środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 34

Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo miło, zwyczajnie. Miał być taki jak każdy, tylko, że ja miałam takie dziwne uczucie, że coś się w nim wydarzy. Wiecie jak to jest mieć takie dziwne uczucie? Czujecie wtedy strach, niepokój, pomimo tego, że wszystko jest w porządku? Ja mam tak właśnie dzisiaj. Wstałam rano i zaczęłam szykować się na moją wycieczkę z Paulą. Jest weekend więc postanowiłyśmy pojechać za miasto
na działkę jej rodziców. Jeżdziłyśmy tam czasami w wakacje, domek z altanką w lesie, a niedaleko niego jest jeziorko. Dzisiaj słońce świeciło i było w miarę ciepło. Ubrałam się, spakowałam trochę ubrań, kosmetyków i zeszłam na dół. Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu. Włożyłam torbę do bagażnika i pojechałam po Paulę. Skąd mam samochód? Tatuś mi pożyczył :D Po ok 10 minutach pojawiła się Paula i ruszyłyśmy w drogę. W drodze słuchałyśmy muzyki, śmiałyśmy się, śpiewałyśmy i powiem szczerze to to jest pierwszy dzień od kiedy nie myślę o One Direction. Może jest jednak nadzieja, że o nich zapomnę?  Po półtorej godzinie drogi byłyśmy na miejscu. Nie powiem, to miejsce nadal było piękne, domek był taki sam jaki zapamiętałam go ostatnio, okolica spokojna, ptaki śpiewały, dało się odrzuć wiosenny wiatr, który sprawiał, że moje włosy powiewały. Wzięłyśmy nasze rzeczy z samochodu i weszłyśmy do domku. Jak zawsze pierwsze co zrobiłyśmy to zajęcie naszych starych pokoi. Dobrze słyszycie. Odkąd pamiętam  każda z nas miała w tym domku swój własny pokój. Urządzony tak jak chce, co roku zmieniamy wystrój tych pokoi, żeby wprowadzać do nich świeżość. Zaczęłam się rozpakowywać, ale skończenie tego nie było mi dane, bo Paula wpadła do mojego pokoju, pociągnęła mnie za sobą w wyniku czego obie runęłyśmy na łóżko. Zaczęłyśmy śmiać się jak szalone, a to był tylko początek naszej głupawki.

- LOUIS -

Od kilku dni wszystko jest o dziwo w normie. Harry zachowuje się jak dawniej, śmieje się, wygłupia, świruje i co najważniejsze podrywa laski. Mój strach o niego zmalał do zera. Nie mam się o co bać, pozatym Harry jest duży. Ma swój rozum i na pewno nie zrobiłby nic głupiego.  Wczoraj był ostatni koncert naszej trasy koncertowej. Każdy z nas na koniec musiał powiedzieć coś od siebie i osobiście pożegnać się z fanami. Ostatni był Harry, Mówi tam jakby to był jego ostatni koncert w życiu, i w ogóle jakby wszystko dla niego się kończyło. Moje serce zaczęło szybciej bić jak słuchałem tego co mówi, zacząłem znów się o niego bać. Jest moim przyjacielem, bratem - mam uzasadnione powody. Miałem z nim po koncercie porozmawiać, ale kiedy widziałem jak wskakuje na plecy Niallowi i zaczyna się wygłupiać z Zaynem, pomyślałem sobie, że znów mu nie ufam. Znów się pomyliłem i niepotrzebnie się boje. Naszym starym zwyczajem, po ostatnim koncercie poszliśmy do klubu. Nie minęło 30 minut jak Harry podszedł do naszego stolika razem z jakaś rudą laską i oświadczył, że wychodzi. My oczywiście zaczęliśmy gwizdać i mu docinać, ale cieszyliśmy się, że nasz Harry wrócił i zapomniał o Sam.

- HARRY -

Skąd taka nagła zmiana? Muszę nacieszyć się przyjaciółmi i życiem, jak mam z nim skończyć. Moje życie straciło sens, wiem, że sprawię tym ból mojej rodzinie i przyjaciołom, ale oni nie wiedzą, że tym samym ja
ulże sobie. Nie będę czuł tego cholernego poczucia winy i bólu w sercu. Myślicie pewnie, że zapomniałem o Sam, otóż nie. Codziennie o niej myślę i nie mogę zapomnieć. To wszystko zżera mnie od środka. Dłużej nie potrafię z tym żyć. Dzisiejszy dzień, a raczej noc jest moją ostatnią. Pożegnałem się z fanami, mam nadzieję, że żaden z chłopaków niczego nie wyczuł. Poszliśmy z chłopakami do klubu jak zwykle, ja żeby pokazać, że wszystko jest w porządku i odwrócić ich uwagę od swojej osoby, poderwałem jakąś laskę i takim oto sposobem pozbyłem się podejrzeń o cokolwiek. Wyszliśmy z dziewczyną z klubu, zapłaciłem jej za swoją robotę. Trzeba przyznać, że aktorką to ona jest dobrą. Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę domu, zatrzymując się po drodze w sklepie, żeby kupić rzeczy potrzebne mi na dzisiejszą noc. Weszłem do domu, zdjąłem buty i otworzyłem pierwszą butelkę tequili. Poszedłem na górę, wziąłem kartkę papieru i długopis i zacząłem pisać to co leżało mi na sercu od bardzo bardzo dawna. Kiedy skończyłem pisać, skończyła mi się również butelka, poszedłem chwiejnym juz krokiem po drugą i tabletki. Ostatnią rzeczą jaką zrobiłem było wykręcenie numeru do Sam, ale ta durna baba po drugiej stronie powiedziała mi, że telefon jest poza zasięgiem. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że robię dobrze. Wziąłem garść tabletek do ust, i po chwili popiłem je trzymaną w dłoni whisky.

- SAM -

- Sam proszę cię, pośpiesz się, bo się spóżnimy.
- Już idę
Kurcze gdzie ona jest, szukam mojej komórki już od dobrych 10 minut i nie mogę jej znaleźć. Jest godzina 24,a  my idziemy popatrzeć na fajerwerki, które będą puszczać sąsiedzi. Dzisiaj ich syn ma urodziny i nas zaprosili, a my skorzystałyśmy. Kurcze, gdzie ona jest!!!!!!!! Jest jeszcze jedno miejsce gdzie może być, ale przecież nie mogłam jej tam włożyć. Najwyższa półka, weszłam na parapet, który był śliski, a ja byłam w skarpetkach. Poślizgnęłam się, w skutek czego upadłam z hukiem na ziemię, a wazon który stał na półce spadł i stukł się, prosto w mojej ręce. Miałam całą zakrwawioną rękę, a jakby tego było mało to wstając, bransoletką, którą dostałam od Harrego zahaczyłam o wystający haczyk w biurku, bransoletka rozpadła się w drobne elementy. Wszystkie zawieszki rozsypały się po podłodze. Nie wiem dlaczego, ale kiedy to się stało, poczułam wielki ból w okolicy serca. Złapałam się za to miejsce, jednak ból nie ustępował. Miałam gdzieś moją rękę, jedyna pamiątka po Harrym jaką miałam, zniknęła, rozstrzaskała się. Wiem, że powinnam ją zdjąć i schować, ale nie mogłam tego zrobić. Ona przypominała mi o dobrych momentach w moim życiu, o Harrym, a teraz jej nie ma. Czułam jakby część mojego serca zmarła, zanikła. Dlaczego się tak czułam? Przecież to tylko bransoletka. A może...

....................................................................................................................................
Hejooooooooooooo! Napisałam kolejny rozdział, bo nie mogłam się powstrzymać. Nie wyszedł mi zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że najważniejsze elementy historii są. Jak wam się podoba? Utrzymałam dramatyczny klimat? Udało się? Jak myślicie co się stało jak bransoletka się rozpadła i dlaczego Sam tak zareagowała?
BŁAGAM WAS, KOMENTUJCIE. DLA WAS TO KILKA SEKUND A DLA MNIE BARDZO WIELE. NAWET NIE WIECIE JAK KOMENTARZE POTRAFIĄ ZMOTYWOWAĆ. PROSZĘ KOMENTUJCIE , ZALEŻY MI NA WASZYCH OPINIACH.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

6 komentarzy:

  1. A masz juz może kolejny rozdział napisany? ;>
    Boże dziewczyno normalnie teraz przez najbliższe kilka chwil nie będę mogła myśleć o niczym innym jak o tym co będzie z Harrym i czy Sam wreszcie odpuści chłopakom...
    Czekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez ciebie płacze;c
    Nie on nie może umrzeć!
    Proszę nie rób tego!!!
    Dawaj szybko next bo nie będę mogła normalnie funkcjonować:(
    SUPER~!
    iamabigtrouble.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niro błagam proszę nieeeeeeeeeee nie usmierca Harrego!!??? Błagam cię!!
    Nie masz może w zapasie nasjednego rozdziału? Bo ten ci wyszedł... Boski! Czekam z wielką niecierpliwością.
    *Ewik

    OdpowiedzUsuń
  4. On nie może umrzeć ! Oni się kochają ! To dlatego ja zabolało ! Ona się załamie a może nawet gorzej ZABIJE SIĘ ! Tak nie może być! Dawaj szybko naxt'a!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno boze ja teraz to chyba nie wytrzymam. Jak mozna konczyc w takim momencie ? Prosze dodaj szybko kolejny bo niewytrzymam ona musi zdazyc nie wiem zadzwonic do niego albo niech chlopcy go szybko znajda proszeeee dodaj kolejny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG, BŁAGAM DODAJ NOWY ROZDZIAŁ BO NIE WYTRZYMAM! ŚWIETNIE PISZESZ.
    OBY HARREMU NIC SIĘ NIE STAŁO :C

    OdpowiedzUsuń