niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 37

- LOUIS -

Weszliśmy do sali w której leżał Harry, pierwsze co zauważyłem to bezwładne ciało Harrego leżące na łóżku. Do jego ciała było poprzyczepianych pełno kabli, kabelków. Każdy z nich prowadził do monitora, który wisiał nad łóżkiem. Pokazane na nim było bicie serca i ciśnienie. Linia, która pokazywała bicie serca, raz była niższa, a raz niższa. Nigdy na szczęście nie była prosta. W sali panowała cisza, nie licząc naszych słyszalnych oddechów i pikania aparatury. Wszyscy stanęliśmy obok Harrego i przyglądaliśmy się. Był cały blady, i pod żadnym względem nie przypominał naszego zwariowanego Harrego. Na jego twarzy był
widoczny spokój, w porównaniu z nami. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, kiedy usłyszeliśmy szyiś płacz. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy jak z oczu Danielle płynął łzy. Liam podszedł do niej, przytulił ja i ledwo dosłyszalnie powiedział nam, że wyjdzie z nią na korytarz. Spojrzałem na Eleanor, która lekko się do mnie uśmiechnęła dając mi znak, że wszystko w porządku. Podeszłą do krzesła obok łóżka i usiadła na nim, łapiąc przy tym dłoń Harrego. Zrobiłem to samo, z drugiej strony. Jego dłoń była nadzwyczaj chłodna, myślałem, że już dość wypłakałem, ale widok mojego przyjaciela w takim stanie zmusił resztki moich łez do wypłynięcia na wierzch. Oczy miałem zaszklone, za wszelką cenę nie chciałem, żeby wypłynęły na zewnątrz. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, odwróciłem się i
ujrzałem Zayna, który tak samo jak ja miał zaszklone oczy.
- Wszystko będzie dobrze, niedługo znów będzie tym samym zwariowanym nastolatkiem i znów będzie z nami. - kiedy wypowiedział te słowa nie mogłem juz powstrzymać łez.
Siedzieliśmy wszyscy przy Harrym jeszcze jakąś godzinę kiedy lekarz, poprosił nas żebyśmy poszli do domu. Niechętnie to zrobiliśmy, chciałem zostać przy moim przyjacielu, moim bracie, ale lekarz powiedział, że Harry jest pod dobrą opieką i na pewno nic mu się nie stanie, jak coś będzie się dziać to natychmiast do nas zadzwoni. Zmęczeni, wykończeni, ale z nową nadzieją wróciliśmy do domu. Teraz czeka nas jedno z najgorszych. Powiadomienie o tym rodziny Harrego czyli Annie, Gemmy i Robina. To będzie bardzo ciężkie.

- SAM -

Moje oczy biegły od słowa do słowa, od zdania do zdania. Jedno pytanie błądziło mi przez cały czas po mojej głowie: Dlaczego? Jak? Jak to możliwe?
Przeczytałam cały artykuł i wybiegłam z kiosku, chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie zwracałam uwagi na Paulę, teraz liczy się tylko Harry. Wbiegłam do domu z prędkością światła. Powiem szczerze, że jestem w szoku. Całą drogę pokonałam w 30 minut. Autobusem byłoby zdecydowanie dłużej, rodziców nie było z domu więc nie byłam narażona na niepotrzebne w tej chwili pytanie. Wpadłam do swojego pokoju i  od razu zaczęłam poszukiwania mojej walizki. Znalazłam. Pakowałam się najszybciej jak mogłam. Musiałam jeszcze zobaczyć jak najszybciej mogę dostać się do Londynu. Odpaliłam komputer i weszłam w internet w poszukiwaniu najbliższego lotu. Jest! Samolot odlatuje za 20 minut. Pytanie tylko czy zdąże. Oczywiście, że tak. Jestem zdeterminowana jak nigdy. Zapięłam walizkę i poszłam do kuchni. Znalazłam jakąś kartkę i jak
najkrócej się dało streściłam im powód mojego natychmiastowego wyjazdu. Złapałam klucze od domu i wybiegłam. Taksówka, którą zdążyłam zamówić już stała pod domem.  Zamknęłam drzwi i wsiadłam do auta. W drodze na lotnisko postanowiłam zadzwonić do któregoś z chłopaków. Najbliżej byłam z Niallem więc to na niego wypadło. Dzwoniłam chyba z 10 raz i nic, abonent poza zasięgiem. Kurde!!!!!!! Nic, będę jeszcze próbować. 5 minut do odlotu, udało mi się jestem na lotnisku. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebym poleciała uratować moją miłość i szczęście.
Po kilku godzinach byłam na lotnisku w Londynie. Usiadłam na krzesłach i postanowiłam znów zadzwonić do Nialla. Odebrał. Słyszałam po jego głosie, że musiał płakać. Umówiłam się z nim, że przyjedzie po mnie na lotnisko. Bałam się spotkania z nim. Bardzo. Po tym co oni mi zrobili, co ja im zrobiłam, ale teraz liczy się tylko Harry. Siedziałam na krzesłach, z trudem uspokajając niepokój panujący w moim wnętrzu. To dlatego czułam ból, niepokój i strach. To dlatego moja bransoletka się rozsypała. Tak samo jak bym straciłam Harrego.
- Sam! - usłyszałam swoje imię , odwróciłam się i ujrzałam mojego blondaska. Wstałam i zaczęłam biec w jego stronę, po chwili byłam w jego silnych ramionach. Tak za nim tęskniłam. Ale zmienił się. Nie był już tym samym Niallem, pełnym radosnego nastawienia. Był blady, oczy miał zaczerwienione, a zmęczenie było widoczne na jego twarzy. Wsiedliśmy do samochodu i skierowaliśmy się do szpitala. Niall powiedział, że teraz nikogo tam nie ma, nie licząc Louisa, który siedzi przy Harrym od samego rana.  Weszliśmy na teraz szpitala, a ja poczułam ucisk w żołądku. Bałam się, bałam się go zobaczyć, tego w jakim jest stanie. Szłam zajęta myślami, kiedy nie zauważyłam jak się zatrzymaliśmy. Pokój 269. Spojrzałam na Nialla, a ten kiwnął głową dając mi znak żebym weszła. Przełknęłam wielką gulę, jaka powstała w moim gardle, wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę do sali. Drzwi zaczynały się uchylać, a moje nogi zaczynały robić się wiotkie, a moja pewność siebie gdzieś odleciała. Weszłam głębiej i ....

.......................................................................................................................................................
Witam! Zgodnie z obietnicą dodaje dzisiaj kolejny rozdział. Jak dzisiaj tez będzie minimum 6 komentarzy to następny również dodam jutro. Więc opłaca się komentować. A rozdział na bloga z Harrym i Zaynem również pojawi się jutro. Zapraszam i zachęcam do komentowania :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

6 komentarzy:

  1. Super rozdział. Mam nadzieję, że z Harrym wszystko będzie dobrze. Czekam na następny c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa superowy!!! Wiedziałam że do niego poleci ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3 On sie musi wkrutce obudzic no nawet Sam do niego przyjechala :) Czekam na kolejny juz nie moge doczekac sie jutra

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jest super . szkoda że taki krótki , :/ następny dodaj troszkę dłuższy plisssss !!!!!!!
    nie mam więcej uwag . zarąbiście piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny! Mam nadzieję że Harremu nic nie będzie !

    OdpowiedzUsuń
  6. On ma przeżyć!

    OdpowiedzUsuń