłam, że jest przy mnie, czułam sie przy nim bezpieczna. On mnie rozumiał nawet lepiej niż Paula. Ciesze sie, że nie pytał co się stało i nie domagał sie, żebym mu powiedziała. Tego potrzebowałam, bliskości mojego przyjaciela i ciszy. Powiedział, że pojedziemy do niego, bo nie chce mnie zostawić samej. Cieszę się, że to zaproponował, bo nie chciałam być teraz sama, zdołałam tylko powiedzieć: Dziękuje, ze jesteś.
Kiedy jechaliśmy do domu, myślałam po raz kolejny o tym co mnie spotkało, o Maxie i o Harrym. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
...............................................................................................................................................
Witam was serdecznie!!!!!!!!!!!!!! Oto jest nowy rozdział. Co sądzicie? Mnie osobiście bardzo sie podoba, chciałabym żeby spotkało mnie to co Sam. No może nie zdrada chłopaka, ale to co Harry dla niej zrobił. I przepraszam, że znowu tak długo ale SZKOŁA.
A wy co sądzicie? Podoba się?
5 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
sobota, 19 stycznia 2013
Rozdział 17
ROZDZIAŁ 17
Oni najzwyczajniej w świecie się całowali. Tak jakby nikogo
wokół ich nie było. Sorry, to on ją całował, a ona na to pozwalała. Jak można
całować się w miejscu publicznym??!! Ale to zdanie chyba za głośno pomyślałem a
wręcz powiedziałem na głos, bo staruszka, która przechodziła obok z wnuczkiem
spojrzała się na mnie jak na wariata i powiedziała: Takie czasy.
Ja nie wiem w jakim ja świecie żyje, ludzie całują się w
miejscach publicznych, a ludzie nawet staruszki nic z tym nie robią. Krew
marchewkowa mnie zalewa….
- Z PERSPEKTYWY SAM –
Od czasu pójścia do wesołego miasteczka minął tydzień. Nie
widziałam się przez ten czas z chłopakami więc postanowiłam dzisiaj ich
odwiedzić, a Paula za to spędzała u nich prawie każdy dzień – najwięcej czasu z
Niallem oczywiście. Ubrałam się i już miałam wychodzić kiedy zadzwonił do mnie
telefon.
Dzwonił Max:
- Cześć kochanie, może spotkalibyśmy się dzisiaj?
S- Wiesz co Max bardzo chętnie, ale chciałam odwiedzić
chłopaków czyli Harrego, Louisa, Niall, Liama, Zayna. Dawno ich nie widziałam,
a są moimi przyjaciółmi i trochę się stęskniłam.
M- Czyli wolisz tą bande kretynów, ode mnie?
S- Max, to nie tak i nie obrażaj ich. To moi przyjaciele im
też musze poświęcać czas, a z tobą spotykam się prawie codziennie.
M- No dobrze, idź ale ja tak łatwo nie odpuszcze.
S- Dobrze kochanie, zdzwonimy się póżniej, pa
Po rozmowie z Maxem trochę się bałam, że znowu będzie na
mnie krzyczał, że się z nimi zadaje, ale na szczęście tak nie było. Pojechałam
do chłopaków. Bardzo się ucieszyli z moich odwiedzin, chyba najbardziej Niall i
Harry. Z czego się bardzo ciesze. Było wszystko bardzo fajnie i zabawnie do
czasu kiedy….. nie zadzwonił mój telefon.
Max- Kochanie, mam problem. Jesteś mi potrzebna,
natychmiast.
S- Max, ale co się stało? Teraz nie mogę.
M- To nie jest rozmowa na telefon, masz do mnie przyjechać,
teraz!!
S- Dobrze, już jadę.
……..
S- Chłopaki, jest bardzo fajnie, ale muszę już iść.
H- Coś się stało? Kto dzwonił?
S- Dzwonił Max, musze do niego jechać, coś się stało i mnie
potrzebuje.
H- Coś się stało? Ty chyba żartujesz? On ściemnia, to widać.
Znowu nie chce żebyś spędzała z nami a zwłaszcza ze mną czas.
S- O co ci chodzi Harry? Max to mój chłopak, więc jeżeli
mnie potrzebuje to do niego jade.
H- Max to ostatni dupek, robi wszystko żeby cię od nas
odciągnąć. On cię skrzywdzi i oszukuje na każdym kroku. Sam przejrzyj na oczy. Jesteś na każde jego zawołanie - jak jakieś zwierze. Nie byłaś u nas już tydzień, bo każdą wolną chwile spędzasz z tym dupkiem, a jak choć na chwile cie przy nim nie będzie to już dzwoni i opowiada bajeczke, że coś się stało i musisz przyjechać. Nie pamiętasz jak to było kiedyś?
S- Harry uspokój się, znowu zaczynasz. Nie mów mi z kim mam
się spotykać. Jestem dorosła.!! Jesteś po prostu zazdrosny, że ja okazuje uczucia swojemu chłopakowi i jestem przy nim kiedy mnie potrzebuje, bo tobie widocznie ta twoja dziunia Taylor nie okazuje uczuć.
H- No oczywiście, wszystko zawsze ważniejsze od przyjaciół. I nie masz prawa wjeżdżać na Taylor.
Jeśli do niego pojedziesz i nie zostaniesz to nie masz po co tu wracać.!!
S- Że co proszę?
H- To co słyszysz.
S- Dobrze jak chcesz!! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
I wyszłam. Po drodze oczywiście się popłakałam. Jak on mógł
mnie tak potraktować? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Nie mogłam powstrzymać
łez lecących mi z oczu. Nie myślałam, że Harry może mnie tak skrzywdzić, ufałam mu .Ale to
nie był ostatni problem dzisiejszego dnia…
......................................................................................................................
Przepraszam za
1) za to że jest taki mega krótki, ale pisałam go na szybko
2) że tak długo, ale nie miałam czasu i weny. Za dużo sprawdzianów i nie miałam czasu
3) za jakiekolwiek błędy
Co sądzicie o zachowaniu Harrego? Co się dalej wydarzy? I co sądzicie o kłótni, udała mi się?
A i dziękuje za Liebster Award, dodam jutro.
A i dziękuje za Liebster Award, dodam jutro.
4 KOMENTARZE TO DODAM NASTĘPNY
środa, 9 stycznia 2013
Rozdział 16
Kiedy wróciłam do domu była godzina 22, ale to nie
przeszkadzało Pauli, żeby rzucić się na mnie z pytaniami. Rzucała we mnie
pytaniami niczym karabin maszynowy. Usiadłyśmy w salonie i musiałam opowiedzieć
jej całą randkę. Kiedy skończyłam opowiadać i odpowiadać na pytania
była już 1 w nocy więc postanowiłyśmy iść spać. Jutro nie ide na uczelnie więc
nie przejmowałam się zbytnio tym, że ide tak póżno spać. Na jutro miałam
zaplanowane tylko spotkanie z Maxem moim chłopakiem – jejku jak to ładnie
brzmi.
Obudziłam się o 9. Zeszłam na dół do kuchni, ale na stole
stało już śniadanie i karteczka:
Poszłam
do chłopaków, a nie chciałam cię budzić. Miłej i udanej randki.
PS.
Mam nadzieje, ze śniadanie będzie ci smakować
Paula
Śniadanie było przepyszne, jak zwykle. Poszłam na góre się
ubrać, bo była już 11, a
byłam umówiona na 12 z Maxem.
- Z PERSPEKTYWY CHŁOPAKÓW I PAULI –
L- Nudzi mi się!!!!!!!!!!!!!!! Poróbmy coś!!!!!!!!!!!!!!
N- Mnie się chce jeść.
Li- Niall, jadłeś 15 minut temu…
N- Noi co z tego? Jestem głodny!
H- Hej, a może pójdziemy na gokardy?
Wszyscy- Jesteśmy za!!!
H- A może zadzwonimy po Samanthe? Dawno jej nie widzieliśmy
P- Miała dzisiaj się z kimś spotkać, ale można zapytać.
N- To ja zadzwonię.
……………
S- Tak słucham?
N- Hej Sam z tej strony Niall
S- Cześć Niall, stało się coś?
N- Nic tylko, pomyśleliśmy, że może chciałabyś pójść z nami
na gokardy? Dawno się nie widzieliśmy?
S- Wiesz co, bardzo chętnie, ale...poczekaj chwile….a
mogłabym kogoś wziąć?
N- Jasne, że tak. Im nas więcej tym weselej.
S- No dobra, to gdzie i o której?
N- Może przyjdziesz do nas za godzine?
S- Jasne, to do zobaczenia
Po rozmowie z Samantha, powiedziałem reszcie, że Sam przyjdzie,
ale z kimś.
Po upływie godziny usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chciałem
otworzyć, ale Paula powiedziała, że lepiej będzie jak ona to zrobi.
- Z PERSPEKTYWY SAM –
Podczas randki z Maxem zadzwonił do mnie Niall i spytał się
czy nie poszłabym nimi na gokardy. Bardzo bym chciała, ale byłam przecież z
Maxem. Chciaż czemu nie pójść razem z nimi.
S- Max nie chciał byś póść ze mną i moimi znajomymi na
gokardy?
M- Chciałem ten dzień spędzić z tobą, ale co tam. Niech
będzie
Max się zgodził tylko pozostał jeden problem – Harry.
Przecież jak on go zobaczy to krew marchewkowa – jak by to powiedział Louis –
go zaleje. Zadzwoniliśmy do drzwi, szczerze mówiąc trochę się bałam, ale nie
dawałam tego po sobie poznać. Otworzyła Paula:
P- Hej, już jesteście. Wejdźcie
Weszliśmy do salonu…
N- Sam!!!!!!!!!!!!!!!! Jak ja cię dawno nie
widziałem!!!!!!!!!!!
Doleciał do mnie i zaczął mnie ściskać. Przedstawiłam Maxa,
wszyscy zareagowali pozytywnie, może Harry im nic nie powiedział. Harry!!!
Właśnie!!! Gdzie o jest?
S- Ej, gdzie jest Harry?
L- Poszedł na chwile na górę, ale zaraz powinien zejść.
I w tym momencie usłyszeliśmy kroki po schodach, a mój
żołądek zaczął wywijać koziołki.
- Z PESPEKTYWY HARREGO –
Kiedy schodziłem po schodach usłyszałem głos Samanthy, co
znaczyło, że już jest i co spowodowało znaczną poprawe mojego humoru. Nareszcie
ją zobacze, ale kiedy już zszedłem na dół mój wspaniały humor prysł jak bańka
mydlana i osiągnął poziom poniżej zera.
S- Harry, cześć!! – podeszła do mnie, uścisnęła i dała buzi
w policzek – pamiętasz Maxa?
H- Jasne, że pamiętam jak bym mógł go zapomnieć. –
powiedziałem przez zaciśnięte zęby.- czyli to on z nami pojedzie?
S- Tak , Max to mój chłopak, chyba się nie gniewasz? Chłopaki
nie mają nic przeciwko.
Że co proszę?!!!!!!!!????? Max, ten dupek i debil jest jej
chłopakiem.?! Nie wierze, jak ona mogła się zgodzić zostań jejgo dziewczyną? I
dlaczego chłopaki tak normalnie go przyjęli, przecież tyle im o nim
opowiedziałem. Wiedzą jaki on jest. Ona nie może z nim być, to się źle skończy,
i będzie przez niego cierpieć, a ja mu tego nie daruje jak ją zrani.
N- To co idziemy?
Po ok. 30 minutach byliśmy na miejscu. Było nas parzyście
więc nikt nie był sam. Wszyscy podobierali się w pary. Sam była z tym palantem,
Paula z Niallem – powiem, że chyba coś się między nimi kroi, Liam z Zaynem, a
ja z Louisem. Szczerze mówiąc po tym czego się dowiedziałem nie miałem ochoty
na zabawe, ale jeśli ma się przy sobie takiego Louisa to nie można zrezygnować,
bo on na siłe będzie chciał cię rozbawić, a ponieważ jest moim przyjacielem wiedział
że jest coś nie tak.
H- Lou, jak ty mnie dobrze znasz. Tak chodzi o Maxa.
Pamiętasz jak opowiadałem wam o tym chłopaku przez którego pokłóciłem się z Sam?
L- Tak pamiętam, a co to ma wspólnego?
H- Bo tym chłopakiem był Max
L- Nie pierdziel!
H- Naprawde Lou, i ja wiem, że on ją skrzywdzi. Znam go i
wiem, że udaje tylko takiego miłego, a naprawde jest całkiem inny.
Lou- Wiesz co Harry gdyby ktoś inny mi to mówił nie
uwierzyłbym, ale ponieważ jesteś moim przyjacielem to ci w 100% wierze. Ale nie
możesz nic zrobić, co znowu pokłócisz się z Sam? To znowu może skończyć się tak
samo jak wcześniej.
H- Wiem i dlatego nie mam zamiaru mówić Sam co o tym
wszystkim myśle. Gdybym jej powiedział zapewne bym ją stracił, a nie chce jej
stracić po raz kolejny. Ale nie mam pojęcia co mam robić.
L- Harry, bądź przy niej. Jeśli będzie coś nie tak to wtedy
zareagujesz, a jak na razie bądź przyjacielem.
H- To będzie trudne, bo za każdym razem jak go widze mam
ochote mu przywalić w tą jego
powykrzywianą buźke.
Gadaliśmy tak przez całą naszą kolejke, po tym nadszedł czas
na zamiane partnera. O dziwo, przyszła do mnie Sam. Nie powiem, bo w środku
skakałem z radości. To był czas na to by pokazać Sam, że jestem jej
przyjacielem. Chociaż sam nie wiem dlaczego tak na nią reaguje, przecież jest
tylko moją przyjaciółką, a ja mam Taylor. Nie wiem co się ze mną dzieje.
Po jeździe z Samanthą postanowiłem pójść do jakiegoś sklepu
po coś do picia. Gdy byłem przy sklepie doszedł do mnie ten karaluch, którego
chciałbym zgnieść na miejscu.
M- Siema Haroldzie!!! Co u ciebie słychać? Dawno nie gadaliśmy
H- Spadaj Max, nie mam ochoty marnować mojego głosu na
rozmowe z toba.
M- No oczywiście, pan gwiazda musi uwarzać na swój głosik. Wiesz
co z ciebie taki piosenkarz jak ze słonia mrówka. Pedał z ciebie i tyle.
H- Zamknij się Max, co ty możesz wiedzieć.
M- Wiesz co, może się z dziwisz, ale wiem bardzo dużo i mam
ci coś ważnego do przekazania.
W tym momencie Max przysunął się do mnie i przybliżył swoją pięść do mojej twarzy
M- Masz się odpieprzyć od Samanthy, zrozumiano???!!! Ona
jest moja!!!!!!!
H- Bo co mi zrobisz? Ona nie jest twoją własnością a ja będę
robił to co chce.
M- Właśnie, że ona jest moja i radze ci zrobić to co ci
mówie, bo może to się źle dla ciebie skończyć.
H- Co grozisz mi?
M- Nie , ja tylko ostrzegam
Poszedł, a ja? Stałem wściekły, ze złości kopnąłem w
śmietnik. Postanowiłem wrócić do reszty i nie myśleć o tym co mi powiedział tan
palant.
L- Harry nareszcie jesteś, gdzieś ty był?
H- Byłem się napić,To co teraz robimy?
Li- Może pójdziemy do wesołego miasteczka? Jest zaraz za
rogiem?
Wszyscy się zgodzili więc poszliśmy a ja miałem okazje
powiedzieć o wszystkim Louisowi.
Kiedy byliśmy na miejscu pierwszą atrakcją było diabelski
młyn, a póżniej rollercoaster. Po tych dwóch atrakcjach Sam i Max zniknęli mi z
oczu, ale kiedy ich znalazłem myślałem, że wyjde z się siebie i stanę obok…
......................................................................................................................................................
Przepraszam, że ten rozdział jest do dupy, ale nie miałam weny. I zauważyłam również, że jest coraz mniej komentarzy co mnie bardziej przybiło. Prosze was dodajcie jakieś komentarze, jak będzie przynajmniej 4 to dodam nowy rozdział. I jeszcze raz przepraszam, a i jak myślicie co mógł zobaczyć Harry? Co się dalej wydarzy?
piątek, 4 stycznia 2013
Rozdział 15
ROZDZIAŁ TEN DEDYKUJE MOJEJ KOCHANEJ PAULINCE - DZIĘKUJE ŻE POMAGASZ MI TWORZYĆ I MASZ TAKĄ WYOBRAŻNIE
.....................................................................................................................................
.....................................................................................................................................
- Z PERSPEKTYWY SAM-
S- Co tak krzyczycie? Kłócicie się?
P- My się wcale nie kłócimy, my tylko wymieniamy poglądy co
do prezentu dla Nialla.
S- Jasne, a ja chodze z Bieberem.
H- Ale to prawda, Paula radzi kupić Niallerowi coś do
jedzenia, a ja proponuje coś trwalszego, bo jedzenia zapewne po kilku minutach
nie będzie, bo je zje, i jedzenie będzie na imprezie.
S- To dlaczego tak krzyczycie?
P- Nie wiesz, że ja zawsze podnosze głos jak chce przekonać
kogoś do swoich racij.
S- Dobra niech wam będzie, jedziemy?
P,H – No pewnie
Pojechaliśmy co centrum handlowego. Spędziliśmy w nim 3
godziny, ale opłaciło się –kupiliśmy super prezenty. Dla nas 3 godzinne
chodzenie po sklepach to normalka, ale dla Harrego to męczarnia. Pod koniec to
już ledwo chodził na nogach. Kiedy wróciliśmy do domów – ja z Paulą do swojego,
a Harry do swojego – była godzina 17. Impreza zaczynała się na 19 więc miałyśmy
mało czasu na przygotowanie się, ale nie ma rzeczy niemożliwych.
Zapakowałyśmy ładnie prezenty dla Nialla, umalowałyśmy się i
ubrałyśmy. Ja założyłam tą sukienke:
Paula miała to:
O godz. 18.30 postanowiłyśmy pojechać do chłopaków, ponieważ
impreza odbywała się u nich w domu. Zajęciem jubilata tym razem zajął się Liam.
Gdy weszłyśmy do domu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ilość alkoholu. Było
go mnóstwo… Ja rozumiem, że są to urodziny i impreza, ale helooo jest środa,
środek tygodnia. Przywitałyśmy się z chłopakami i czekaliśmy na jubilata.
Postanowiłam dzisiaj unikać trochę Harrego, po ostatnich urodzinach, ale nie
będzie to chyba trudne, ponieważ była tutaj Taylor, jego wielka pomyłka. UPS…
przepraszam jego dziewczyna. Równo o 19 zjawił się Liam z Niallem i zaczęła się
impreza.
- NASTĘPNEGO DNIA –
Wstałam dzisiaj bez problemu, co jest bardzo dziwne,
ponieważ 1) byłam wczoraj na imprezie i 2) wróciłam o 3 w nocy. Ale może
wstałam dzisiaj bez problemu, bo ide na randke z Maxam którą nie mogę się
doczekać. Ubrałam się, lekko umalowałam, wziełam torbę i zeszłam do kuchni
gdzie czekała na mnie Paula
. Byłam tak zszokowana, że mało co nie spadłam ze schodów.
S- A ty już wstałaś? Dobrze się czujesz? – podeszłam do niej
i położyłam rękę na czole
P- Sam przestań, czuje się bardzo dobrze.
S- To co ty robisz w środę, o godzinie 7 rano w kuchni!???
Ty zawsze wstajesz o 12, nawet kiedy idziesz do szkoły
P- Liam do mnie dzwonił żebym mu pomogła ogarnąć ich dom, bo
podobnież wygląda jak po przejściu tornada, a ty jakie masz plany na dziś?
S- Ja idę na uczenie, a póżniej na randkę z Maxem
P- To już dziś? Zapomniałam, więc życze udanej randki, bo
pewnie trochę zejdzie mi u chłopaków.
S- Dzięki, a jak będziesz u chłopaków to napisz mi jak się czują
i wyglądają. Ok.?
P- Jasne, a teraz nie żebym cię wyganiała, ale lepiej już
idź, bo się spóźnisz.
S- No tak, to ja lece, Pa
- W DOMU CHŁOPAKÓW, Z PERSPEKTYWY LIAMA –
Boże jaki tu syf. A jak na razie jestem tylko w kuchni.
OMG!!!! Salon wygląda jeszcze gorzej. NIE!!!!!!!!!!!! Ja sam tego nie sprzątne,
a przecież na tych pijaków nie ma co liczyć, bo tak: Niall to jubilat więc jego
nie wypada, Zayn wypił wczoraj najwięcej więc nie będzie z nim kontaktu do godz
14 jak się obudzi, Harry śpi razem z Grrrr panią maszkarą czyli Taylor, nie
wiem co on w niej widzi, a Louis? Właśnie Louis! Gdzie on jest? W pokoju,
salonie, na podłodze, w łazience go nie ma. Zadzwonie do niego. On zawsze nosi
przy sobie telefon.
L- Hallo?
Li- Louis, gdzie ty jesteś?
L- Liam?
Li- Nie święty mikołaj do jasnej cholery, pewnie że ja.
L- Nie krzycz tak
Li- Gdzie jesteś?
L- Mam ci szczerze odpowiedzieć?
Li- Nie kłamać, pewnie, że tak
L- To nie wiem
Li- Jak to nie wiesz? Louis nie żartuj tylko gadaj gdzie
jesteś.
L- Ale ja naprawde Liam nie wiem gdzie jestem, chociaż
czekaj… auuuu.
Li- Co się stało?
L- Patyk wbił mi się w oko
Li- Jaki patyk?
L- Dobra Liam ja chyba wiem gdzie jestem zaraz będę w domu.
Co z nienormalni ludzie!! I ja z nimi mieszkam? Nie!! Ja sam
nie dam rady z tym wszystkim, dzwonie po kogoś, tylko po kogo?
Sam jest na uczelni, Gemmawyjechała do swojego narzeczonego,
Daniele ma próbe…. Paula!!
Ona jest wolna, więc mi pomoże.
- Z PERSPEKTYWY LOUISA –
Śpie sobie w najlepsze, na mojej mięciutkiej pościeli a tu
telefon mi dzwoni - - Nie widze kto, bo
mam zamazane. Louis kochanie nie trzeba było tyle pić. - pomyślałem
L- Hallo?
Li- Louis, gdzie ty jesteś?
Ja tu spokojnie pytam się Hallo, a tu mi wrzeszczy do
telefon taki Liam. Zero taktu, zero zrozumienia dla osoby na kacu.
L- Liam?
Li- Nie święty mikołaj do jasnej cholery, pewnie że ja.
L- Nie krzycz tak
Li- Gdzie jesteś?
L- Mam ci szczerze odpowiedzieć?
Li- Nie kłamać, pewnie, że tak
L- To nie wiem
Li- Jak to nie wiesz? Louis nie żartuj tylko gadaj gdzie
jesteś.
L- Ale ja naprawde Liam nie wiem gdzie jestem, chociaż
czekaj… auuuu.
Li- Co się stało?
L- Patyk wbił mi się w oko
Li- Jaki patyk?
L- Dobra Liam ja chyba wiem gdzie jestem zaraz będę w domu.
Byłema , a raczej leżałem…. Nie no wstyd mi mówić. Rozumiecie
to? Ja, Louis Tomlinson boje się powiedzieć gdzie się obudziłem po imprezie No
dobra…skoro tak prosicie. W budzie dla psa u naszych sąsiadów. Co dziwne w tej
budzie było pełno gałęzi… Proszę się nie śmiać, bo to nie jest śmieszne, no dobra
może trochę jest
Ale jak ja się tam znalazłem nie mam paskowego i
marchewkowego pojęcia. Musze się tego dowiedzieć, a jak na razie to zasuwać do
domu, bo po 1) dostanie mi się od „ tatusia” a po 2) nie chce żeby mnie
sąsiedzi zobaczyli i po 3) musze zjeść kilka marchewek ma kaca, podobnież
bardzo dobrze na niego działają.
- Z PERSPEKTYWY SAMANTHY –
Zajęcia minęły bardzo szybko, przez cały dzień na uczelni
nie widział się z Maxem. On napisał mi tylko żebym na 18 była gotowa.
Zapomniałam, ze on dzisiaj kończy póżniej. Wróciłam autobusem do domu, ponieważ
Gemma wyjechała na 2 miesiące do swojego narzeczonego, a co za tym idzie
zabrała samochód, ciocia jest w pracy, a Paula u chłopaków i wróci dopiero
wieczorem. Mam nadzieje, że nie powie chłopakom o Maxie.
Wyszykowałam się na spotkanie i czekałam aż Max po mnie
przyjdzie.
Równo o 18 przyjechał po mnie Max i pojechaliśmy nad
jezioro. Gdy miałam wysiadać z auta Max zawiązał mi opaske na oczy.
S- Max co ty robisz? Po co to?
M- To ma być niespodzianka tak? Więc nie możesz nic widzieć,
nie martw się zaufaj mi.
S- No dobrze
Wysiedliliśmy i szłam z Maxem, który prowadził mnie za ręke
jakieś 5 minut.
M- Jesteśmy na miejscu, możesz zdjęć opaske.
Krajobraz zapierał
dech w piersiach. To miejsce było przepiękne, nigdy nie widziałam piękniejszego
miejsca. Było cudownie, tuż przy brzegu leżał koc a na nim mnóstwo smakołyków
itp.
M- I jak ci się podoba? Mam nadzieje, że niespodzianka się
udała.
S- Max tu jest przepięknie – i go bardzo mocno przytuliłam
M- Ciesze się, że ci się podoba, a teraz choć na koc.
Usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o
niczym, śmiać się i wygłupiać. W pewnym momencie nastała cisza, którą po chwili
przerwał Max.
M- Pamiętasz jak się przyjaźniliśmy?
S- Pewnie, że pamiętam
M- Chciałbym wrócić trochę do tamtych czasów. Sam muszę ci
coś powiedzieć.
Po twoim wyjeżdzie bardzo za toba tęskniłem i zdałem sobie
sprawę, że się w tobie zakochałem. I nadal czuje to samo, chciałbym cię spytać
czy zostałabyś moją dziewczyną?
Jejku kompletnie mnie zamurowało, nie wiedziałam co
odpowiedzieć, czułam coś do niego, ale czułam też coś do Harrego, pierwszy
obraz jaki mi się wyświetlił w głowie po zadaniu przez niego pytania to Harry,
ale następny to Harry całujący się z tą tlenioną blondyną więc…
S- Zgadzam się, ja też się w tobie zakochałam.
Po tych słowach Max przybliżył się do mnie i pocałowaliśmy
się. Dalsza część randki minęła bardzo przyjemnie, przytulanie się, całowanie i
wygłupy. Ok. godziny 20 pojechaliśmy do Maxa a
ok. godz, 22 Max odwiózł mnie do domu. Ale pomimo tego, że się zgodziłam
nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, ale co tam raz się żyje…
..............................................................................................................................................................
Hej!! Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie jak się potoczy dalej historia?
Jak spędziliście sylwestra? Udał się?
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
POZDRAWIAM....:)
Teraz na deser krótkie imaginy ( nie są mojego autorstwa, ale sądzę że warto się pośmiać)
1.
Wybrałaś się ze swoimi pięcioma przyjaciółmi na biwak do lasu .
Pech chciał , że tej nocy była burza .
Niestety , mieliście tylko 3 namioty , więc musieliście podzielić się po 2 osoby w jednym :
Lou i Hazza
Liam i Niall
Ty i Zayn .
Bałaś się burzy - Leżałaś odwrócona plecami do Zayn'a i trzęsłaś się ze strachu i zimna .
Nagle poczułaś na swojej talii czyjąś dłoń , która mocno cię do siebie przyciągała . Znalazłaś się tak blosko Zayn'a , że na plecach czułaś ciepło Jego ciała .
Przytulił Cię i szepnął :
- Spokojnie , nie bój się . Jestem tu z Tobą . Przytul się do mnie i spróbuj zasnąć - obudź mnie , jeśli nie będziesz mogła spać .
Tak też zrobiłaś . Obróciłaś się do Niego przodem , pocałował Cię w policzek i przytulił . Czułaś się bezpieczna .
6.
Jesteś z Hazzą w ZOO .
Podchodzicie do klatki z Lwami .
H: Kotki !
8.
Siedzisz na Twitterze .
Do pokoju wchodzi chory Liam i "przytulając" poduszkę do swojej piersi pyta :
-Skarbie , obejrzysz ze mną Toy Story ? Jestem taki samotny tam na dole ...
9.
Wchodzisz do salonu .
Na kanapie siedzi Lou i jedząc marchewkę , głaszcze Kevina i ogląda TV .
-Lou , mógłbyś zapiąć mi sukienkę ?
Stanęłaś przed Nim tyłem i odgarnęłaś włosy .
-Nie .
-Czemu ?
-Bo nie .
-Ale ...
-[T.I.] , gdzie idziesz ?
-Yyy ... Nigdzie .
-Mhm ...
-Pójdziesz ze mną na spacer Loui ?
-Czemu nie ...
-To zapnij mi tę cholerną sukienkę !
Teraz na deser krótkie imaginy ( nie są mojego autorstwa, ale sądzę że warto się pośmiać)
1.
Wybrałaś się ze swoimi pięcioma przyjaciółmi na biwak do lasu .
Pech chciał , że tej nocy była burza .
Niestety , mieliście tylko 3 namioty , więc musieliście podzielić się po 2 osoby w jednym :
Lou i Hazza
Liam i Niall
Ty i Zayn .
Bałaś się burzy - Leżałaś odwrócona plecami do Zayn'a i trzęsłaś się ze strachu i zimna .
Nagle poczułaś na swojej talii czyjąś dłoń , która mocno cię do siebie przyciągała . Znalazłaś się tak blosko Zayn'a , że na plecach czułaś ciepło Jego ciała .
Przytulił Cię i szepnął :
- Spokojnie , nie bój się . Jestem tu z Tobą . Przytul się do mnie i spróbuj zasnąć - obudź mnie , jeśli nie będziesz mogła spać .
Tak też zrobiłaś . Obróciłaś się do Niego przodem , pocałował Cię w policzek i przytulił . Czułaś się bezpieczna .
6.
Jesteś z Hazzą w ZOO .
Podchodzicie do klatki z Lwami .
H: Kotki !
8.
Siedzisz na Twitterze .
Do pokoju wchodzi chory Liam i "przytulając" poduszkę do swojej piersi pyta :
-Skarbie , obejrzysz ze mną Toy Story ? Jestem taki samotny tam na dole ...
9.
Wchodzisz do salonu .
Na kanapie siedzi Lou i jedząc marchewkę , głaszcze Kevina i ogląda TV .
-Lou , mógłbyś zapiąć mi sukienkę ?
Stanęłaś przed Nim tyłem i odgarnęłaś włosy .
-Nie .
-Czemu ?
-Bo nie .
-Ale ...
-[T.I.] , gdzie idziesz ?
-Yyy ... Nigdzie .
-Mhm ...
-Pójdziesz ze mną na spacer Loui ?
-Czemu nie ...
-To zapnij mi tę cholerną sukienkę !
Subskrybuj:
Posty (Atom)