W kuchni stał(?) – jeżeli można tak powiedzieć – Harry i
całował się bardzo namiętnie z jakąś blondynką. Szczerze mówiąc zrobiło mi się
niedobrze z powodu nadmiaru tej słodkości, ale i zakuło mnie w okolicy serca. Nie
chciałam się do tego przyznać, ale chyba zaczynam czuć coś do Harrego. Ale
powracając do tego co zobaczyłam. Wolałam wrócić do Nialla niż wejść do tej
kuchni, dziwnie bym się czuła.
Wróciłam do Nialla, ale nadal zastanawiałam się kim jest ta
blondynka.
N- Wróciłaś już? A gdzie masz picie?
Całkowicie o nim zapomniałam..
S- A wiesz, napiłam się już w kuchni, ale jak ty coś chcesz
to mogę jeszcze zejść
N- Nie dzięki. Sam coś się stało?
S- Nie dlaczego?
N- Bo jesteś inna niż przed pójściem do kuchni.
S- Wydaje ci się Niall.
N- Ja tam swoje wiem, ale pamiętaj, że na mnie możesz zawsze
liczyć.
S- Będę pamiętać, dzięki
N- Chcesz jeszcze troche poćwiczyć czy na dzisiaj kończymy.
S- Wiesz co bardzo chętnie bym jeszcze została, ale jutro
pierwszy dzień szkoły i wole się trochę przygotować, a jest już 19.
N- No dobra, to choć odprowadze cię.
S- Nie Niall nie trzeba
N- Trzeba, ja chce więc ty nie masz nic do gadania
S- No dobra to choć już
Zeszliśmy z Nialem na dół, a w salonie siedział Harry z tą
swoją blondyną, niestety zobaczył nas.
H- Sam, a ty już idziesz?
Niall musiał mu powiedzieć, że dzisiaj u nich będę.
S- Tak, jest już póżno, a ja jutro mam szkołe.
H- Szkoda, ale nic wpadnij jutro po szkole to powiesz jak
poszło.
N- Właśnie to bardzo dobry pomysł.
S- Dobra wpadne jutro
H- Ale poczekaj jeszcze chwile, chciałbym ci kogoś
przedstawić.
Staliśmy w holu, a z salonu nagle wyszła ta tleniona
blondyna, nie wiem dlaczego, ale strasznie jej nie lubie, działą mi na nerwy
chociaż jej nie znam. No, ale cóż trzeba udawać miłą…
H- Sam poznaj Taylor, Taylor poznaj Sam moją przyjaciółkę z
dzieciństwa.
Wyciągnęłam rękę w jej strone, a ona gdyby wrok mógł
zabijać, leżałabym już martwa. Chyba się nie polubimy. Uścisnęłyśmy sobie
dłonie i ja z Niallem wyszliśmy z domu.
N- I co o niej sądzisz?
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, czy powiedzieć szczerze,
że nie polubiłam jej czy go okłamać i powiedzieć, że jest całkiem fajna.
Postawiłam na szczerość.
S- Nie za bardzo ją polubiłam, a ona chyba mnie też nie.
N- Nie jesteś jedyną osobą, która jej nie lubi, wszyscy jej
nie znosimy. Rozbija naszą przyjaźń i wszyscy sądzimy, że Harry zmienił się
przy niej.
S- Czyli to jest jego dziewczyna?
N- Niestety tak
S- A od kiedy?
N- Niech pomyśle, chyba są już ze sobą tak 2 tygodnie. Ale
ona jest okropna, zwłaszcza jak przyjdzie do nas, nic jej nie pasuje, a Harry
lata przy niej jakby była ze szkła i miała 2 latka. Dlatego tak rzadko ją do nas przyprowadza.
O! Już jesteśmy.
S- Faktycznie, w miłym towarzystwie czas szybkom mija.
Dziękuje Niall za lekcje.
N- Nie ma sprawy, dla mnie to przyjemność.
S- Dziękuje i dobranoc.
N- Dobranoc i powodzenia w szkole.
Przytuliłam Nialla i poszłam do domu. Nikogo nie było więc
poszłam do siebie, umyłam się i troche myślałam nad Harry i dzisiejszym dniem
aż w końcu zasnęłam.
- NASTĘPNY DZIEŃ –
Miałam nadzieje, że trochę sobie pośpie, ale jak to mówią „
nadzieja matką głupich „. Do mojego pokoju wparowała Gemma i zaczęła skakać po
łóżku jak 5 letnie dziecko.
G- Wstawaj kochanieńka, dzisiaj idziesz do szkoły. I nie ma
żadnego „ ale” WSTAWAJ!!
I zrzuciła mnie z łóżka.
S- Już wstaje!! Musisz być taka drastyczna?
G- Tak! Inaczej byś nie wstała, wiem to, bo taki sam jest
Harry. A teraz marsz do łazienki, umyć się i ubrać. Póżniej zejdz do kuchni na
śniadanie i zawioze cię do szkoły, bo akurat jade w tamtą strone.
S- Już ide!!
Wszysko było by dobrze gdyby
nie to, że nie wiedziałam co założyć. Przekopałąm całą moją szafę aż w
końcu znalazłam strój, który pasuje na rozpoczęcie roku:
Zjadłyśmy z Gemmą śniadanie i pojechałyśmy do szkoły.
Czułam się trochę dziwnie, bo nie znałam tam nikogo. Miałam
jednak nadzieje, że szybko kogoś poznam. Rozpoczęcie trwało 2 godziny, najpierw
godzine na Sali gimnastycznej, a póżniej w Sali z wychowawcą. Wyszłam ze szkoły
zadzwoniłam do Gemmy, bo miałam do niej zadzwonić jak się skończy.
Zadzwoniłam i poszłam usiąść na murku żeby zaczekać. Nagle
podszedł do mnie pewien chłopak. Nie powiem, bo był całkiem przystojny i
wydawało mi się, że skądś go znam.
Ch – Samantha?
S- Tak
Ch- Nie poznajesz mnie?
S- Nie bardzo, ale może jak powiesz jak się nazywasz to
sobie przypomne.
Ch- To ja Max
S- Max?! Boże jak mogłam cię nie poznać! Co ty tu robisz?
M- Chciałem zapytać cię oto samo. Będę tu studiować, a ty?
S- Ja też
M- No tak, mogłem pomyśleć. Pamiętam, że zawsze chciałaś tu studiować.
I w tym momencie przyjechała Gemma.
M- Może masz dzisiaj czas? Pogadalibyśmy troche.
S- Bardzo chętnie.
Wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy się na 16 pod Big
Benem. Pożegnaliśmy się i odjechałyśmy z Gemmą.
............................................................................................................................
Hej!! Jak wam się podoba rozdział? Co sądzicie o Taylor? Piszcie co ma się dalej wydarzyć. Może skorzystam z jakiegoś pomysłu. POZDRAWIAM
Dawaj pisz rozdział trochę krótki ale spoko ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny ! :) Za Taylor ogólnie nie przepadam i w tym wypadku jest tak samo :P
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co będzie dalej więc czekam na nexta
przy okazji zapraszam do siebie na turn-back-time-with-one-direction.blogspot.com :) Mam nadzieje ze zajrzysz i wyrazisz opinie :)
+ obserwuję < 3