wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 39

- 48 GODZIN PÓŹNIEJ -

Stan Harrego nadal jest taki sam, nie polepsza się ani się nie pogarsza. Żadnych zmian. Plan Nialla powiem was szczerze, że jak narazie działa. Przychodzę do Harrego zawsze wtedy kiedy nie ma Louisa. Pewnie jesteście ciekawi jak to możliwe. Otóż każdy bierze w tym udział. Chłopaki wymyślają jakieś zajęcie, zmianę
planów dla Louisa, a jeśli się nie udaje to do gry wchodzi Eleanor i ona zajmuje Lou tak, żebym to ja miała czas i posiedziała przy Harrym. Teraz też, siedzę przy łóżku Harrego i "próbuje" z nim rozmawiać. Może uznacie mnie za wariatkę, ale nic na to nie poradzę. Pomimo tego, że jest w śpiączce, wierzę, że mnie słyszy. Opowiedział mu o całej sytuacji, o Louisie i najważniejsze - o tym jak bardzo tego wszystkiego żałuje. Za każdym razem płaczę, nie mogę się powstrzymać.  Jak narazie Harry jest w śpiączce od 5 dni. Nie wiem ile jeszcze w niej będzie, ile wytrzymam. Kiedy się obudzi, może jutro, za rok a nawet za kilka lat. Znam przypadek dziewczynki, która w śpiączce jest 13 lat. Nie wytrzymałabym psychicznie i emocjonalnie gdyby Harry tak długo by się nie budził. Przy jego łóżku spędzam ok. 5 godzin dziennie, nie mogę więcej. Jedną przeszkoda jest Louis, a drugą rodzina. Ona też musi być z Harrym. Usłyszałam jak drzwi do sali się otwierają, zaraz po tym zobaczyłam Nialla z torbą pełną jedzenia. Usiadł na krześle obok.
- Trzymaj - podał mi bułkę z wędliną i pomidorem
- Nie chcę Niall, dziękuje
- Masz to zjeść, kiedy ty ostatnio coś jadłaś? Jak tak dalej pójdzie to Harry, kiedy się obudzi nie pozna cię, bo będzie myślał, że jesteś szkieletem od anatomii. Masz, zjedz to - wzięłam niechętnie od niego bułkę. Niall miał rację. W ciągu tych kilku dni moim jedynym posiłkiem jest śniadanie, jeśli w ogóle i jogurt. Siedzieliśmy i jedliśmy w ciszy, żadne z nas się nie odzywało. Każde było pochłonięte myślami.

- 2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ -

Minęły 2 miesiące, 2 pełne miesiące. U Harrego żadnych zmian, nadal jest w śpiączce. Jeszcze niedawno wierzyłam, że niedługo się obudzi, a teraz? Teraz też w to wierze, chociaż nie wiem czy wierze, że naprawdę w to wierze czy tylko tak mówię. Moja nadzieja zaczyna przygasać, a wiara gdzieś odchodzi. Codziennie przez te 2 miesiące siedziałam przy Harrem, płakałam i o wszystkim mu mówiłam. Błagałam, żeby się obudził, mówiłam że żałuje, że go kocham i jest dla mnie najważniejszy, ale to nic nie dawało. Widzę jak to wszystko wpływa nie tylko na mnie, ale i na reszte. Chłopaki przestali śpiewać, każdy z nich schudł, są bladzi. Nie wspominając tutaj o Louisie Kiedy ostatnio go widziałam wyglądał jak chory na białaczkę ( bez obrazy ). Był chudy, wyglądał  jakby ważył z 45kg, cały blady, i w ogóle nie przypominał tego Louisa, którego poznałam na początku. Teraz stoję przed lustrem i patrzę na swoje odbicie. Ja również się zmieniłam. Mało jem, co prawda Niall mnie z tym pilnuje, ale kiedy nie patrzy nic nie jem. Troski dnia codziennego powodują, że głód odchodzi w zapomnienie. Jednym słowem bardzo schudłam. Zabrałam torebkę i skierowałam się na dół. Niall już na mnie czekał przed domem. To z nim zawsze jeździłam do Harrego. W szpitalu jak zwykle pielęgniarki miło nas przywitały, kiedy szliśmy korytarzem do sali, minęliśmy się z Annie i Gemmą. Przytuliliśmy się na powitanie i zarazem pokrzepienie, zamieniliśmy z nimi kilka słów i poszliśmy dalej. Weszliśmy do sali i znów ten sam obraz. Taki sam jaki widzimy dzień w dzień przez 2 miesiące. Łóżko, na nim Harry i pełno poprzyczepianych do niego kabelków. Zawsze kiedy wchodzę do sali od razu patrzę na monitor żeby upewnić się czy Harry nadal jest z nami. Usiedliśmy obok łóżka i jak zwykle zaczęliśmy opowiadać Harremu co wydarzyło się przez ostatnie godziny. Siedzieliśmy tak może z 1,5 godziny, kiedy Niall powiedział, że pójdzie do bufetu po kawę. Wyszedł z sali, a ja znów zaczęłam mówić do Harrego. Po raz kolejny błagałam go żeby mnie nie opuszczał, że go kocham i jeśli on odejdzie to ja również to zrobię. Zrobię wszystko byle być tylko z nim. Błagałam żeby mi wybaczył. Po moich policzkach spłynęły słone łzy, ale nie płakałam jak zwykle. Chyba mój zapas łez na kolejne lata się wyczerpał. Usłyszałam jak drzwi do sali lekko zaskrzypały,  myślałam, że to Niall.
- Niall, tak szybko? - powiedział po czym odwróciłam głowę w stronę dochodzącego dźwięku, ale zamiast Nialla ujrzałam Louisa.
- Co ty tu robisz? - spytał głosem bardzo spokojnym, i właśnie ten spokojny ton mnie zaniepokoił.
- Ja, ja przyszłam do Harrego - znów zaczęłam się jąkać
- Mówiłem ci przecież, że masz się do niego nie zbliżać. - czekał na moja reakcję, ale ja nic nie odpowiedziałam, spojrzałam w dół - Teraz już wszystko rozumiem - zaczyna powoli podnosić głos - Wszyscy odciągali mnie od Harrego, od mojego przyjaciela, żebyś ty, jakaś podła zdzira mogła do niego swobodnie przychodzić. Tak? - teraz to już krzyknął, a ja nadal nic. Stałam i czekałam, sama nie wiem na co
- Wyjdź z tąd, dobrowolnie albo sam cię z tąd wyrzuce,
( CHCECIE BARDZIEJ SIĘ WCZUĆ? WŁĄCZCIE FILMIK, KTÓRY JEST TUTAJ, WŁĄCZCIE I CZYTAJCIE DALEJ, ALE MIEJCIE JEGO OBRAZ W PAMIĘCI )


- Nie wyjdę, mam prawo tu przebywać jak każdy człowiek, Harry też jest moim przyjacielem, nawet kimś więcej, więc mam prawo go odwiedzać!!!
- Tak? To posłuchaj co mam ci do powiedzenia - Teraz to już się bałam , i to bardzo. Modliłam sie w duchu
o jak najszybszy powrót Nialla

- Jesteś podłą zdzirą, która chciała wpędzić mojego przyjaciela do grobu!!! Mało ci?! Dlatego tu przychodzisz?! Czekasz tylko żeby się obudził, czekasz na to żeby jeszcze raz spowodować że umrze. To wszystko twoja wina, to ty go do tego popchnęłaś. Jeśli umrze to będziesz miała na rękach jego krew, rozumiesz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!???? - kiedy wypowiadał te słowa usłyszeliśmy przeraźliwy, długi  dźwięk, który przerwał naszą kłótnie. Spojrzeliśmy odruchowo na monitor, a tam była tylko jedna długa linia.
  
...................................................................................................................................................................

11 komentarzy:

  1. o Bożeeeeeeeeeee. CO?! PRZECIEŻ HARRY NIE MOŻE UMRZEĆ. ciągle słyszę ten dźwięk w uszach. Matko, on nie może umrzeć:c

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee... on nie może umrzeć ! O mało co się nie popłakałam a ja praktycznie nigdy nie płaczę!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie no prosze niech on nie umiera!
    niech Lou sie wkoncu ogarnie :c
    dawaj nn;*
    iamabigtrouble.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak moglas w takim momecie ja nie wytrzymam ja chce juz kolejny :) Niech on przezyje prosze <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O boże popłakałam się przez ciebie. Jak to pisze mam łzy w oczach przez co nie widzę klawiatury i nie wiem czy dobrze pisze xd W pierwszym momencie sobie pomyślałam że to wszystko przez Louisa bo gdyby nie przeszedł i nie wrzeszczałby na Sam to nie byłoby żadnej prostej linii. Nie uśmiercaj Hazze proszę! Niech się obudzi i bedzie z Sam ! Jezu rycze jak głupia ;'(

    OdpowiedzUsuń
  6. nie możesz go uśmiercić .!!!!! on musi się obudzić i być z Sam , a Lou musi się ogarnąć . !!!!! dodaj jutro kolejny rozdział bo nie wytrzymam . !!!!! rozdział jest świetny :D !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby żył Błagammm !!! , on musi żyć. Jak mogłaś w tym momencie zakończyć. Jestem pewna że teraz Louis będzie mówił że to wszystko przez Sam .On ma żyć !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaa .. Najlepszy blog jaki czytałam. Dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń