piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 18 :(

Tydzień póżniej....

Minął tydzień, dokładnie tydzień odkąt nie widziałam się z moimi przyjaciółmi. Czy tęsknie? Oczywiście, że tak. Najbardziej chyba za Harrym, pomimo tego, że tak mnie zranił - był i jest nadal moim najlepszym przyjacielem. Pomimo tego, że tak tęsknie nie mogłabym do niego zadzwonić. Jestem na niego wściekła za to co mi powiedział. Ludzie mają racje, że słowa mogą zranić bardziej niż czyny. Od tygodnia mój rozkład dnia wygląda tak samo, czyli: uczelnia, obiad, spotkanie z Maxem, troche nauki i spać. Genialny rozkład dnia, wiem. Dzisiaj jest sobota, godzina 16, a ja nie mam co robić. Siedze właśnie na łóżku. Nie mogę się spotkać z Maxem, bo jest chory. Chociaż... Czemu by nie pojechać do niego i nie zrobić mu niespodzianki. Jako mój chłopak powiniem się ucieszyć, że ma tak opiekuńczą dziewczyne. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Umalowałam się, ubrałam, wzięłam kluczyki do auta i pojechałam.
Kiedy podjechałam pod dom, postanowiłam, że zapukam. Kiedy chciałam to zrobić zauważyłam, że drzwi są niedomknięte. Postanowiłam wejść do środka. Kiedy weszłam usłyszłam z góry jakieś śmiechy. Pomyślałam, że może koledzy do niego przyszli. Myliłam się... Kiedy wchodziłam po schodach śmiechy ucichły i nastąpiła cisza. Doszłam do drzwi Maxa, otworzyłam je, a to co tam zobaczyłam nigdy nie wyjdzie mi z głowy. Max całował się, nie nawet nie całował się on dobierał się do dziewczyny, która leżała na jego łóżku i nie protestowała. Moje oczy momentalnie się zaszkliły powiedziałam tylko: Ty dupku!!!!!!!!!!!!! Jak mogłeś, a ja co ufałam. Nienawidze cię!!!!!!!!!!!!!! i wybiegłam. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Dojechałam do miejsce, które pokazał mi Harry, mówił, że przychodzi tu w smutnych i złych momentach mojego życia. Nawet nie wiem dlaczego tam pojechałam. Moje ręce tak jakby same kierowały kierownicą w to miejsce. Miał racje, to miejsce jest magiczne. Żadnych ludzi, zero pytań w stylu może pomóc. Nie! Tego potrzebowałam, chociaż czułam, że jeszcze czegoś mi brakuje.
Usiadłam pod drzewem, podkuliłam nogi pod siebie i rozpłakałam się na dobre. Myślałam nad wszystkim co do tej pory mnie spotkało. Teraz dopiero zobaczyłam, że to co mówił Harry to prawda. Dlaczego mu nie wierzyłam?! Idiotka!!!! Siedziałam tak myśląc i płacząc już chyba z godzine. Postanowiłam wrócić do domu i tam dokończyć moje rozmyślania i wylewanie łez. Poszłam do auta, chciałam zapalić a on nic. Zbrakło benzyny, jakby tego było mało zaczął padać deszcz!! No pięknie!!!!!!!! Cała zapłakana, rozmazana od płaczu, mokra od deszczu nie wiem co zrobić. Postanowiłam do kogoś zadzwonić po pomoc. Zadzwoniłam do Nialla. Cholera!!!!!!!!!! Nie odpiera!!!!!! Po co mu ten pochrzaniony telefon!!!!!!!!!?  Pik Pik!!!!!!!!! No pieknie!!!!! Jeszcze bateria mi pada, gorzej być nie może. Dobra ostatnia szansa, ostatni numer, ostatni raz. Nawet nie wiem kiedy i jak wykręciłam numer do Harrego. Odbierz błagam, odbierz. Jest!!! Odebrał.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu.
Już miałam mu powiedzieć gdzie jestem kiedy..... cisza. Ta cholerna bateria się wyładowała. No po prostu cudownie!!! I jak on mnie teraz znajdzie? Tylko on mi został, teraz to mi tylko cud pomoże. Wróciłam pod moje drzewo i znów zaczęłam płakać. Dlaczego mnie to spotyka??????!!!!!!!!!

- Z PERSPEKTYWY HARREGO -

Siedziałem sobie przebrany już w piżame w moim pokoju, przeglądając tweetera i odpisując fanom, kiedy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem.
H- Tak słucham?
S- Harry ja wiem, że ty mnie nienawidzisz, ale błagam cię pomóż mi!!!!!!!!!!!! Tylko ty mi zostałeś - mówiłam do telefonu cała zapłakana, nie wiem czy cokolwiek zrozumiał
H- Sam? Ty płaczesz? Co się stało? Albo nie gdzie jesteś, bo napewno nie w domu. -  Samantha? Całkowicie byłem zaskoczony tym, że dzwoni. Kiedy usłyszałem, że płacze wiedziałem, że coś musiało się stać, a ja zawsze nienawidziłem kiedy ona płakała. Chciałem się dowiedzieć, gdzie jest, ale połączenie zostało nagle przerwane. Wtedy wiedziałem, że coś musiało się stać. Próbowałem domyślić się gdzie może być. Napewno nie była w domu, bo słyszałem deszcz. Myślałem, myślałem aż w końcu: WIEM!!!!!!! Zerwałem się z łóżka i nie ważne że miałem na sobie piżame, wziąłem bluzę, kluczyki i wybiegłem z domu.
Samantha mogłabyć tylko w jednym miejscu...
Kiedy byłem na miejscu, a droga zajęła mi jakieś 15 minut, bo było to poza miastem zobaczyłem samochód Sam. Eureka!!!!!!!!! Wysiadłem jak najszybciej z samochodu i pobiegłem do mojego ulubionego miejsca, które jej pokazałem. Teraz już chyba naszego. Zacząłem się rozglądać i... jest!!!!!!!!!! Zauważyłem ją, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ale kiedy zobaczyłem w jakim jest stanie natychmiast zszedł mi z twarzy. Siedziała skulona pod drzewem i płakała.
H- Sam? Znalałem cię. Już jestem. Co się stało? - i ją przytuliłem, a ona rozpłakała się jeszcze bardziej.
Próbowała coś powiedzieć, ale ja jej przerwałem : Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. -  i przytuliłem ją jeszcze mocniej na co ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Znałem ją i wiedziałęm, że teraz nie jest dobry moment na opowiadanie co stało. Teraz najważniejsze jest to żeby wiedziała, że z nią jestem i ma moje wsparcie. Kiedy już przestałą płakać powiedziałem: Choć, pojedziesz ze mną, bo nie zostawię cię teraz samej , a po samochód wrócimy jutro- dałem jej swoją bluzę i usłyszałem jak mówi: dziękuje, że jesteś i znów się we mnie wtula. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotną. Przez całą drogę Sam była nieobecna i znów trochę się popłakała, kiedy dojechaliśmy zauważyłem, że śpi. Postanowiłem jej nie budzić. Odpiąłem jej pas, lekko otworzyłem drzwi z jej strony. Delikatnie wyjąłem ją z samochodu, wziąłem na ręce, żeby jej nie obudzić i wniosłem do domu. Kiedy przechodziłem przez salon czułem wzrok chłopaków na sobie, a no tak zapomniałem im powiedzieć, że wychodze. Ups... Zaniosłęm ją do swojego pokoju, bo był najbliżej i zszedłem na dół, do salonu. Musiałem przygotować się na przesłuchanie...

- Z PERSPEKTYWY SAM -

Siedziałam tak pod drzewem i płakałam kiedy nagle poczułam jak ktoś mnie przytula i usłyszałam ten głos, którego mi brakowało. Chciałam już spytać jak mnie znalazł, ale on mi przerwał i powiedział: Ciii, nie musisz teraz nic mówić, opowiesz mi póżniej, a teraz uspokój się i pamiętaj, że cały czas z tobą jestem. - strasznie się cieszyłam, że jest przy mnie, czułam sie przy nim bezpieczna. On mnie rozumiał nawet lepiej niż Paula. Ciesze sie, że nie pytał co się stało i nie domagał sie, żebym mu powiedziała. Tego potrzebowałam, bliskości mojego przyjaciela i ciszy. Powiedział, że pojedziemy do niego, bo nie chce mnie zostawić samej. Cieszę się, że to zaproponował, bo nie chciałam być teraz sama, zdołałam tylko powiedzieć: Dziękuje, ze jesteś.
Kiedy jechaliśmy do domu, myślałam po raz kolejny o tym co mnie spotkało, o Maxie i o Harrym. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

...............................................................................................................................................
Witam was serdecznie!!!!!!!!!!!!!! Oto jest nowy rozdział. Co sądzicie? Mnie osobiście bardzo sie podoba, chciałabym żeby spotkało mnie to co Sam. No może nie zdrada chłopaka, ale to co Harry dla niej zrobił. I przepraszam, że znowu tak długo ale SZKOŁA.
A wy co sądzicie? Podoba się?

5 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

6 komentarzy: